Coraz więcej parkingowych naciągaczy we Wrocławiu

Łukasz Mirytiuk
Fot. Piotr Warczak
Fot. Piotr Warczak
W późnych godzinach wieczornych na Placu Solnym we Wrocławiu pojawiło się srebrne Volvo, które następnie zatrzymało się na jednym z miejsc parkingowych. Do kierowcy podszedł chwiejący się mężczyzna prosząc o "drobne" w zamian za popilnowanie auta. Kierowca bez wahania się zgodził.

W późnych godzinach wieczornych na Placu Solnym we Wrocławiu pojawiło się srebrne Volvo, które następnie zatrzymało się na jednym z miejsc parkingowych. Do kierowcy podszedł chwiejący się mężczyzna prosząc o "drobne" w zamian za popilnowanie auta. Kierowca bez wahania się zgodził.

Fot. Piotr Warczak
Fot. Piotr Warczak

- Nie miałem za dużej możliwości odmówienia, bo to był samochód rodziców i nie chciałem, by mu coś się stało - opowiada Kuba Krużycki, student z Wrocławia. Dodaje, że pan, by podkreślić swój przekaz, zaczął wiązać but, na... zderzaku.

**CZYTAJ TAKŻE


Parkingowy oszust grasuje w Krakowie
Parkując samochód, uważaj na oszustów parkingowych

**

W czwartek, w ciągu 15 minut przed południem, w tym samym miejscu dziennikarze "Gazety Wrocławskiej" byli świadkami trzech przypadków, gdy "parkingowi" próbowali naciągnąć kierowców na dodatkową opłatę za postój. Kierowcom może się to zdarzyć również na pl. Kościuszki, ul. Szajnochy, Wita Stwosza i Gabrieli Zapolskiej oraz w okolicy Hali Targowej.

Ale okolice urzędu miejskiego przy ul. Zapolskiej to miejsce, na którym "parkingowi" niekoniecznie chcą pieniądze. Zwykle wolą zabrać bilet parkingowy z niewykorzystanym w pełni czasem parkowania. Starają się go sprzedać następnym kierowcom. - Często parkuję przy urzędzie miejskim, gdy załatwiam tam sprawy urzędowe. Nie przeszkadzają mi, ale irytuje mnie, gdy moja żona, jadąc sama, chce zaparkować - mówi Dariusz Florków, słusznej postury wrocławianin. Dodaje, że do kobiet naciągacze podchodzą śmielej, bo one mogą się ich przestraszyć i dać parę złotych za "przypilnowanie samochodu".

Na Zapolskiej oszuści korzystają z tego, że wciąż nie postawiono w mieście parkomatów wydających resztę, więc kierowcy często muszą kupować bilet na dłużej niż tego potrzebują. Takie automaty pojawią się najszybciej wiosną przyszłego roku.

Przy ul. Wita Stwosza łatwo spotkać podpitych ludzi, którzy zawiadują ruchem na ulicy. Pilnują miejsc i machając na kierowców, "pomagają" im zaparkować auto. Chwilę później żądają drobnej zapłaty. Na ławkach skweru tuż obok parkingu jest ich wielu. Jednak, gdy zbliża się patrol policji lub straży miejskiej, błyskawicznie znikają w okolicznych bramach.

- Jedyne, co możemy zrobić, to prewencyjne patrole - rozkłada bezradnie ręce Grzegorz Muchorowski ze straży miejskiej. Strażnicy mówią, że mają związane ręce. Do momentu, gdy osoba pokrzywdzona nie zgłosi im tego, nie mogą podjąć jakichkolwiek działań. Ilu naciągaczy złapali? Żadnego... Z podobnym problemem borykają się też inne duże miasta.

W Poznaniu miejsce dorosłych zajęli nieletni, których ciężko ukarać, bo prawo jest dla nich łagodne. Przemysław Piwecki, rzecznik tamtejszej straży miejskiej, przekonuje, że ściganie nielegalnych parkingowych nie jest łatwą sprawą.

- Ci ludzie często żerują na wspomnieniach sprzed paru lat, kiedy z zemsty często ktoś na przykład porysował nam samochód. Dziś to się nie zdarza - opowiada. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem jest niedawanie pieniędzy naciągaczom i parkowanie aut w miejscach, gdzie działa monitoring miejski. Wówczas łatwiej zidentyfikować kogoś, kto uszkodziłby nasz samochód.

Źródło: Gazeta Wrocławska

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty