Syrena z plastiku

Adrian Werner
Syrena zawsze wzbudzała emocje i nadal czujemy do niej sentyment. Nowością na skalę światową miała być karoseria wykonana z laminatu.

Syrena zawsze wzbudzała emocje i nadal czujemy do niej sentyment. Skonstruowano wiele prototypów, chciano produkować mikrobusa, powstała nawet Syrena w wersji Sport. Nowością na skalę światową miała być karoseria wykonana z laminatu.

Syrena z plastiku

Jej genialność polegała na stosunkowo prostym montażu nowoczesnej karoserii na starym podwoziu. Nadwozie z laminatu było - jeśli nie liczyć drzwi, maski przedniej i klapy bagażnika - w zasadzie jednym elementem. W ten oto prosty sposób każdy posiadacz Syreny mógłby, nie narażając się na kosztowny zakup nowego samochodu, odświeżyć swój wysłużony i niemodny już pojazd. Pomysł choć trafiony - biorąc pod uwagę zasobność kieszeni szarego polskiego obywatela - nie został jednak wprowadzony w życie. Zabrakło odwagi, nikt z ówczesnych władz nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności za wdrożenie tak rewolucyjnej zmiany.
Rodzinna tradycja
W zeszłym roku Jerzy Waszczur dowiedział się od znajomego, że jest osoba, która ma taką "dziwną Syrenę". Pojazd marnuje się, gdyż od pięciu lat stoi nieeksploatowany.

- Dość trudno było "namierzyć" właściciela - wspomina pan Waszczur. - W końcu udało mi się to i dobiliśmy targu. Syrena stała się moją własnością za 300 zł. Istotne, że samochód pomimo pięcioletniej przerwy w poruszaniu się po drogach, nie został wyrejestrowany.

Syrena była w stanie opłakanym, ale dla chcącego nic trudnego. Miesiące żmudnej rekonstrukcji przyniosły efekty. Teraz samochód prezentuje się tak, jak pod koniec lat 60., kiedy to inżynierowie Stanisław Łukaszewinocz i Władysław Kolasa stworzyli ten prototyp.

Prezentowane dziś auto to druga Syrena w rodzinie Waszczurów.

- Syrena była w naszej rodzinie nieprzerwanie od 1975 roku - mówi pan Jerzy. - Wtedy to mój ojciec stał się szczęśliwym posiadaczem czterech kółek. Poprzednia Syrenka wiele przeszła, miała dwa dachowania, a kiedyś zimą wpadliśmy z ojcem do rowu, bo jak przyznał mi się niedawno, spieszył się na jakiś serial telewizyjny.
Numer 001
Syren z tworzywa sztucznego wyprodukowano według różnych źródeł kilka, bądź kilkadziesiąt. Cały pomysł wiązał się z planowanym przeniesieniem produkcji z Warszawy do Bielska-Białej. Stwierdzono, że taniej będzie przekazać
technologię wykonywania nadwozi z laminatu, niż przewozić tłoczniki służące do tworzenia metalowych elementów karoserii.

Auto, które dziś oglądamy, posiada numer nadwozia 001. Niestety, nie ma stuprocentowej pewności, że to faktycznie pierwszy, wyprodukowany tego typu samochód.

- Podejrzewam jednak, że tak właśnie było - twierdzi pan Jerzy. - Jest mało prawdopodobne, aby ktoś tak sobie wybił te numery. Udało mi się ustalić, że samochód trafił na Pomorze z Warszawy. Poprzedni właściciel kupił go na początku lat 70. od kuzyna ze stolicy.Zaprzepaszczone szansePolscy konstruktorzy stworzyli wiele prototypów, z których produkcji bądź zrezygnowano w ostatniej chwili, bądź dokonały one żywota w fazie gipsowych makiet. Mamy czego żałować, niektóre pomysły naszych rodzimych inżynierów dorównywały poziomem zarówno konkurencji zachodniej, jak i tej z "zaprzyjaźnionych" krajów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty