Brytyjscy urzędnicy zwracają pieniądze za mandaty z fotoradaru

(kn)
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha
Przyjęcie mandatu wystawionego na podstawie zdjęcia z fotoradaru jest równoznaczne z przyznaniem się do winy i jest to decyzja, której nie można cofnąć. Inaczej jednak stało się w brytyjskim mieście Chideock.
Fot. Maciej Pobocha
Fot. Maciej Pobocha

Przez 10 lat funkcjonowało tam urządzenie, które zrobiło w tym czasie tysiące zdjęć kierowcom nieprzestrzegającym ograniczeń prędkości. Jak się okazało, fotoradar działał nielegalnie. Przyczyną tego był błąd urzędników. Dokumenty mówiące o lokalizacji fotoradaru miały wpisaną ulicę Seatown Road, gdzie miało obowiązywać ograniczenie do 30 mil na godzinę. Jest to jednak zwyczajowa nazwa ulicy prowadzącej do sąsiadującego miasta. Jej rzeczywista nazwa brzmi Duck Street. Przez ten błąd, przepis regulujący prędkość na tym odcinku nie miał mocy prawnej.

**CZYTAJ TAKŻE

MSWiA planuje zaostrzenie kar dla kierowcówFotoradary bezradne w walce z zagranicznymi piratami drogowymi

**

W ciągu 10 lat zarejestrowano 24,5 tys. przypadków łamania przepisów przy pomocy tego urządzenia. W rzeczywistości jednak nie były one wykroczeniem, co zmusiło urząd do oddania pieniędzy za wpłacone mandaty. Łącznie koszt akcji związanej ze zwrotem pieniędzy wyniósł 1,5 mln funtów. Fotoradar nie został jednak zlikwidowany. Poprawiono błędne zapisy, dzięki czemu może on dalej robić zdjęcia kierowcom - tym razem legalnie.

Źródło: wp.pl

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty