Sprzedaż w salonach samochodowych a koronawirus. Rabaty, upusty, czas oczekiwania na nowe auto

Paweł Piątek
Pandemia koronawirusa zachwiała rynkiem sprzedaży nowych samochodów. Tylko w 10 pierwszych dniach kwietnia sprzedaż aut spadła o 65% r/r. Czy zatem dilerzy zrobią wszystko aby pozbyć się aut z placów? Co z wyprzedażami aut z 2019 roku? Czy ceny spadają? Postanowiliśmy to sprawdzić na przykładzie tzw. “wielkiej trójki”.

Załamanie rynku sprzedaży nowych aut jest faktem. Tracą wszystkie marki, choć nie wszystkie w równy sposób. Pozornie tylko w takiej sytuacji powinien zrobić się rynek klienta, który własnymi pieniędzmi decyduje o zakupie. Niestety, tylko pozornie, bo można mieć nawet górę wolnej gotówki i nie kupić od ręki auta, które sobie wymarzyliśmy. A jeśli będziemy chcieli je zamówić, to okres oczekiwania może nas mocno zaskoczyć.

Postanowiliśmy zatem na przykładzie trzech marek, które najwięcej w ostatnim czasie sprzedają samochodów prześledzić czy są jeszcze auta z wyprzedaży modeli z 2019 roku? Jakie są upusty? I jak wygląda czas zamówienia nowego pojazdu? Nie “bawimy się” przy tym w spekulacje ile przy zakupie auta stojącego na placu czy w salonie możemy jeszcze “urwać” w porównaniu do cen katalogowych – nawet tych w promocji. To kwestia bardzo indywidualna, uzależniona od wielu czynników i determinacji, zarówno sprzedającego, jak i kupującego. W dodatku w jednym przypadku może to być rzeczywisty upust finansowy, a w kolejnym wliczenie w cenę dodatkowego wyposażenia lub usług serwisowych. 

Toyota wyłącznie w pięciu drzwiach

Fot. PGD
Fot. PGD

W ofercie modelu Yaris z roku modelowego i produkcji 2019 pozostała już tylko... jedna wersja - pięciodrzwiowa Toyota Yaris 1.5 Hybrid 100 KM e-CVT hybryda w wersji Premium. Cena po rabacie wynosi 67 400 (cena regularna 70 000). Upust w wysokości 2600 złotych należy zatem uznać za symboliczny. Co ciekawe, wraz z zakończeniem sprzedaży Yarisa z 2019 roku zakończyła się sprzedaż tej wersji jako modelu 3-drzwiowego. Obecnie dostępne są wyłącznie wersje 5-drzwiowe.

Yaris z roku produkcji 2020 i modelowego 2020 kosztuje od 48 tys. (52 500 zł przed rabatem), za wersję 1.0 VVT-i 72 KM z 5-biegową skrzynią manualną z wyposażeniem Active. Rabaty na Yarisa sięgają praktycznie na wszystkie modele 4500 zł, za wyjątkiem wersji 1.5 Hybrid 100 KM e-CVT, której cena jest stała i wynosi: 69 900 zł (Active), 71 900 zł (Premium) i 79 900 (Selection). 

Bardzo podobnie jest w przypadku najmniejszego modelu Aygo.

Benzynowa wersja 3-drzwiowa 1.0 VVT-i 72 KM z manualną skrzynią 5-biegową z roku modelowego i produkcji 2019 jest już niedostępna. Pozostały jedynie wersje 5-drzwiowe.

Wersja 1.0 VVT-i 72KM z 5-biegową skrzynią w wersji wyposażenia "x" kosztuje 37 300 zł (taniej o 1100 złotych),  "x-play" 39 400 zł (taniej o 5 tys. zł), a "Selection x-cite" 44 300 zł (taniej o 7 tys. zł). Są to jednak jeszcze autai ze starych zamówień i u dilerów jeśli pozostały, to już pojedyncze sztuki.

W Corolli sedan z 2019 roku wyprzedana została wersja 1.8 Hybrid 122 KM e-CVT w najtańszym wyposażeniu - Active.  
Natomiast w przypadku Corolli TS kombi całkowicie wyprzedane zostały wersje 1.2 turbo 116 KM Multidrive S benzyna i 2.0 Hybrid Dynamic Force 184 KM e-CVT hybryda. Pozostały jeszcze wersje 1.2 116 KM 6-biegowy manual i 1.8 Hybrid 122 KM e-CVT hybryda w podstawowych wersjach wyposażenia Active i Comfort. Niemal identyczna sytuacja ma miejsce w przypadku Corolli hatchback.

Co ciekawe, mimo roku produkcji i modelowego 2019, nie otrzymamy zniżek (przynajmniej cennikowo) na Toyotę RAV 4 2.5 Hybrid Dynamic Force 222 KM AWD-i e-CVT hybryda. W zależności od wersji wyposażenia model ten wart jest od 144 900 do 184 900 złotych.

Pozostałe wersje RAV 4 z roku modelowego i produkcji 2019 są cennikowo tańsze o równe 10 tys. złotych.
Toyota wydaje się być mało wrażliwa na całe zamieszanie, które widzimy na rynku. Być może stoi za tym fakt, że modele Camry i RAV4 produkowane są w Japonii, a pozostałe nie miały - tak jak u wielu innych konkurentów - problemów z zapewnieniem silników spełniających nowe normy emisji spalin. Jak powiedział redakcji motofakty.pl Robert Mularczyk rzecznik Toyoty w Polsce - "Fabryki w Japonii działają zgodnie z harmonogramem i nie ma żadnego problemu z ich produkcją, a oba auta (Camry i RAV4) można zamawiać praktycznie "od ręki". Podobnie jest z pozostałymi modelami i jeśli ktoś chce kupić nowy samochód natychmiast, u nas będzie mógł takie auto dostać". 

Skoda jest stała

Skoda jest stała w upustach.

Fabia w roku modelowym 2020 i roku produkcji 2019 jest równo o 4 tys. tańsza od ceny regularnej niezależnie od wersji nadwozia, silnika czy wyposażenia. Problem jest tylko taki, że najtańszych modeli już praktycznie nie znajdziemy. U dilerów stoją jeszcze pojedyncze auta, ale wybór dotyczący np. koloru jest mocno ograniczony.

O 5 tys. złotych taniej zapłacimy za Skodę Scalę 2020 z roku produkcji 2019, a o 12 tys. za Skodę Octavię (także rok produkcji 2019, a modelowy 2020). Nie ma się jednak co łudzić, także i tu najpopularniejsze wersje silnikowe czy wyposażeniowe rozeszły się już wśród klientów, a sprzedawcy informują, że jeśli produkcja rozpocznie się w maju, to TEORETYCZNIE w 3 miesiące później powinniśmy móc odebrać nasze auto, oczywiście pod warunkiem... i tu pojawia się cała lista warunków, co do których spełnienia nikt nie jest dziś w stanie zagwarantować. A zatem albo bierzemy to co jest albo czekamy.

Volkswagen trzyma cenę

Fot. PGD
Fot. PGD

VW Polo 1.0 80 KM z 5-biegową skrzynią (model 2020) z roku produkcji 2019 wyceniony jest w wersji wyposażenia Trendline na 58 590 złotych. Ten sam model ale z bieżącej produkcji kosztuje 59 790 złotych. Co oznacza zaledwie 1200 złotych różnicy!

W  przypadku "starego" Golfa z roku modelowego 2020 i produkcji 2019 z silnikiem 1.0 TSI 115 KM i 6-biegową skrzynią, jego cena w wersji wyposażenia Trendline zmniejszyła się z 79 290 złotych do 56 290. Czyli o całe 23 tysiące złotych! Wpływ na to na oczywiście pojawienie się nowej generacji modelu, ale różnica jest jednak kolosalna. Jeśli jednak ktoś zapytałby nas - czy brać wersję produkcyjną z 2019 roku czy z 2020? Odpowiadamy bez wahania - z 2020 roku! Różnica w cenie (przy modelu 1.0 TSI 115 KM/6 biegów Trendline) wynosi bowiem tylko... 200 złotych (56 290 zł vs. 56 490 zł). Bardzo skromnie. A przecież jesteśmy - przynajmniej w papierach - rok do tyłu!

Upusty na "nowego" Golfa z roku modelowego i produkcji 2020 są już skromniejsze i w przypadku wersji 1.0 TSI 90 KM z 5-biegową skrzynią w wersji Golf musimy zapłacić (po rabacie) od 69 490 złotych (75 490 zł cena regularna). Tu jednak dochodzi nam inny problem - okres realizacji zamówienia. Zazwyczaj wynosi on 3 miesiące. Obecnie dilerzy nie są w stanie określić (nawet w przybliżeniu), kiedy dokładnie auto możemy odebrać. Diler z którym rozmawialiśmy optymistycznie mówi o czasie 4 miesięcy, a pesymistycznie nawet o 6 miesiącach. Ta sytuacja praktycznie dotyczy wszystkich samochodów, które chcielibyśmy zamówić i to nie tylko u Volkswagena.

Ale to nie koniec złych wieści, z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że zdrożeć mają w najbliższym czasie modele: VW Up!, VW T-Cross i VW T-Roc.

Podsumowanie

Żyjemy właśnie w ciekawych czasach. Nie wiadomo już czy jest rynek klienta czy producenta. Bez wątpienia u wielu dilerów najbardziej "chodliwe" wersje samochodów z popularnymi jednostkami napędowymi zostały już wyprzedane i z przysłowiową "świecą" ich szukać (być może stoją jeszcze gdzieś pojedyncze egzemplarze ale trzeba wykazać się cierpliwością i sprytem by je znaleźć). Pomocne mogą być różnego rodzaju wyszukiwarki dostępne na stronach producentów czy rozmowy z konsultantami. Zresztą wiele firm coraz bardziej przenosi sprzedaż i obsługę zakupową do internetu.

Nadzieją nie napawają także informacje o terminach dostawy zamówionych aut. Czas oczekiwania 4, 5 a nawet 6 miesięcy może być już dziś absolutnym minimum.

Liczycie Państwo, że w dobie kryzysu ceny samochodów będą spadać? Ja bym na to nie stawiał! Powodów jest kilka, ograniczę się do trzech.

Po pierwsze, złoty nie zyskuje a traci, w przeciągu ostatnich trzech miesięcy euro zdrożało o 7%, dolar o 8,41%, a japoński jen o 5,37%. I nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak długo ta sytuacja potrwa i w którą stronę pójdą ceny.

Po drugie, europejska polityka redukcji CO2 miała napędzać wzrost cen pojazdów na naszym kontynencie w tym roku i jak na razie nic nie zapowiada, by coś miało się w tej materii zmienić.

Po trzecie, producenci i dilerzy będą musieli gdzieś odrobić straty... Albo na autach albo na serwisie.

To tutaj jest produkowany Volkswagen ID.3


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty