Jak informuje Przemysław Byszewski, rzecznik GM Poland, polscy pracownicy "wspierają uruchomienie nowego modelu". Owo
wsparcie będzie kontynuowane także w lutym, choć - jak zapowiada rzecznik Opla - liczba delegowanych do Niemiec pracowników będzie nieco mniejsza. - Co będzie dalej? Tego nie komentuję - kończy Przemysław Byszewski.
Obecność polskich pracowników Opla w niemieckiej fabryce nie jest niczym nowym. Nowością jest natomiast skala "desantu" z Gliwic. To efekt podpisanego w listopadzie porozumienia między zarządem firmy a związkami zawodowymi. Porozumienie daje gwarancję zatrudnienia pracownikom likwidowanej trzeciej zmiany w gliwickim Oplu.
Decyzja o ograniczeniu produkcji we wszystkich europejskich zakładach koncernu spowodowana była malejącą sprzedażą samochodów i niekorzystnymi prognozami na ten rok dla branży motoryzacyjnej. Warunkiem udzielenia gwarancji zatrudnienia były jednak przenosiny pracowników trzeciej zmiany (ok. 300 osób) do innych zakładów General Motors. W grę wchodziły głównie fabryki w Niemczech i Austrii, a także zakłady Isuzu Motors Polska w Tychach.
Porozumienie nie określało, na jak długo pracownicy z Gliwic mieli być delegowani do innych zakładów koncernu. Przemysław Byszewski ogólnikowo informuje, że firma kontynuuje politykę "maksymalnego ograniczania zwolnień pomimo kryzysu licząc na wprowadzenie w Polsce przepisów wspierających przedsiębiorstwo w realizacji takiej polityki". Te rachuby mogą się jednak wydać nazbyt optymistyczne. Co więcej firma może utracić nawet te "narzędzia", z których korzystała do tej pory.
W Parlamencie Europejskim kończą się właśnie prace nad nową dyrektywą, która zablokuje możliwość delegowania pracowników z Polski do innych krajów Wspólnoty. Sprawa wywołała już gwałtowną reakcję Polskiej Izby Handlu, która zaapelowała do premiera, a także ministrów pracy i polityki społecznej oraz spraw zagranicznych o obronę interesów polskich przedsiębiorców.
Przedstawiciele Izby zwracają uwagę, że przeforsowanie takiego rozwiązania byłoby sprzeczne z unijnym prawem, gdyż godziłoby w możliwość swobodnego przepływu usług na terenie Unii Europejskiej, a skutki byłyby bolesne tak dla pracodawców, jak i dla pracowników. Gdyby bowiem projekt przeszedł w formie proponowanej przez KE, to w sytuacji takiej, jaka jesienią miała miejsce w Gliwicach, zagrożeni pracownicy zamiast do pracy w Niemczech trafiliby najprawdopodobniej na bruk.
I bez tego zresztą nastroje wśród załogi nadal są dość nerwowe. Mariusz Król, szef Solidarności w General Motors Poland mówi wprost, że dla pracowników fabryki przyszłość pozostaje jedną wielką niewiadomą.
- U wszystkich widać natomiast duże obawy co do dalszych losów branży - mówi Mariusz Król.
źródło: Dziennik Zachodni
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?