Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polak potrafi być miły. Felieton Ryszarda M. Perczaka

Ryszard M. Perczak
Mam znajomego Holendra, który polskich kierowców uważa za najuprzejmiejszych na świecie. Był wprawdzie w naszym kraju tylko raz, ale wystarczyło mu to nabrać przekonania o naszych wyjątkowych walorach za kierownicą.

Skąd się to u niego wzięło? Otóż jechaliśmy kiedyś samochodem. Ja prowadziłem, a gość z fotela pasażera obserwował otaczającą nas rzeczywistość. W którymś momencie, przy dojeździe do przejścia dla pieszych zatrzymałem auto aby przepuścić pieszą. Ta będąc już na pasach skinęła mi głową i przyjaźnie pomagała ręką. Siedzący obok znajmy obcokrajowiec zdziwiony zapytał czy to moja znajoma, a ja zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że nie. Wszak nie miał biedak pojęcia, że w Polsce pieszy, któremu kierowca na przejściu daruje życie kłania mu się nisko w pas, a do tego często jeszcze na głos dziękuje za ten pański gest. Dla nas to normalka.

Innym razem, wioząc tego samego Holendra, wpuściłem przed mój samochód wyjeżdżającą z bramy ciężarówkę. Kiedy ta znalazła się przed maską mojego auta kierujący nią „mrugnął” mi kilkakrotnie pulsującymi kierunkowskazami. Mój współtowarzysz podróży najpierw odebrał to, jako złośliwy żart. Sądził bowiem, że tamten po wydostaniu się z bramowej pułapki stanął nam przed nosem blokując dalszą jazdę. Włączył przecież światła awaryjne. Mój Holender i tym razem nie był świadom, że to nasz narodowy, niepisany rytuał dziękowania za niezwykłą uprzejmość jaką mu wyświadczyłem, dając szansę na wyjechanie z podporządkowanej strony na ruchliwą ulicę. Takie kilkakrotne mrugnięcie kierunkowskazami to nic innego, jak w motoryzacyjnej grypserce pocałowanie z wdzięcznością w rękę.

Nie miał niestety okazji mój gość zbyt dużo samemu pojeździć po naszych drogach, bo pewnie by sobie o nas już aż tak dobrego zdania nie wyrobił, z jakim opuścił Polskę. Nie jechał autostradą zachowując odstęp przed sobą w sznurze innych aut, by jakiś inny rodak sprytnie nie wskoczył mu przed nos od razu hamując. Nie był też w.....y na skrzyżowaniu, gdy z pasa do lewoskrętu myknął mu inny, któremu nie chciało się czekać w korku i w ten sposób objechał czekających w nim frajerów. Nie doświadczył też podróży za sznurem tirów, jadących tak blisko siebie, że każda próba wbicia się między nie po wyprzedzeniu może się skończyć zmiażdżeniem.

Może to i lepiej, przynajmniej jeden gdzieś na świecie opowie dobrze o naszym szoferskim, narodowym charakterze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty