Rozmowa z Zygmuntem Staszczykiem

Rozmawiała Urszula Tokarska
Wyjeżdżałem spod sklepu na Żoliborzu, gdzie cofając na dużym i pustym parkingu uderzyłem w kosz na śmieci. Był to kompletny absurd, a ludzie stojący na przystanku patrzyli z politowaniem.
Rozmowa z Zygmuntem Staszczykiem

- Zna się Pan na samochodach?
- Niespecjalnie, chociaż jeżdżę od wielu lat. Nie mam pojęcia co tam jest w środku, dlatego korzystam z pomocy zaufanych mechaników.
- Co w samochodzie jest dla Pana najważniejsze?
- Powinien miło się prowadzić i być w harmonii z kierowcą, poza tym bezpieczeństwo i wygoda - lubię duże auta.
- Pewnie sporo Pan podróżuje?
- Tak - nie przepadam za samolotami, gdzie tylko mogę jadę samochodem. Byłem nawet w takich zakątkach jak Hiszpania czy Grecja. Lubię turystykę "na luzie", dla mnie to jest pewnego rodzaju przygoda, kiedy mogę się zatrzymać i pojechać gdzie chcę.
- Jakim jest Pan kierowcą?
- Raczej nie jestem jakimś wariatem, nie traktuję też samochodu jako przedłużenia męskości. Jak jest możliwość, to oczywiście jadę szybciej, ale to głównie na autostradach, gdzieś w Europie. To co się dzieje na polskich drogach - to paranoja, trzeba mieć do nich pokorę. Jazda powyżej 120 km/h to ryzykanctwo i ułańska fantazja, o czym świadczą wyniki z weekend’u przed Świętem Zmarłych. Nie siadam też nigdy za kierownicę nawet po jednym piwie i w tej kwestii jestem twardy, jak mi się coś szykuje - biorę taksówkę.
- Pańskie wrażenia z podróży po Europie?
- Jeżeli chodzi o akcję naszego wejścia do Unii, to wszystko jest O.K., niespecjalnie się od nich różnimy, ale drogi to jest afera, poniżej krytyki, kompletne dno - dziury, źle oznakowane. Jazda 500 km do Szczecina to katorga. Dałbym dużo - zagłosowałbym na taką partię, która obiecałaby zrobić w Polsce drogi i się z tego wywiązała.
- Czym Pan teraz jeździ?
- Nissanem Primerą kombi, którym, mimo że ma 2 litry, nie kuszę losu, wyznając zasadę "spiesz się powoli".
- Czyli policjanci Pana raczej nie zatrzymują?
- Nie, zdarza się, ale są do mnie raczej dobrze nastawieni. Zwykle powodem bywa przekroczenie prędkości, czasami się dogaduję, nie w sensie pieniędzy, tylko jakiejś płyty - jeśli ktoś jest melomanem. Ale są ludzie, którzy więcej mają tych wykroczeń - myślę.
- Pamięta Pan jakąś ciekawą przygodę?
- Multum ich miałem, bo ja po prostu jestem "królem stłuczek" - jak niektórzy się ze mnie śmieją. Poważnych wypadków na szczęście uniknąłem, raz samochód bardzo się stłukł, a mnie nic się nie stało. Dwa lata temu kupiłem pierwszy nowy samochód (wcześniej jeździłem tylko używanymi). Bo ja, niestety, mam pecha w takich przypadkach, a blacharze warszawscy już mnie znają i trochę na mnie zarobili.
- Czy jest coś, co sprawia Panu trudność jako kierowcy?
- Słabo jest z parkowaniem, manewrów do tej pory nie opanowałem.
- To co, na kursie prawa jazdy za mało tego było?
- Jakoś niewystarczająco. Jak dla mnie - za mało.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty