Oficjalny Safety Car Driftingowych Mistrzostw Polski w barwach serwisu moto.gratka.pl, marki Valvoline i firmy Masterlease, przybył na tor już w czwartek przed południem. Zapowiadana zmiana konfiguracji toru mogła mieć bardzo duży wpływ na bezpieczeństwo kierowców na torze, stąd wspólnie z organizatorami zdecydowano się na krótki, 20-stominutowy trening, w celu sprawdzenia newralgicznych punktów trasy.
- Okazało się, że wyprofilowanie toru nie miało tak dużego wpływu na poślizg, jak się spodziewaliśmy. Głosy były podzielone, zarówno wśród organizatorów, jak i zawodników. Osobiście byłem negatywnie nastawiony do tej trasy, jednak Polska Federacja Driftingu zadecydowała, że w weekend kierowcy będą walczyć jadąc pod prąd toru. Była decyzja, trzeba było jechać – opowiada o wydarzeniach z czwartku kierowca Safety Cara moto.gratka.pl, Jędrzej Lenarcik.
Piątkowe treningi pokazały, że trasa wytyczona w czwartek, wymaga od drifterów najwyższego kunsztu jazdy bokiem. Najbardziej wymagające okazało się połączenie długiego łuku dużej pętli, z wejściem w karting. Ten moment wymagał od zawodników bardzo dużej koncentracji, ponieważ chwila nieuwagi mogła skończyć się "odprostowaniem" i zakończeniem driftu.
W trakcie treningów miał miejsce pierwszy z trzech groźnie wyglądających wypadków. Na początku długiego zakrętu samochód odprostował Jakub Tatara, który zatrzymał się na bandzie okalającej tor. Zawodnikowi nic się nie stało, czego nie można powiedzieć o samochodzie, którego najprawdopodobniej już nie zobaczymy w tym sezonie.
Sobotnie zawody rozpoczęły się spokojnie. Słoneczna pogoda i tłumy kibiców zwiastowały świetne show przez cały dzień. Niestety, podczas walki na torze swoje auta zniszczyli dwaj kolejni zawodnicy – Czech Stanislav Bezouska oraz świetnie dysponowany tego dnia Dawid Karkosik. Niestety ten ostatni nie tylko poniósł straty w sprzęcie, ale również złamał dwie kości. Dawid choć kontuzjowany, wyjeżdżał z toru w świetnym humorze i odgrażał się, że za dwa tygodnie zdobędzie solidne punkty w Karpaczu.
- Niestety, stare powiedzenie mówi, „gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”. Zawodnicy przez cały weekend jeździli na tak zwanym „limicie”. Straty w sprzęcie na rundzie, gdzie inicjacja driftu następuje przy prędkościach 170 km/h, są wliczone w ryzyko. Chciałbym bardzo podziękować zespołowi ratownictwa, który na Torze Kielce zawsze jest wyjątkowo dobrze zorganizowany – mówił po zawodach kierowca samochodu bezpieczeństwa.
Rywalizację w trzeciej rundzie Driftingowych Mistrzostw Polski wygrał Maciej Wodziński, przed Marcinem Mospinkiem i Markiem Wartałowiczem. Ten ostatni awansował jednocześnie na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej cyklu, a Marcin Mospinek zmniejszył dzielący ich dystans i zajmuje drugie miejsce.
Już za dwa tygodnie, 1 i 2 września, czeka nas kolejny, już przedostatni rozdział rywalizacji o tytuł Driftingowego Mistrza Polski 2012. Czwarta runda cyklu odbędzie się na górskiej drodze w Karpaczu, w okolicach Hotelu Gołębiewski.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?