Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

TOP 10 oszustw ubezpieczycieli. Jak walczyć o swoje prawa?

Kamil Rogala
Kolizja, wypadek, stłuczka itp. Bez względu na okoliczności, to zawsze jest bardzo stresująca sytuacja dla kierowcy. Chodzi nie tylko o ewentualny mandat i punkty karne. Przede wszystkim chodzi o koszty związane z późniejszą naprawą, a co za tym idzie „przejścia” z ubezpieczycielem, który stara się, aby w jak największym stopniu ograniczyć swoją odpowiedzialność. Jak walczyć o swoje prawa? Na czym oszczędzają firmy ubezpieczeniowe?

Towarzystwo ubezpieczeniowe nie jest organizacją charytatywną – to firma nastawiona na zysk. Niestety pogoń za profitami niekiedy odbywa się kosztem klienta, który licząc na pomoc w wielu przypadkach dostaje „ochłapy”. Zaniżone odszkodowanie, brak auta zastępczego lub zwrotu kosztów mimo wysokiego pakietu ubezpieczenia, brak wsparcia w przypadku awarii itp. To tylko niektóre z „grzechów” firm ubezpieczeniowych.

W żadnym wypadku nie wrzucamy wszystkich Towarzystw Ubezpieczeniowych do jednego worka z napisem „oszuści”, a jedynie przedstawiamy skrajne przypadki nieodpowiedniego podejścia do klienta

**1. Szkoda całkowita? Nie do końca…**

Po poważnych kolizjach, jeśli uszkodzenia pojazdu są znaczne, ubezpieczyciel może dojść do wniosku, że auto nadaje się wyłącznie do kasacji. Co prawda podjęcie takiej decyzji jest poprzedzone analizą ekspertów, którzy mogą stwierdzić, że koszty części i robocizny przekraczają wartość pojazdu, ale zazwyczaj proces ten jest mocno uproszczony i nie do końca sprawiedliwy.

W praktyce może okazać się, że auto ze szkodą całkowitą jest sprzedawane na specjalnej aukcji, a następnie… naprawiane po kosztach, sprzedawane i nadal użytkowane. Właściciel z kolei dostaje symboliczną kwotę odszkodowania oraz sumę, jaką jest w stanie zapłacić kupiec wraku. Reasumując, rozbite auto o wartości rynkowej np. 15 000 złotych może zostać wycenione na równowartość połowy tej sumy. O ile właściciel ma szczęście…

Zobacz także: Fiat 500C w naszym teście

W taki sposób ubezpieczyciele próbują oszczędzać nawet wtedy, gdy ASO potwierdzi chęć naprawy auta po kosztach niższych, niż wartość rynkowa pojazdu. Na szczęście właściciel rozbitego pojazdu nie jest skazany na łaskę TU. Gdy decyzja ubezpieczyciela jest niekorzystna, przed udaniem się do sądu, warto skorzystać z usługi biegłego. Jeśli sąd dopuści jego opinię jako dowód w sprawie i będzie się ona pokrywała z opinią biegłego sądowego, szanse na wygranie sporu są bardzo wysokie

2. Samochód zastępczy albo zwrot kosztów? Zapomnij!

Fot. Newspress
Fot. Newspress

Samochód zastępczy od ubezpieczyciela to rzadkość. Mało tego, wiele ubezpieczalni nie chce nawet zwrócić kosztów wynajmu samochodów zastępczych, co jest finansowane z OC sprawcy. Czasami zdarza się, że ubezpieczyciel zwróci tylko część poniesionych kosztów, a to i tak tylko wtedy, gdy udokumentujemy konieczność korzystania z samochodu zastępczego. W końcu jeśli kierowca pracuje w tym samym mieście w którym mieszka, może dojeżdżać do pracy komunikacją miejską, rowerem, hulajnogą itp.

Niestety tak robi większość firm ubezpieczeniowych i wielu kierowców daje się na to złapać. A to błąd, bowiem zgodnie z orzecznictwem z 17 listopada 2011 r., właścicielowi uszkodzonego samochodu należy się auto zastępcze z polisy OC sprawcy (sygn. III CZP 05/11). Nawet jeśli ma on dostęp do komunikacji miejskiej, pracuje w mieście zamieszkania itp. Jak sobie poradzić z nieuczciwym TU?

Wynajmując pojazd zastępczy na własną rękę należy pamiętać, że musi to być auto, którego klasa i cena rynkowa odpowiada pojazdowi uszkodzonemu. Ubezpieczyciel nie zgodzi się na zwrot kosztów - i będzie to uzasadnione - gdy posiadając Skodę Fabię wynajmowaliśmy Mercedesa Klasy E. Ponadto z auta możemy korzystać do momentu naprawy uszkodzonego pojazdu lub zakupu innego samochodu. Co więcej, warto skorzystać z usług wypożyczalni, która weźmie na siebie ewentualną sprawę w sądzie i ma w tej materii spore doświadczenie.

3. Zapomnij o oryginalnych częściach

Wielu ubezpieczycieli próbuje oszczędzić na oryginalnych częściach wpisując do kosztorysu najtańsze części zamienne. O ile w przypadku samochodu wieloletniego można się z tym pogodzić (choć nie zawsze), tak naprawa najtańszymi zamiennikami auta nowego jest niedopuszczalna. Co więcej, zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego (20 czerwca 2012 r. sygn. (III CZP 85/11)), posiadacz nowego auta (do trzech lat), w którym zamontowane były oryginalne części z pierwszego montażu, może wymagać montażu części oryginalnych. A co ze starszymi pojazdami?

Tu również nie musimy się godzić na najtańsze zamienniki, bowiem do starszych aut, w których także były montowane części oryginalne, również możemy wymagać instalacji podzespołów o podobnej jakości, choć z oryginałami może być problem. Ubezpieczyciel może skorzystać z części alternatywnych, niepochodzących bezpośrednio od producenta, ale muszą one spełniać takie same wymogi dotyczące bezpieczeństwa i jakości.

Problem pojawia się w przypadku części, które można naprawić. Wtedy dochodzenie przed sądem konieczności wymiany, zamiast oferowanej przez ubezpieczyciela naprawy, może być problematyczne. Chodzi tu szczególnie o elementy blacharskie np. pognieciona maska, która nie musi być wymieniona, tylko fachowo naprawiona. Tutaj również decyduje wiek auta oraz jego ewentualna utrata wartości.

4. Starszy pojazd = mniejsze odszkodowanie

Fot. Newspress
Fot. Newspress

Wielu ubezpieczycieli traktuje po macoszemu starsze auta uważając, że nie ma sensu w nie inwestować. Nie chodzi tu o sentyment właściciela do wieloletniego pojazdu, a raczej brak znajomości rynku motoryzacyjnego ubezpieczalni. Uważają oni bowiem, że części do starych aut są tanie i łatwo dostępne. I tu pojawia się problem właściciela auta 10-letniego lub starszego.

Drobna stłuczka, rozbity reflektor i połamany zderzak. Ubezpieczyciel wypłaca 400 zł za reflektor i tyle samo za zderzak, a realne ceny tych elementów to odpowiednio 800 i 1000 złotych. Właściciel musi więc szukać używanych części lub jeśli zależy mu na jakości, pokryć różnicę z własnej kieszeni.

Niestety to nagminna praktyka niemal wszystkich ubezpieczycieli. Niektóre firmy potrafią amortyzować koszt części nawet w kilkuletnich autach, a co dopiero w 10-15 letnich pojazdach. Jeśli ktoś jeździ autem starszym, ale zadbanym, jakakolwiek szkoda może być bardzo przykra i kosztowna w skutkach.

5. Zaniedbane auto? Dla ubezpieczyciela to perełka!

O co chodzi? To nawiązanie do poprzedniego punktu. Jeśli ubezpieczyciel ma do czynienia ze szkodą na pojeździe starszym, z pewnością przywiąże szczególną uwagę do jego stanu przed uszkodzeniem. Przykładowo, jeśli dojdzie do kolizji, w której uszkodzeniu uległ zderzak i był on wcześniej porysowany lub popękany, ubezpieczyciel może robić co tylko się da, aby udowodnić, że część już wcześniej była uszkodzona i może pokryć tylko część kosztów naprawy. Bez znaczenia, że porysowany zderzak to tylko kwestie estetyczne, a połamany i zwisający na jednej śrubie zagraża bezpieczeństwu – liczy się kasa. Niestety im starsze auto, tym poziom zaniżania należnej kwoty zwiększa się i może sięgnąć nawet 70 procent. Oczywiście takich praktyk zakazał 12 kwietnia 2012 r. Sąd Najwyższy zgodnie z sygn. III CZP 80/11, ale ubezpieczalnie mocno stoją przy swoim, że części można kupić taniej, nawet oryginalne np. na portalach aukcyjnych.

**6. Odszkodowanie na konto z potrąceniami**

Co prawda istnieje możliwość naprawy auta bez faktury, ale wielu ubezpieczycieli przy tej okazji stara się maksymalnie obniżyć wysokość odszkodowania a nawet… w ogóle go nie wypłacają. Jeśli więc komuś zależy na czasie i chce jak najszybciej odzyskać należne świadczenia, może co prawda zrezygnować z naprawy w warsztacie, który rozliczy się bezpośrednio z firmą ubezpieczeniową, ale zapewne wyliczona w kosztorysie kwota zostanie pomniejszona. Oczywiście proceder ten jest zakazany zgodnie z postanowieniem z 20 czerwca 2012 r. (sygn. III CZP 85/11).

7. Potrącanie podatku VAT z kwoty ubezpieczenia

Co ciekawe, niektóre Towarzystwa Ubezpieczeniowe uważają, że od bezpośrednio wypłacanego odszkodowania powinien być potrącany podatek VAT, choć zgodnie z wyrokami sądów, TU mają obowiązek wyliczać odszkodowanie w jednakowy sposób bez względu na formę rozliczenia.

**8. Uśrednianie stawek za robociznę**

Auto zakwalifikowane do naprawy należy wstawić do warsztatu – to oczywiste. Niestety ubezpieczalnie bardzo często uśredniają stawki za robociznę, co nie przekłada się na realne ceny w wybranym przez ubezpieczonego zakładzie naprawczym. Są bowiem mechanicy, którzy wymienią szybko i mało fachowo uszkodzony zderzak za 100 złotych, są również i tacy, którzy wykonają swoją pracę fachowo i rzetelnie, ale za wyższą stawkę.

Fot. Newspress
Fot. Newspress

I tu pojawia się problem przy wycenie naprawy przez zakład ubezpieczeń, który bardzo często zaniża cenę usług naprawczych, choć takie postępowanie nie ma żadnych podstaw prawnych. Mówi o tym orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 16 czerwca 2003 r. (sygn. III CZP 32/03), zgodnie z którym ceny usług nie mogą być uśrednione, tylko określane indywidualnie na podstawie cennika w wybranym przez poszkodowanego zakładzie naprawczym.

9. Holowanie pojazdu po wypadku na własny koszt?

Oto kolejny grzech, który trudno wytłumaczyć i zaakceptować. Zgodnie z art. 361 § 2 k.c, który mówi, że naprawienie szkody obejmuje – w granicach normalnego związku przyczynowego – straty, które poszkodowany poniósł oraz korzyści, które mógłby osiągnąć gdyby mu szkody nie wyrządzono, możemy zamówić transport dla uszkodzonego pojazdu, jeśli ten nie nadaje się do dalszej jazdy. W tym celu wynajmujemy odpowiednią firmę, niekiedy nawet wyznaczoną przez ubezpieczyciela, a koszt usługi powinien być doliczony do kwoty odszkodowania. W praktyce wygląda to różnie.

Oczywiście ubezpieczyciel może odmówić pokrycia należności za usługę, jeśli auto było holowane przez pół Polski, a koszt wyniósł kilka tysięcy złotych. Ale jeśli dołożyliśmy wszelkich starań, aby zminimalizować koszty i skutki szkody tj. wybraliśmy firmę oferującą rozsądne ceny, dostarczyliśmy auto do najbliższego warsztatu itp., ubezpieczyciel nie powinien odmówić pokrycia kosztów ani kwestionować ich zasadności.

10.  **Nieuwzględnianie utraty wartości pojazdu**

Kolizja to w większości przypadków utrata wartości pojazdu. Sprzedając takie auto właściciel nie może (a na pewno nie powinien) wpisywać magicznego słowa „bezwypadkowy”. Niestety wiąże się to z utratą wartości auta, która może być bardzo znacząca i dotkliwa. W związku z tym odszkodowanie za uszkodzenie samochodu może obejmować także zapłatę sumy pieniężnej, odpowiadającej różnicy między wartością tego samochodu przed uszkodzeniem i po naprawie. Jeśli więc auto przed uszkodzeniem było warte 20 000 złotych, a po szkodzie i naprawie jest warte około 17 000, możemy ubiegać się o wypłatę różnicy zgodnie z uchwałą Sądu Najwyższego z 12 października 2001 r. (sygn. akt III CZP 57/01)

Jak walczyć o swoje?

Walka o swoje prawa i pieniądze z firmą ubezpieczeniową wydaje się z góry przegraną walką z wiatrakami, ale właśnie takie przekonanie u większości kierowców daje ubezpieczalniom poczucie bezkarności. Walczyć warto, nawet o niewielkie kwoty.

Jeśli ubezpieczyciel źle wyliczył wysokość odszkodowania, zaniżył ceny części i robocizny, w pierwszej kolejności należy przedsądowo, pisemnie, listem poleconym z potwierdzeniem odbioru wezwać ubezpieczyciela do wypłaty odszkodowania w kwocie adekwatnej do uszkodzenia i ceny części zamiennych plus robocizny. W kolejnym kroku należy złożyć wniosek o podjęcie przez rzecznika ubezpieczonych interwencji w tej sprawie. W wielu przypadkach takie działanie doprowadzi do ugody.

Jeśli powyższe kroki nie poskutkują, należy wytoczyć powództwo przed sąd powszechny, właściwy dla siedziby ubezpieczyciela lub dla miejsca zamieszkania poszkodowanego. Jeśli jest to sprawa o odszkodowanie w wysokości poniżej 75 000 złotych, właściwym w I instancji jest sąd rejonowy. W sprawach przekraczających tę wartość właściwym do rozpoznania w I instancji jest sąd okręgowy. W większości przypadków sprawa kończy się w trzeciej rozprawie. Pierwsza rozprawa jest rozprawą zapoznawczą, podczas drugiej powoływany jest biegły sądowy, natomiast na trzeciej ogłaszany jest ostateczny wyrok.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Droga księżycowa w Gdyni, czyli Marszewska Góra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty