CEPiK, czyli Centralna Ewidencja Partaczy i Kombinatorów

Łukasz Bąk, publicysta Dziennika Gazeta Prawna
Ubiegłej wiosny odwiedziłem znajomego Szkota mieszkającego w prowincjonalnym Dundee na wschodnim wybrzeżu. O tym, że nie jest to typowy Szkot, jakiego znamy z dowcipów, niech świadczy fakt, że codziennie płacił za przejazd mostem nad rzece Tay, podczas gdy wielu jego sąsiadów wolało przepływać ją wpław i oszczędzać w ten sposób 25 pensów.

Pewnego dnia udaliśmy się z Ethanem do odległego o około 20 mil na zachód Perth. Tuż za miastem zatrzymał nas policjant.

Łukasz Bąk, publicysta Dziennika Gazeta Prawna, Fot: Archiwum Polskapresse
Łukasz Bąk, publicysta Dziennika Gazeta Prawna, Fot: Archiwum Polskapresse

Zanim wysoki, zbudowany jak piec kaflowy mundurowy wyjaśnił o co chodzi, sprawdził coś w służbowym laptopie przykręconym do służbowej deski rozdzielczej służbowego Forda Mondeo. Po mniej więcej 15 sekundach podszedł do naszego auta, gestem dłoni kazał otworzyć szybę i zaczął od krótkiego „Dzień dobry panie Eathan”. Zdębiałem już w tym momencie, więc możecie się tylko domyślać jaką miałem minę, gdy mundurowy kontynuował: „Widzę, że niebawem kończą się panu obowiązkowe badania techniczne samochodu, więc proszę o nich pamiętać (…). Niestety, obawiam się, że nie mogę pozwolić aby dalej prowadził pan samochód, ponieważ ważność pana prawa jazdy skończyła się trzy dni temu. Nie zgłosił się pan bowiem na obowiązkowe badania wzroku”. Generalnie, odniosłem wrażenie, że funkcjonariusz Logan wiedział o Vauxhallu Astrze Ethana oraz o samym Ethanie więcej, niż on sam. I to bez zaglądania w jakiekolwiek dokumenty.

Gdy już Ethan posypał głowę popiołem przed obliczem Logan i przyjął mandat, a ja zająłem miejsce za kierownicą auta (sam musiałem wylegitymować się prawem jazdy), wytłumaczył mi w czym rzecz. Otóż w Szkocji z reguły nie trzeba wozić przy sobie żadnych dokumentów – dowodu rejestracyjnego, badań technicznych, ubezpieczenia, prawa jazdy. Policja ma w swoich komputerach wszystkie dane dotyczące zarówno pojazdów, jak i ich właścicieli. Wystarczy, że funkcjonariusz wklepie w swój służbowy komputer numer rejestracyjny auta, a od razu wie nie tylko do kogo ono należy, ale również kiedy przeszło badania techniczne, a być może również ile pali, kiedy ostatni raz było na myjni oraz czy w jego kole zapasowym jest właściwe ciśnienie. Właśnie tak działa brytyjski odpowiednik naszego CEPiK-u.

A jak działa nasz CEPiK? Cóż, słyszałem o gościu którego leciwa Nysa widniała w systemie jako Nissan, bo jakiś urzędnik w wydziale komunikacji okazał się przygłuchy i przygłupi jednocześnie. Inny gość bardzo się zdziwił, gdy po zatrzymaniu przez policję okazało się, że ma już na koncie 250 punktów karnych, więc – jak stwierdził mundurowy – „kwalifikuje się do powtórnego odbycia egzaminu”. Rzecz w tym, że ów gość dzień wcześniej odebrał pierwsze prawo jazdy w swoim życiu i jako pełnoprawny kierowca nie zdążył jeszcze przejechać dwunastu kilometrów dzielących jego dom od miejsca pracy. No i w CEPiK-u ciągle mamy zarejestrowanych 183 tys. Syren tj. dwa razy więcej niż np. Toyot Yaris. Aż dziw bierze, że w statystykach nie znalazła się żadna karoca, rydwan, ani nawet lektyka Zygmunta III Wazy.

Ponoć w zeszłym roku CEPiK nie działał średnio raz w miesiącu i to za każdym razem przez co  najmniej kilka dni. Co więcej, gdy posłowie zaproponowali zmiany w prawie drogowym obejmujące również nowe limity punktów karnych, okazało się, że muszą wstrzymać się ze swoją legislacyjną płodnością do 2016 roku, bo dopiero wtedy gotowy będzie na nią CEPiK. A kilka tygodni temu, do skóry urzędnikom MSW, odpowiedzialnym za system, dobrało się CBA – twierdzi, że podczas przetargów na elektroniczną ewidencję dochodziło do korupcji.

W tym miejscu chciałbym wszystkim uświadomić, że nie mamy do czynienia z aplikacją działającą pod systemem Windows, którą każdy może sobie ściągnąć z portalu chomikuj.pl, lecz z odrębnym, zbudowanym od podstaw systemem, który od 2003 roku kosztował już 1 mld zł. Tak, MILIARD ZŁOTYCH z naszych kieszeni poszło na system jakości chińskich lampek choinkowych – częściej nie działa niż działa, a jak już działa to nie tak, jak powinien: tylko w połowie, „mrugająco” albo posłuszeństwa odmawiają jego poszczególne obwody.

Niestety, obawiam się, że CEPiK nigdy nie będzie działał tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Nigdy nie będzie w nim rzetelnych informacji o tym, czy dany samochód jest ubezpieczony, ma przegląd techniczny, czy jaki jest jego prawdziwy przebieg (takie informacje w swoich systemach udostępniają np. Szwedzi i Amerykanie. I to każdemu zainteresowanemu, który np. chce kupić auto na rynku wtórnym). Zawsze będziemy musieli pamiętać aby zabierać ze sobą wszystkie dokumenty, bo jedyną rzeczą jaką bez nich będzie w stanie ocenić zatrzymujący nas policjant, będzie kolor naszego auta. A wszystko to dlatego, że u nas każdy marzy aby zostać Stevem Jobsem, Billem Gatesem bądź Markiem Zuckerbergiem. W tworzeniu CEPiK-u palce maczało już kilka firm, jedna mądrzejsza od drugiej. Kończyło się zawsze na zgarnięciu kilkudziesięciu lub kilkuset milionów z państwowej (a raczej „podatnikowej”)kasy i identycznej linii obrony: „to nie my, to oni spartolili”. Efekt mamy taki, że z CEPiK-iem nikt nie może dojść do ładu i nigdy nie dojdzie. Pozostaje czekać na odważnego, który zdecyduje się wcisnąć przycisk „uninstall” na tym ustrojstwie i w jego miejsce stworzy od postaw coś zupełnie nowego, sprawnego i na wzór brytyjski. Co więcej, jestem pewien że możliwe jest wykonanie tego w rok i kosztem jakichś sześciu złotych, a nie miliarda.

Panowie z MSW, umiejętność zalogowania się na Facebooku nie oznacza, że w swoim CV w rubryce zawód możecie wpisać „specjalista systemów IT”. Zlećcie tą robotę komuś, kto naprawdę się na tym zna. Najlepiej podkupcie go z Allegro, Facebooka albo nawet z Microsoftu. I zapłaćcie mu nawet 10 mln zł za samo doradztwo, bylebyśmy tylko wyszli z tego ewidentnego ewidencyjnego pata z twarzą…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty