Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Warszawie 1,72 człowieka na samochód. Felieton Iwaszkiewicza

Jerzy Iwaszkiewicz
W Warszawie jest już 580 samochodów na tysiąc mieszkańców, czyli na jeden samochód przypada 1,72 człowieka. To mniej więcej tyle, ile w Paryżu. W godzinach szczytu, szczególnie teraz, po zamknięciu spalonego Mostu Łazienkowskiego, wszystko stoi w korkach. Ulica Idzikowskiego rano zakorkowana jest pod górę do Puławskiej, a po południu w dół.
Jerzy Iwaszkiewicz / Fot. Bartek Syta/Polskapresse
Jerzy Iwaszkiewicz / Fot. Bartek Syta/Polskapresse

Samochody wszędzie na świecie stają się bardziej problemem, a nie przyjemnością. W Paryżu są jeszcze większe korki niż w Warszawie, ale tam potrafią jeździć. Kiedy zmieniają się światła, to ruszają na pełnym gazie i jakoś się nie zabijają.

Najbardziej spokojnie jeżdżą, o dziwo, w USA, gdzie jest mniej więcej tyle samo samochodów, co mieszkańców z niemowlakami włącznie. Tam jednak wszyscy wiedzą, że jak przekroczą szybkość, to natychmiast pojawi się helikopter i natychmiast zapłacą. W Polsce miesiącami czeka się na rożne kwity i najpierw namawiają abyśmy się przyznali. W Kanadzie, przy autostradach (pisaliśmy) stoją tablice z wyraźnymi napisami, nie tyle jaka jest dozwolona szybkość, ale ile się zapłaci za jej przekroczenie. Przydałoby się to na dojeździe autostradą do Strykowa, gdzie wszyscy jadą jak oszalali.

Instytut Transportu Samochodowego przeprowadził badania i wyszło na to, że 57 procent kierowców przekracza w Polsce szybkość, a w miastach, na ulicach dwujezdniowych nawet 72 procent. Najwyższy obecnie mandat to 10 punktów i 500 złotych, ale niebawem ma być kilka razy więcej, bo szykują się nowe stawki, proporcjonalne do zarobków. W Polsce ciągle mówi się o podwyższeniu mandatów, ale obecne są i tak groźne. Wystarczy dwa razy przekroczyć szybkość o 50 km, raz rozmawiać przez telefon (5 pkt), a na dodatek zapomnieć zapiąć pasy, co każdemu się zdarza, i już tracimy prawo jazdy. Powtórnego egzaminu prawie nikt teraz nie zdaje. Często o tym piszemy, ale władza jakby zamilkła. Szkoły nauki jazdy są zainteresowane aby ludzie oblewali, bo wszyscy płacą za powtórki i kręci się maszynka do robienia pieniędzy. Tak być nie powinno, ale tak jest.

W Europie – powtórzmy – motoryzacja staje się coraz bardziej problemem, a nie przyjemnością i coraz bardziej też przenosi się do Azji. W Chinach jest już więcej fabryk samochodów aniżeli w Europie. Nawet Volvo kupione zostało przez Chińczyków i jest zresztą coraz ładniejsze, a obecnie Chiny kupiły również opony Pirelli, razem ze sławnym kalendarzem. Długo jeszcze nie będzie tu korków, tylko interesy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty