Szybko, ostro i z klimatem

(boro)
Streetfighter znaczy po polsku uliczny wojownik. Aby nim zostać, trzeba mieć motocykl dużej mocy i pojemności, do tego trochę inwencji twórczej, aby nadać mu osobliwy i właściwy charakter.

Uliczni wojownicy uchodzą za
zmorę policji. Trudnią się głównie ostrą jazdą ulicami miast. Krótkie odcinki
pomiędzy światłami to dla nich raj, większy niż długa prosta autostrada.


Szybko, ostro i z klimatem

Pod kontrolą.
Zlotowe popisy streetfighterowców.
Palenie gumy na klęcząco przy motocyklu.
Fot. Anna Arent

Recepta na streetfightera była do niedawna prosta, ale nie były to prawdziwe
streety. Ulicznymi wojownikami zostawali nie z powołania, lecz z przymusu
ci, którzy swoim ukochanym plastikiem zaliczyli "glebę" i nie mając pomysłu
na znalezienie kilku tysięcy złotych na oryginalne owiewki malowali całość
czarną matową farbą. Wtedy stworzenie takiego motocykla polegało głównie
na zdjęciu ze sportowego motocykla wszystkiego, co niepotrzebne, czyli
w tym wypadku owiewek, dużego przedniego reflektora itp. W ten sposób powstawał
pojazd prosty w formie i zazwyczaj brzydki. Ale wówczas wyznawano zasadę,
że im brzydszy tym lepszy. Czasy jednak się zmieniają i również miłośnicy
streetfighterów zauważyli, że te motocykle mogą mieć bardzo osobliwy charakter,
być oryginalne w formie i przy tym bardzo ładne. Podstawa pozostaje ta
sama, czyli mocny silnik i dobre zawieszenia. Do lamusa odeszło malowanie
czarną matową farbą. Teraz bardziej cenione są polerowane aluminiowe ramy
typu delta-box, czyli konstrukcje z obszernymi, tłoczonymi aluminiowymi
elementami, okalającymi zbiornik paliwa i ozdoby z ryflowanej blachy.
Zacznijmy od przedniego zawieszenia. Szanujący się street musi mieć
obowiązkowo przedni teleskop typu upside-down. Prezentuje się okazale i
ma lepsze własności jezdne. Przednie koło ze średniej szerokości oponą,
ale obowiązkowo musi być wyposażone w dużej średnicy tarcze hamulcowe i
zaciski cztero- a nawet sześciotłoczkowe. Zamiast dużej lampy montuje się
albo małe soczewki, które raczej nie ułatwiają życia podczas nocnej jazdy,
albo reflektory na kształt kocich oczu.
Wspomniana rama delta-box to niemal synonim streeta. Ta, obok silnika,
stała się centralnym punktem pojazdu. Streetfighterowcy rezygnują też z
miejsca dla pasażera, a zamiast niego przebudowują "zadupnik" na podwinięty
do góry ogon. To nadaje motocyklowi jeszcze bardziej agresywnego kształtu.
Z tyłu średnica opony to obowiązkowe 190 lub 200 mm średnicy. Jazda streetem
musi mieć trochę wspólnego z akrobacją.
Ulicznemu wojownikowi nieobce jest stawianie motocykla na gumę, czyli
jazda na tylnym kole, hamowanie ze stójką na przednim kole i inne podobne
wyczyny. Na takie zabawy mogą sobie jednak pozwolić doświadczeni motocykliści.
Do najbardziej ekwilibrystycznych technik montontowane są dodatkowe podnóżki
przy przedniej osi motocykla i specjalne ślizgacze na tylnym dziobie, które
pozwalają na jazdę na tylnym kole przy podniesieniu motocykla do 90 stopni.
Czasami, dla streetfighterowca nie wystarcza fabryczna moc rzędu 130 -
170 KM. To początek zabawy, a najlepsze zagraniczne streety z doładowaniem
podtlenku azotu mają nawet ponad 200 KM.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty