Zanim umrzesz, sprzedaj swój pojazd, bo skrzywdzisz bliskich

redakcja.gdp
Zanim umrzesz, sprzedaj swój pojazd, bo skrzywdzisz bliskich
Zanim umrzesz, sprzedaj swój pojazd, bo skrzywdzisz bliskich
Niedobrze, gdy umiera ktoś bliski. Jeszcze gorzej, gdy ten ktoś przed śmiercią nie pozbył się swojego pojazdu. Po pogrzebie będą kłopoty.
Zanim umrzesz, sprzedaj swój pojazd, bo skrzywdzisz bliskich
Zanim umrzesz, sprzedaj swój pojazd, bo skrzywdzisz bliskich

Panu Eugeniuszowi ze Słupska niedawno zmarł ojciec. Miał on od czterdziestu lat motocykl. Jednoślad od dawna nie jeździ, ale starszy pan ciągle trzymał go w szopie. Pojazd formalnie jest wciąż zarejestrowany. A to oznacza, że powinny być za niego co roku opłacane składki na obowiązkowe ubezpieczenie OC właścicieli pojazdów mechanicznych. Obecnie koszt rocznego OC za motocykl to około 150 złotych. Za brak ubezpieczenia grożą wysokie kary - około 2 tysięcy złotych. W dodatku firmy ubezpieczeniowe mogą domagać się zaległych składek przez okres do 5 lat wstecz.

Nic dziwnego, że z tego powodu pan Eugeniusz po śmierci taty postanowił pozbyć się kłopotu. Zjawił się w wydziale komunikacji z wnioskiem o wyrejestrowanie rzęcha. Ale odprawiono go z kwitkiem.

- Powiedzieli, że jest zarejestrowany na mojego ojca i tylko ojciec może go wyrejestrować i musi w tym celu przyjść osobiście. A przecież ojciec nie żyje. Jak ma przyjść? Poinstruowali mnie, że abym ja mógł to zrobić, musiałbym wcześniej założyć w sądzie i przeprowadzić sprawę spadkową. I dopiero wtedy przyjść z wyrokiem - mówi pan Eugeniusz.

Sprawdziliśmy: to spory kłopot. Aby przeprowadzić taką sprawę w sądzie, trzeba odszukać i powiadomić wszystkich potencjalnych spadkobierców, uprawnionych do dziedziczenia. Poważne komplikacje są wówczas, gdy choćby jedna z uprawnionych osób przebywa np. za granicą. Postępowanie w najlepszym przypadku trwa około 3 miesięcy, nierzadko jednak zajmuje to nawet kilka lat. Koszt: 50 złotych plus czas strawiony na kompletowaniu dokumentów.

Nic dziwnego, że wiele osób omija ten problem i w sytuacji, gdy umiera ktoś, kto jest właścicielem pojazdu, finguje sprzedaż wozu lub motocykla, spisując antydatowaną umowę kupna - sprzedaży. To znacznie upraszcza sprawę. Pojazd tak kupiony od nieboszczyka można potem już bez problemu wyrejestrować albo sprzedać nie czekając na rozstrzygnięcie sprawy spadkowej.

To widać także w wydziałach komunikacji. Jak dowiedzieliśmy się w Goleniowie, liczba urzędowych operacji, których przedmiotem są pojazdy ze spraw spadkowych, nie przekracza 10 rocznie - na łączną liczbę kilku tysięcy.

- Jak takie auto – mówi pan Grzegorz z Ustki. – Gdy zmarł znajomy, jego żona, która nie ma prawa jazdy, zaraz po pogrzebie sprzedała mi auto w ten sposób. Spisaliśmy umowę niby jeszcze z jej mężem, z datą sprzed trzech dni przed jego śmiercią i nikt się nie czepiał. To znacznie prostsze niż proces spadkowy. 

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty