Renault 4 GTL. Samochód, którym jeżdził papież

Motofakty.pl
Najdłużej produkowanym modelem Renault była „czwórka”. Zadebiutowała w 1961 r. jako nieco spóźniona odpowiedź upaństwowionego koncernu na sukces Citroëna 2CV wprowadzonego do produkcji trzynaście lat wcześniej.

Renault 4 okazało się na tyle udane, że ostatni tysiąc egzemplarzy z pożegnalnej serii Bye-Bye zjechał z taśm produkcyjnych dopiero w 1992 r. Wówczas koncern już od przeszło roku oferował nieporównywalnie nowocześniejsze Clio.

Początkowo klienci mieli do wyboru Renault 4 z silnikiem o pojemności 750 ccm i mocy 26,5 KM oraz uproszczone do maksimum i pozbawione wszelkich dodatków podnoszących komfort czy poprawiających prezencję Renault 3 z silnikiem o pojemności zaledwie 603 ccm i mocy 22,5 KM. Zubożenie produktu przyniosło jednak oczekiwany efekt – pozwoliło na oferowanie Renault 3 w cenie niższej od Citroëna 2CV. Szybko okazało się, że klienci nie są zainteresowani spartańskim autem. Jego produkcję wygaszono już w 1962 r. po sprzedaniu niecałych 2600 egzemplarzy. Dla porównania dodajmy, że na przestrzeni lat klienci z całego świata odebrali kluczyki do... 8,1 mln Renault 4!

Fot. Newspress
Fot. Newspress

Pięciodrzwiowy samochód przekonywał nabywców praktycznością nadwozia, wciąż niską ceną i możliwością dostosowania go do najróżniejszych potrzeb i gustów. Producent starał się też sukcesywnie poprawiać jego wygląd, wyposażenie i parametry silników. W aucie, które ważyło najwyżej 720 kg, każdy zastrzyk mocy w zauważalny sposób wpływał na osiągi. Flagowa wersja GTL z motorem 1.1 o mocy 34 KM całkiem sprawnie radziła sobie na drodze. Z zewnątrz można ją poznać po kratce wlotu powietrza z popielatego plastiku oraz zderzakach i szerokich listwach ochronnych na drzwiach z takiego samego tworzywa.

W 1983 r. nastąpiła rewolucyjna zmiana: przednie bębny zostały zastąpione hamulcami tarczowymi. Zmodyfikowano przy tej okazji hamulec postojowy, który działał dotychczas na koła przednie i uruchamiany był dziwaczną dźwignią pod kierownicą, którą należało przesuwać poziomo z lewa na prawo. W kabinie wersji GTL znalazły się wygodniejsze fotele z obiciem z tkaniny oraz ładniejsza tablica przyrządów i kierownica o zmienionej stylizacji. Konstruktor Ferdinand Picard na piątkę wypełnił oczekiwania ówczesnego prezesa koncernu Pierre’a Dreyfusa, który chciał, by konkurent Citroëna 2CV był autem dla wszystkich – jak dżinsy.

Fot. Newspress
Fot. Newspress

O nieco zapomnianym już modelu zrobiło się głośno za sprawą kardynała Bergoglio. Po wybraniu na papieża nie przestawał zadziwiać i szokować zasiedziałej oraz sytej mimo kryzysu Europy. Który z kościelnych hierarchów naszego kontynentu potrafiłby w wywiadzie dla jezuickiego czasopisma „Civilta Cattolica” powiedzieć: „Kościołowi dziś najbardziej potrzeba zdolności do leczenia ran i rozgrzewania serc wiernych, bliskości. Widzę Kościół jako szpital polowy po bitwie…”? Papież Franciszek zadziwia także w rzeczach małych, ale symbolicznych. Gdy zamiast apartamentów papieskich wybiera skromne mieszkanie w Domu Świętej Marty, wyjaśniając, że chce być wśród ludzi, gdy sam wnosi do samolotu swój neseser albo gdy na lotnisku w Rio de Janeiro mija rząd limuzyn i wsiada do niepozornego Fiata Idea, a na spotkanie z wiernymi w Castel Gandolfo jedzie najzwyklejszym Fordem Focusem II sprzed face liftingu.

Na tym nie kończą się niecodzienne związki papieża z samochodami. W sierpniu 2013 r. do Ojca Świętego napisał ksiądz Renzo Zocca, 70-letni proboszcz parafii Pescantina na przedmieściach Werony. W liście przedstawił swoje doświadczenia z okresu pracy duszpasterskiej w Saval, proletariackiej dzielnicy Werony, gdzie zmagał się z rozmaitymi plagami społecznymi, nie wyłączając narkomanii. Ponieważ walczył z narkotykowymi dilerami, grozili mu śmiercią, a jeden z nich zaatakował księdza nożem. Przez dwadzieścia pięć lat proboszczowania w Saval padre Renzo mieszkał wraz z bratem na dziewiątym piętrze komunalnego bloku. – Żartowałem, że moja plebania położona była najwyżej w całych Włoszech – napisał. Na koniec listu zadeklarował, że pragnie podarować Franciszkowi… swój samochód, który sam przed laty dostał w prezencie. Mimo przebiegu około 300 tys. kilometrów Renault 4 rocznik 1984, choć miejscami lekko poobijany, zachował pełną sprawność i miał aktualny przegląd techniczny oraz rejestrację pojazdu zabytkowego. – Nigdy mnie nie zawiódł – podkreślił ksiądz Zocca.

Papież zachował się po swojemu – zatelefonował do proboszcza parafii Świętej Łucji w Pescantinie. Gdy rozmowa zeszła ze spraw duszpasterskich na samochód, Franciszek chciał wiedzieć, czy ksiądz Zocca będzie miał czym jeździć i czy nie byłoby lepiej oddać auto ubogim. – Odpowiedziałem, że samochód już się napracował w służbie ubogich, a teraz przyszedł czas, by trafił do rąk papieża – opowiadał potem proboszcz dziennikarzom. – Wyjaśniłem też, że mam drugi, nowszy samochód – dodał duchowny. Na koniec Franciszek i ksiądz Zocca umówili się na spotkanie w Watykanie.

Zobacz także: Jak zadbać o akumulator?

W ustalonym terminie proboszcz od Świętej Łucji, autokar z setką jego parafian i ciężarówka z wypucowanym do lustrzanego połysku Renault na lawecie zjawili się na miejscu. Na wstępie doszło do małego zgrzytu: watykańskie służby bezpieczeństwa zdecydowały, że z księdzem Zoccą może wejść za bramę tylko pięćdziesięcioosobowa grupa wiernych. W samej ceremonii przekazania auta obok Franciszka i proboszcza uczestniczyli asystent księdza Luigi i mechanik Stefano. W trakcie rozmowy papież dowiedział się, że reszta parafian została na zewnątrz. – Jedziemy! –  zdecydował.

– We czwórkę wsiedliśmy do auta – relacjonował potem padre Renzo. – Siadłem za kierownicą, obok mnie papież, a Luigi i Stefano z tyłu. – Niech ksiądz jedzie wolno, jesteśmy w Watykanie – napomniał mnie Stefano. Nie przekraczałem trzydziestki… Proszę sobie wyobrazić, jak zaskoczeni i szczęśliwi byli ci, którzy czekali za bramą, gdy nagle zobaczyli Ojca Świętego wysiadającego z Renault – wspominał ksiądz Renzo. Dane techniczne dotyczące Renault 4 papieża Franciszka, które można znaleźć w doniesieniach prasowych, są mało dokładne, ale na podstawie zdjęć można domniemywać, że ksiądz Renzo Zocca podarował Ojcu Świętemu Renault 4 GTL z silnikiem Sierra o pojemności 1108 cm sześc. i mocy 34,5 KM, z którym auto zużywa zapewne nie więcej niż 6–7 litrów benzyny. Trudno o lepsze papamobile dla papieża, który mówił wprost, że pragnie Kościoła ubogiego i dla ubogich.

Francuski samochód dla ludu

Proste, a zarazem tanie samochody przechodzą do historii i są ciepło wspominane mimo pewnych niedoskonałości. Stało się tak chociażby z Volkswagenem Garbusem, Citroënem 2CV czy Renault 4. Ostatnie z wymienionych dokonało znacznego skoku w procesie ewolucji popularnych aut, oferując nie tylko niską cenę, ale również rozsądny komfort oraz osiągi – flagowa wersja GTL z silnikiem 1.1 całkiem przyzwoicie sprawdzała się w rajdach. Sportowe zmagania trwają do dzisiaj w ramach organizowanego od 1998 r. 4L Trophy. Każdego roku uczestnicy imprezy dostarczają przeszło 50 ton pomocy humanitarnej do najbiedniejszych osad w Maroku. Środkiem transportu są oczywiście sprawdzone w wielu ekstremalnych sytuacjach Renault 4.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty