Rozmowa z Kubą Wojewódzkim

Joanna Kalinowska
Nie dostałem odszkodowania, bo w formularzu wpisałem: miejsce kolizji – San, pojazd, który spowodował uszkodzenie – kajak.

Kuba Wojewódzki - barwna postać obecnej rzeczywistości. Z ogólnodostępnych źródeł można się dowiedzieć, że jest obeznany w sprawach motoryzacyjnych i startuje w rajdach off-roadowych i przeprawowych Jeepem Wranglerem.

 

 

Rozmowa z Kubą Wojewódzkim

Jakoś nie mogę sobie wyobrazić gościa Twojej postury wyciągającego z błota Wranglera?

 

Pewnie, bo ja to nie Saleta! Jak kiedyś razem jechaliśmy, zagrzebaliśmy się po osie. Przemek wyciągnął Jeepa za hak, tak po prostu - gołymi rękami, przy czym dodatkowo moja dziewczyna, Ania Mucha, siedziała wtedy na dachu. Saleta to jest gość, który się kojarzy z "ADVENTURE", a ja jestem tego antytezą, jego smętnym negatywem. Ale to w niczym nie przeszkadza, bo przez udział w takich rajdach gdzieś w głębokich Bieszczadach realizuję westernowe marzenia z dzieciństwa, swego rodzaju motoryzacyjny Matrix. I tylko Jeep Wrangler, obojętnie - stary, czy nowy. Reszta, jakieś tam Cherokee czy Land Cruisery to zabawki z opery.

 

Skąd wziąłeś się w takich rajdach, to przecież nie jest codzienną pasją ludzi z pierwszych stron gazet?

 

Pojechałem na pierwszy rajd po jednej lekcji u Maćka Majchrzaka na torze motocrossowym pod Łodzią. Moim idolem w tej dyscyplinie jest Edek Markowski z Warszawy. Gdy obserwuję, co on wyprawia na rajdach, chciałbym być jego synem. Jestem pod wrażeniem jego umiejętności. Na jednym z rajdów przeleciałem Wranglerem 12 metrów w powietrzu i omal nie spadłem na filmującą to wydarzenie żonę Markowskiego. Edek później rozgłaszał, że mi zapłacił, a ja w nią nie trafiłem.

 

Przy tej okazji na pewno byłeś uczestnikiem ciekawych wydarzeń.

 

Jeździłem Hummerem, który był onegdaj własnością Arnolda Schwarzeneggera. Hummer był kupiony przez Francuza, którego zaproszono kiedyś na imprezę do klubu Autotraper do Łodzi (pozdrawiam tu Maćka Majchrzaka) i zakolegował się z nami, stąd też miałem okazję jeździć bryką, która do tej pory ma papiery wystawione na Arniego. Chciałem zrobić zdjęcie Ani na masce i musiałem podejść bardzo blisko, bo ona ginęła na tym olbrzymie. Inne wydarzenie, bardziej administracyjne, niż sportowe: kiedyś przeprawiając się przez San miałem kolizję z kajakarzami. Wtedy nieco zdefasonowałem swoje auto, nie żeby od razu masakra, ale zbita lampa. Nie dostałem jednak odszkodowania, bo w formularzu wpisałem: miejsce kolizji - rzeka San, pojazd, który spowodował uszkodzenie - kajak. Nie miał OC, więc zero odszkodowania dla mnie i jeszcze w firmie ubezpieczeniowej byli pewni, że Wojewódzki "jaja" sobie z nich robi.

 

Czy rajdy terenowe to coś, przy czym zostaniesz już do końca życia?

 

Bez przesady, myślę, że mimo tej ogromnej pasji do tego rodzaju imprez, nie jest to coś, czemu poświęciłbym i oddał całe życie. Jestem zwolennikiem nowoczesności i luksusu, do jazd codziennych jestem mniej ortodoksyjny, obecnie mam BMW M Power , najbardziej radykalny model z serii trójek.

 

A co z taką furką robić na polskich drogach?

 

Nic, jak najczęściej wyjeżdżać za granicę. Ludzie, których tylko na to stać, jeżdżą po Warszawie terenówkami ze względu na stan ulic w mieście. Głębokie koleiny oraz wysokie krawężniki dyskwalifikują drogi według wszelkich norm unijnych i pozaunijnych.

 

Z czadowych aut jeździłeś Porsche Carrerą
 

I dopóki nie usiadłem w BMW M Power, uważałem, ze Porsche nie ma konkurencji. I nie chodzi o to, kto kogo ogląda w lusterku wstecznym, tylko z powodu, którego trzeba się zapisywać na rehabilitację kręgosłupa. Dodatkowo, przypadek może narazić właściciela na duże koszty, np. kiedyś jechałem po Puławskiej i wyskoczył mi kot. Wciągnąłem go kolektorem, naprawa tego stanu rzeczy kosztowała krocie. Miałem kolegów, którzy nie wierzyli, że Porsche to połykacz przestrzeni. Sprawdziliśmy to w prosty sposób - wsiadali na Rozbrat i po włączeniu szóstego biegu byli w Płońsku.

 

Co możesz powiedzieć o swoich spotkaniach z drogówką?
 

Spotkania z drogówką w 99,8% odbywają się w bardzo życzliwej atmosferze. Policjanci moim zdaniem to ludzie z fantazją i poczuciem humoru. Kiedyś na drodze do Poznania koszmarnie przekroczyłem prędkość. Kiedy mnie zatrzymali, to było od razu: Pan Kuba! I zaczęło się pedagogiczne zagajanie - a my tu już zatrzymywaliśmy Solorza, Wodeckiego, Hołowczyca i Wojciechowską. Jakby was tak wszystkich zamknąć, to moglibyśmy telewizję otworzyć! Mówili do mnie też - witamy panie Wodecki i koniecznie chcieli zajrzeć pod maskę mojej aktualnej fury. Ale najbardziej mnie zbetonowało, kiedy raz po zatrzymaniu przez drogówkę policjant zobaczył, że to ja i pyta: panie Kubusiu, czy dalej jest pan z tą Frytką? A to tylko dlatego, że jeden z dzienników tak wtedy pisał. Ja na szczęście nie widzę nijak tego związku, bo Frytka nie ma serca do jazdy terenówką w Bieszczadach, w przeciwieństwie do mojej Ani, która to uwielbia i doskonale daje sobie radę w takich warunkach.

 

Czy miałeś jakieś poważne wypadki?
 

Do tej pory nie miałem wypadku, ani nawet zarysowania na żadnym z samochodów. Może dlatego, ze zawsze miałem auta szybkie, a takim wbrew pozorom w razie podbramkowej sytuacji łatwiej jest gdziekolwiek uciec.

 

Czy rwałeś kiedykolwiek laski na samochód?

 

Laska, która dałaby się wyrwać na samochód, natychmiast traci moje zainteresowanie, bo znaczy, że wiocha. Prędzej to chyba ja dałbym się wyrwać na samochód. Chociaż ? Na jednym z dawno posiadanych przeze mnie aut, miałem na masce wgniecenia od pośladków pewnej pani.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty