Oponowe nowinki

Ich droga hamowania jest krótsza, a auto później wpada w poślizgi. Okazało się jednak, że to prawda na śniegu.Na odśnieżonych ulicach wysokie bieżniki opon zimowych nie zawsze dobrze
się sprawdzały. Teraz więc największym problemem producentów jest takie
projektowanie opon, żeby poradziły sobie z każdymi warunkami. Zwłaszcza,
że częściej niż ze śniegiem kierowcy spotykają się z cienkimi warstwami
błota pośniegowego. Stąd gęstsze ustawienie klocków w bieżniku i trójwymiarowe
lamelki, powodujące usztywnienie bieżnika, a pozostawiające przy tym rowki
pomagające w odprowadzeniu wody i lepiej czepiające się śliskich nawierzchni.
Nowe generacje opon i coraz niższa warstwa śniegu na drogach powodują
także, że nie zawsze sprawdza się teoria mówiąca o tym, żeby opony zimowe
były zawsze "o numer" węższe, bo przez to lepiej przebijają się przez śnieg,
a więc dają lepszą przyczepność. Kiedy jednak jeździmy głównie odśnieżanymi
trasami z bryją pośniegowego błota, opony takiego samego rozmiaru jak latem,
także będą się sprawdzać, a zapewnią lepszą stabilność w zakrętach i większą
precyzję kierowania. Dobierając opony zimowe trzeba więc brać pod uwagę
także specyfikę regionu, gdzie zwykle jeździmy, a także własne upodobania
i temperament.

Jedno nie podlega dyskusji - opony zimowe są w trudnych warunkach bezpieczniejsze.

- Osobiście zalecam stosowanie opon zimowych już od października do
maja. Należy zakładać je zawsze na wszystkie koła pojazdu. Jeśli są na
kołach tylko jednej osi, to może to powodować groźne zarzucenia - radzi
Janusz Kulig, doświadczony kierowca rajdowy. Inna teoria każe stosować
opony zimowe "od Wszystkich Świętych do Wielkanocy".
Indeksy prędkości opon

Michelin (po lewej) i Goodyear (po prawej) proponują opony z samoblokującymi się, trójwymiarowymi lamelkami.