Rzecznik zdecydował się interweniować po piśmie, jakie przesłało pod jego adresem lubelskie Stowarzyszenie Prawo na
Drodze.
- Na adres naszego stowarzyszenia napływają informacje od kierowców o nakładanych na nich mandatach za wykroczenia ujawnione w sposób nielegalny - wyjaśnia na stronie internetowej stowarzyszenia jego prezes Artur Mezglewski.
Specjalista w Zespole Prawa Karnego Biura Rzecznika Praw Obywatelskich Mateusz Woiński wystosował pismo do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Pyta w nim m.in., czy w kwestii nieprawidłowości w debrzeńskiej SM prowadzone było postępowanie administracyjne w celu pociągnięcia winnych do odpowiedzialności. Takim podejściem do sprawy zdziwiony jest komendant Straży Miejskiej w Debrznie.
- Nie rozumiem, dlaczego mielibyśmy odstępować od ścigania kierowców, którzy złamali prawo - mówi Ireneusz Ruszczyk, komendant SM w Debrznie. - Kierowca przekroczył prędkość i dał się namierzyć przez urządzenie, które jest sprawne technicznie i zalegalizowane. Równie dobrze prokurator mógłby postawić nam zarzut, dlaczego nie prowadzimy takich postępowań. Prowadzimy więc normalne czynności, kierujemy sprawy do sądu i to on decyduje, co dalej. Przyznam, że wyroki sądów bywają różne, jedne karzą kierowców, inne nie. To może dziwić, ale o wyrokach sądu się nie dyskutuje...
Przypomnijmy, że gdy stowarzyszenie nagłośniło sprawę nielegalności fotoradarów w Uniechowie i Cierzniach, działały one już blisko dwa lata. Zamieszanie wynikło stąd, że w czasie pomiędzy wystąpieniem o zgodę a instalacją fotoradarów zmieniły się przepisy. W stanie prawnym obowiązującym do 30 grudnia 2010 roku organem właściwym do wydawania zezwoleń był dyrektor generalny Dróg Krajowych i Autostrad. Wydał on zgodę w momencie, gdy obowiązywały już nowe przepisy, zgodnie z którymi decyzję lub uprzednią zgodę powinien wydać generalny inspektor transportu drogowego. Gorący spór rozstrzygnął wojewoda pomorski Ryszard Stachurski, który po kontroli w lutym tego roku nakazał fotoradary zdemontować.
Zgodnie z sugestią wojewody, strażnicy złożyli wniosek do ITD o zainstalowanie masztów w tych samych lokalizacjach na nowych zasadach.
- Zasugerowałem, że ITD, która jest nam niechętna, prawdopodobnie się nie zgodzi i ewentualnie będzie chciała postawić w tych miejscowościach swoje urządzenia - mówił po spotkaniu z wojewodą Mirosław Burak, burmistrz Debrzna. - Wojewoda zadeklarował jednak, że będzie mediatorem z inspekcją w tej sprawie.
Na razie sprawa się przeciąga, a strażnicy z gminy Debrzno mają do dyspozycji jedynie fotoradar mobilny.
- Wojewoda obiecał, że maksymalnie tę sprawę przyspieszy. Skutek jest taki, że upłynęły już dwa miesiące i... nic. Miną wakacje, czyli czas, kiedy na drogach jest najbardziej niebezpiecznie, a decyzji nadal nie będzie - przypuszcza Ireneusz Ruszczyk. - Zdemontowaliśmy słupy fotoradarów stacjonarnych, ale nie siedzimy z założonymi rękami. Wyjęliśmy z nich urządzenia i prowadzimy kontrole mobilne. Niestety, teraz musimy robić to, od czego chcieliśmy uciec.
Strażnicy miejscy, którzy mogliby się w tym czasie zajmować kwestiami porządkowymi na terenie gminy, muszą stać przy mobilnym fotoradarze.
Przekroczeń prędkości - jak tłumaczy Ruszczyk - jest dużo, ale generalnie i tak mniej niż w latach ubiegłych. Wydaje się jednak, że jest to ogólny trend, związany z tym, że kierowcy coraz bardziej się uczą jeździć zgodnie z przepisami.
- Widzą charakterystyczne znaki i zwalniają. Wiedzą, że jak jest znak, słupek, jest też kontrola. Pod tym względem fotoradary już zrobiły swoje, a decyzja ITD, by nie było "pustych" masztów, przyniosła pozytywny efekt. Szkoda, że kosztem innych kwestii - kończy Ruszczyk.
źródło: Dziennik Bałtycki
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?