Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PRL w obiektywie Smieny 2

Marek Ponikowski
Zdjęcie numer 1 Fot: Marek Ponikowski
Zdjęcie numer 1 Fot: Marek Ponikowski
Po śmierci Stalina w obozie sowieckim wyhamowano nieco wyścig zbrojeń. Fabryki sprzętu wojskowego luzy produkcyjne wypełniły artykułami konsumpcyjnymi. Wśród nich były także pojazdy do użytku cywilnego.

Poszedłem na strych, gdzie od lat stoi spore kartonowe pudło z czubem wypełnione zdjęciami. Szukałem pewnej fotografii. Znalazłem, ale tego, co miało na niej być - nie było. Trud przerzucania setek czarno-białych odbitek i kolorowych slajdów w różnych formatach nie poszedł jednak na marne. Natknąłem się bowiem na plik moich własnych zdjęć, które zrobiłem niegdyś aparatem Smiena 2, imieninowym prezentem od mamy. Wyprodukowana w Leningradzie Smiena kosztowała 450 zł (1/3 przeciętnej płacy z roku 1958) i była urządzeniem raczej prymitywnym. Do nauki fotografowania nadawała się jednak w sam raz. Zdjęcia zostały kiepsko skadrowane, nie zawsze właściwie naświetlone, odbitki w formacie 6x9 centymetrów wyglądają paskudnie - są mało kontrastowe, nie zawsze ostre, z zaciekami świadczącymi, że u fotografa ktoś nie za bardzo przykładał się do pracy. Na końcowy efekt złożyły się też niewątpliwie marne filmy i papiery światłoczułe firmy Foton - ale innych w sklepach Foto-Optyki nie było. Nic to jednak wobec faktu, że na zdjęciach znalazły się fragmenty peerelowskiej rzeczywistości sprzed z górą pół wieku. Bardzo z mojego punktu widzenia cenne, bo związane z motoryzacją. Z pliku fotografii wybrałem cztery.

Zdjęcie numer 1

Zdjęcie numer 1 Fot: Marek Ponikowski
Zdjęcie numer 1 Fot: Marek Ponikowski

Jedno z moich najwcześniejszych. A na nim pierwszy polski motorower Ryś. Skonstruowano go na fali nadziei na "socjalizm z ludzką twarzą".

Po śmierci Stalina w obozie sowieckim wyhamowano nieco program forsownych zbrojeń i wiele przedsiębiorstw wytwarzających wcześniej wyłącznie broń i sprzęt wojskowy miało tak zwane luzy produkcyjne, które wypełniano z mniejszym lub większym powodzeniem artykułami o charakterze konsumpcyjnym, zwłaszcza sprzętem gospodarstwa domowego.
W WSK Mielec oprócz polskiej wersji myśliwców MIG pojawił się Mikrus. W Radomiu - obok karabinów - maszyny do szycia, a Zakłady Metalowe Wrocław-Zakrzów poza amunicją spróbowały produkować modne wówczas na Zachodzie motorowery. Na wzór kupiono austriackiego HMW i enerdowskiego Simsona SR-1. Prototyp był gotowy w roku 1956, a  całą serię próbną, wyposażoną w silniki konstrukcji WSK Wrocław Psie Pole testowano w roku następnym.

Pierwsza seria trafiła do klientów z województw wrocławskiego i opolskiego we wrześniu 1958 roku. Nieco później zaczęto sprzedawać Rysia w całej Polsce. Także w Warszawie, gdzie swoją Smieną upolowałem jeden z pierwszych egzemplarzy.
Ryś nie był kopią żadnego z kupionych na wzór motorowerów. Jego wygląd zewnętrzny był natomiast wyraźnie inspirowany stylizacją czechosłowackiego motocykla Jawa 250 z roku 1953.

Mechanizmy opracowano we Wrocławiu samodzielnie. Były na swoje czasy nowoczesne. Motorower miał m.in. resorowanie obu kół i skuteczne hamulce. Moc silnika o poj. 50 cm sześc. - 1,5 KM nie odbiegała od ówczesnych standardów. Mimo że Rysia uznawano za pojazd udany, nie zrobił kariery.

Był za drogi. Jego cena: 6500 zł dorównywała niemal motocyklowi WFM 125. Nie pomogła nawet sprzedaż ratalna ani opracowanie "budżetowej" wersji w postaci uproszczonego modelu Żak. Produkcja motorowerów w ZM Wrocław - dziś zakładach Polar stanowiących własność firmy Whirlpool - dobiegła końca w roku 1963.


Zdjęcie numer 2 Fot: Marek Ponikowski
Zdjęcie numer 2 Fot: Marek Ponikowski

Zdjęcie numer 2

Obok wspomnianej "sto dwudziestki piątki" Warszawska Fabryka Motocykli produkowała od 1959 roku całkiem udany skuter Osa 150, a zespół konstruktorski, którego trzon stanowili inżynierowie Jerzy Jankowski i Krzysztof Brun, miał zakusy na uzupełnienie oferty WFM o mikrosamochód. Efektem ich pracy był widoczny na fotografii prototyp Fafik powstały w roku 1958. Sfotografowałem go chyba w rok później na warszawskim osiedlu Praga II, gdzie przydzielano mieszkania pracownikom FSO, BKPMot., czyli Biura Konstrukcyjnego Przemysłu Motoryzacyjnego oraz właśnie WFM.

Fafik to w istocie dwa skutery Osa ustawione obok siebie i przykryte lekkim nadwoziem. Silnik napędzający łańcuchem lewe tylne koło znajdował się za fotelem kierowcy, dwa miejsca pasażerskie ulokowano po prawej stronie. Produkcji nie podjęto, a w 1965 roku zlikwidowano w WFM produkcję motocykli. Zamiast niej zaczęto wytwarzać na Pradze sprzęt optyczny.

Zdjęcie numer 3
Dziś Syrena, którą sfotografowałem w Krynicy Morskiej, kosztowałaby majątek jako prawdziwy biały kruk. Auto pochodzi

Zdjęcie numer 3 Fot: Marek Ponikowski
Zdjęcie numer 3 Fot: Marek Ponikowski

bowiem z samego początku produkcji, z roku 1958 lub 1959. Można to rozpoznać po jednej tylko wycieraczce przedniej szyby oraz po braku zamka w lewych drzwiach; opuszczając auto na dłużej, kierowca ryglował te drzwi przyciskiem, po czym przesuwał się ku prawym drzwiom, które zamykał kluczykiem. Kolejne znaki rozpoznawcze to długie drzwi bez widocznych progów i 16-calowe koła z M20 Warszawy. Natomiast listwa na boku jest dekoracją wykonaną przez właściciela Syreny. Zespół napędowy to dwucylindrowy dwusuw o poj. 750 cm sześc. i mocy 27 KM oraz niesynchronizowana skrzynia biegów. Prędkość maksymalna: niecałe 100 km/godz. Cena w 1959 roku - 69 tys. zł, czyli 47,5 średniej pensji. Dziś za 47,5 średniej pensji można kupić bogato wyposażonego Mercedesa klasy E z turbodieslem pod maską… W prawej części zdjęcia, w głębi widać budkę stacji benzynowej CPN, którą uruchomiono w roku 1960.


Zdjęcie numer 4 Fot: Marek Ponikowski
Zdjęcie numer 4 Fot: Marek Ponikowski

Zdjęcie numer 4

To także Krynica Morska w roku 1960. W kierunku Kątów Rybackich jedzie autobus PKS marki San. Typ H 01. Wart pamięci, bo jego konstruktorzy z BKPMot. podjęli ambitną próbę zbudowania - na wzór dobrze wówczas w Polsce znanego Chaussona APH 52 - autobusu o konstrukcji samonośnej. Próba się nie powiodła: marne materiały użyte przez fabrykę w Sanoku do budowy szkieletu i poszycia nie wytrzymywały eksploatacji na dziurawych polskich drogach zwłaszcza, że autobusy przewoziły z reguły o wiele więcej pasażerów niż nominalne 43 osoby (w wersji międzymiastowej).

Benzynowy silnik z ciężarówki Star 21 był zbyt słabym źródłem napędu. Jego wycie i nieustanny skrzyp wiotkiego nadwozia sprawiały, że podróż Sanem H 01 była torturą, zarówno dla kierowcy, jak i dla pasażerów. Na szczęście większość spośród prawie 3700 tych autobusów wyzionęła ducha po przebiegu rzędu stu tysięcy kilometrów. Do dziś przetrwał tylko jeden egzemplarz…

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty