Stagnacja
Data publikacji: Autor: Wiesław Marnic

Witamy Nowy Rok bez nadmiernego entuzjazmu, raczej zaniepokojeni o przyszłość, niż pełni planów dążących do poprawy swego losu. Trudno więc liczyć, że w nadchodzącym roku będziemy skłonni do inwestowania oszczędności w zakup nowych samochodów. Z gospodarką jest podobnie, wciąż niepewni jutra biznesmeni raczej tną koszty, a więc przede wszystkim nie wymieniają nawet bardzo leciwego taboru.
Nowy podatek
Dilerzy przestali udawać, że nie dotyczy ich masowy import samochodów używanych. Promocje wprawdzie zostały zachowane, ale ceny nowych aut poszły w górę. Niewiele, bo z reguły nie więcej niż dwa, trzy procent, ale za to powszechnie. W dodatku salony dotknie podatek, który ma na celu ograniczenie importu aut z drugiej ręki. Za rejestrację, a z nią ma być on związany, zapłacić musi każdy, kto rejestruje pojazd. Obojętne czy pochodzi on z salonu, czy jako używany został sprowadzony z zagranicy. Jak zwykle, niestety, prawne rozwiązanie nic nie da, żeby nie stwierdzić, że znowu popsuje. Na szczęście na naszym rynku motoryzacyjnym jest już tak źle, że popsuć można niewiele.
Zmiany cen
Po raz kolejny polskie władze wykazały się brakiem zdecydowania i opieszałością. Za ich niechęć do szybkiego podejmowania decyzji zapłacimy wszyscy, bo po polskich drogach jeżdżą w ogromnej przewadze samochody kilkunastoletnie, a ich utylizacja będzie sporo kosztować. O sprawach bezpieczeństwa nie ma nawet co wspominać, bo już za dużo atramentu zmarnowano pisząc na ten temat. Nieco zmienią się ceny samochodów w wieku do czterech, maksymalnie, pięciu lat. Podwyżka nowych aut i podatek rejestracyjny spowodują w tej kategorii wzrost cen. Pojazdy mające od pięciu do dziesięciu lat stanieją, jednak nie na tyle, by ich posiadacze mogli czuć się zaniepokojeni. Przełom będzie dotyczył samochodów starszych. Śmiemy twierdzić, że ich ceny polecą „na łeb, na szyję”, a i tak klientów na motoryzacyjne staruszki trudno będzie znaleźć.
Cudów nie będzie
Nie wróżymy też niczego dobrego nowopowstałym komisom. Żeby zdobyć rynek musiałyby one dysponować znakomitym, a przy tym tanim motoryzacyjnym towarem, a takie cuda rzadko się zdarzają. Spodziewamy się w 2005 roku wykonania w praktyce postanowień Unii Europejskiej dopuszczających sprzedaż kilku marek w jednym salonie motoryzacyjnym. Nie czeka handlowców towarem na czterech kółkach szczególnie dobry rok. To samo dotyczy też klientów.
Stagnacja - to określenie wydaje mi się pasować jak ulał do prognoz na rok 2005.