Zwalczają fikcję

Trzy fikcyjne kradzieże samochodów rozpracowali policjanci z komisariatu Poznań Nowe Miasto. W związku z dużą liczbą podobnych przestępstw, w jednostce powstała grupa funkcjonariuszy, specjalizująca się w tropieniu oszustów.

- Przyjeżdżają do nas z innych miast, bo sądzą, że damy się nabrać. Nic z tego - mówią policjanci. Ostrzegają, że nie opłaca się składać zawiadomień o przestępstwach, do których nie doszło i opowiadają o sprawach rozwiązanych w minionych dniach.

W połowie lipca zgłosił się do nich mieszkaniec Sompolna. Tłumaczył, że odwiedził kuzyna mieszkającego na osiedlu Orła Białego. Samochód (Chrysler Voyager wart 29 tys. zł) zostawił na parkingu przed blokiem. Pojazd, jak mówił, został skradziony. Potwierdzał to kuzyn. Kiedy policjanci bliżej przyjrzeli się sprawie, coraz więcej zaczęło się im nie zgadzać. Wreszcie właściciel Chryslera, w krzyżowym ogniu pytań, przyznał się do próby oszustwa. Wyjawił, że auto ukrył w garażu znajomego. Zarzucono mu zgłoszenie o fikcyjnym przestępstwie i składanie fałszywych zeznań (taki zarzut usłyszał też jego kuzyn).

Fikcyjną kradzież samochodu dostawczego Mercedes-Benz (o wartości 50 tys. zł) zgłosił natomiast mieszkaniec Wejherowa. Zeznawał, że auto skradziono z osiedla Rusa, gdy był w sklepie. Jego wersję potwierdzała przyjaciółka (córka byłego policjanta). Parze także przedstawiono zarzuty. Co więcej, idąc tropem Mercedesa funkcjonariusze trafili do dziupli, w której - oprócz części z pociętego auta - były elementy dwóch innych pojazdów (prawdopodobnie również pozostawionych przed zgłoszeniem fikcyjnej kradzieży).

Kolejna historia jest bardzo podobna. Do jednostki przyszedł mieszkaniec Zielonej Góry, właściciel wartego 27 tys. zł Opla Astry. Twierdził, że jego auto "zniknęło" sprzed centrum handlowego M1. Te wersje potwierdzała znajoma (zresztą córka policjanta). Po postępowaniu, policjanci odczytali tym osobom zarzuty, a w garażu odnaleźli części samochodu. Zielonogórzanin przyznał, że sam pociął swój pojazd.