Ciągle jestem szybki

Tomasz Szmandra
Fot. Krzysztof Hołowczyc
Fot. Krzysztof Hołowczyc
Jest jednym z najwybitniejszych polskich kierowców rajdowych. Mistrz Europy, wielokrotny Mistrz Polski, uczestnik słynnego Rajdu Dakar. Opowiada nam o swoich pasjach, marzeniach i sposobach na wieczną młodość.

 Przez lata startowałeś, z sukcesami, w klasycznych rajdach. Co daje ci udział w maratonach i ciągnie do ścigania się na pustyni?

Fot. Krzysztof Hołowczyc
Fot. Krzysztof Hołowczyc

Krzysztof Hołowczyc: To zupełnie inna bajka niż klasyczne imprezy. Tak naprawdę to niemal inna dyscyplina sportu. Inna jest cała filozofia, taktyka i sposób przygotowania do startów w maratonach. Występuje tu tyle ważnych elementów, o których wcześniej nie miałem pojęcia. Ale nieskromnie powiem, że jestem coraz lepszy w tym sporcie, a już na pewno lepszy niż w klasycznych rajdach.

 

Chyba nieco przesadzasz.

 

Absolutnie nie! Weźmy choćby mój start w ubiegłorocznym Rajdzie Polski. Szóste miejsce wśród światowej czołówki WRC było niewątpliwym sukcesem, ale to tak naprawdę kres moich możliwości. Z Loebem, Hirvonenem, Solbergiem w ich fabrycznych samochodach już nie wygram, a "Dakar" mogę wygrać. Czuję to i jestem tego pewien. Ciągle jestem szybki, a mam już takie doświadczenie, że taki wynik stał się realny. I to jest mój cel na najbliższe lata.

Śmiała deklaracja, ale brzmi trochę jak marzenie.

 

Fot. Orlen
Fot. Orlen

Z pewnością, ale trzeba marzyć, bo marzenia czasem się spełniają. Wierzę, że jeżeli czegoś bardzo pragniemy, to możemy to osiągnąć. Wystarczy koncentrować się na obranym celu i umieć mu wszystko podporządkować.

 

Najbliżsi, żona, córki nie protestują, że często nie ma cię w domu? Nie boją się ryzyka, jakie się wiąże z tym sportem?

 

Już się przyzwyczaiły. Poza tym mam już dwie dorosłe córki i jedynie ta najmłodsza, tak naprawdę częściej potrzebuje ojca. Oczywiście rodzina czasem na tym cierpi, ale to jest przecież mój zawód, praca, którą od tylu lat wykonuję. Jeśli chodzi o niebezpieczeństwa, to start w każdym rajdzie wiąże się z dużym ryzykiem.

 

Zawsze miałem tego świadomość, ale też zawsze starałem się zachować zdrowy rozsądek. Nie przekraczać granicy, która zapewnia mnie i mojemu pilotowi poczucie względnego bezpieczeństwa. Ale przyznaję, że jest coś nienormalnego w tym, że ludzi wciąż ciągnie, aby podejmować wyzwania, które czasem wiążą się z utratą zdrowia lub życia.

 

Zwłaszcza jeżeli ma się już 48 lat…

 

Fot. Krzysztof Hołowczyc
Fot. Krzysztof Hołowczyc

Wiek zawsze ma znaczenie, ale w pustynnych maratonach nie odgrywa aż takiej roli. Tam liczy się doświadczenie i rutyna. Znajomość wszystkich aspektów związanych z ta dyscypliną. A poza tym, to praca nad sobą pozwala mi być "wiecznie młodym" i w dobrej kondycji. Odpowiednia dieta, treningi fizyczne i częsta jazda rajdowym samochodem, sprawiają, że wciąż jestem konkurencyjny.

 

Dla przykładu podam, że zaraz po powrocie z Dakaru nie odpoczywałem, tylko w moich rodzinnych stronach, na mazurskich trasach zaliczyłem ponad 600 kilometrów treningów jazdy po lodzie. To musi przynosić efekty. Tymczasem ja doskonale wiem jak trenują niektórzy z naszych zawodników - dopiero przed rajdem przejeżdżają trasę dwa razy, wieczorkiem imprezka, nazajutrz znów jazda, a potem imprezka… W ten sposób do niczego się nie dojdzie, i to nie tylko w tym sporcie.

 


Fot. Krzysztof Hołowczyc
Fot. Krzysztof Hołowczyc


A sporty uzupełniające?

 

Oczywiście biegam, chodzę na siłownię, ale też jeżdżę sporo na motocyklu, często crossowym, natomiast latem uwielbiam szusować po jeziorze skuterem wodnym. Wtedy naprawdę trenuję i wypoczywam zarazem. Oczywiście, kiedy towarzyszy mi któryś z kolegów, to od razu odzywa się żyłka rywalizacji i się ścigamy, co nie zawsze wychodzi mi na zdrowie. Czasem wracam z takich eskapad nieco potłuczony, ale wolę nie mówić o tym głośno, by nie martwić żony…

 

A czym Krzysztof Hołowczyc jeździ na co dzień?

 

Zimą terenowym Nissanem Navarą, a latem Porsche 911 Carrera.

 

I dalej bije rekordy przejazdu trasy Warszawa-Olsztyn?

 

O nie! Już nie. Były oczywiście czasy, kiedy byłem młody i wydawało mi się, że to jest okej. Ale teraz dojrzałem, a poza tym nie jest to już możliwe przez nasilenie ruchu i sporą ilość radarów przy trasie. W moim wieku ma się także więcej rozsądku i ma się świadomość ile jest jeszcze fajnych rzeczy do zrobienia, więc nie warto głupio ryzykować na drodze.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty