Damski szpan

Wiesław Marnic
Fot. Archiwum: Niech nam wybaczą sufrażystki, ale naprawdę są samochody bardziej damskie i bardziej męskie. Na giełdach takich aut jest pod dostatkiem.
Fot. Archiwum: Niech nam wybaczą sufrażystki, ale naprawdę są samochody bardziej damskie i bardziej męskie. Na giełdach takich aut jest pod dostatkiem.

Czy we współczesnych czasach uniseksu można mówić o damskich samochodach? Niech nam wybaczą sufrażystki, które swoją wytrwałą walką o prawa kobiet zgotowały im obecny los, ale naprawdę są samochody bardziej damskie i bardziej męskie.

 

Fot. Archiwum: Niech nam wybaczą sufrażystki, ale naprawdę są samochody bardziej damskie i bardziej męskie. Na giełdach takich aut jest pod dostatki
Fot. Archiwum: Niech nam wybaczą sufrażystki, ale naprawdę są samochody bardziej damskie i bardziej męskie. Na giełdach takich aut jest pod dostatkiem.

Nie mam naukowych dowodów, bo musiałbym przeprowadzać stosowne ankiety, ale niech za dowód wystarczy fakt, że potężne koncerny motoryzacyjne powołują specjalne zespoły, których zadaniem jest opracowanie konstrukcji samochodów przystosowanych do wymagań pań. U nas nie mamy jeszcze dostatku przechodzącego w rozbestwienie, ale są auta postrzegane jako bardziej damskie niż męskie.

 

Boska Alfa

 

W klasie Ciquecento i Seicento rozróżnienia płci nie ma. Jednak z łatwością można zauważyć, że Alfę Romeo 147 wyraźnie preferują panie. Wiodące są gwiazdy telewizji ale w sferach artystycznych i medycznych też miłośniczek tego auta nie brakuje. O używaną Alfę 147 nie jest wcale łatwo. Na słomczyńskiej giełdzie bywają rzadko. Lepiej egzemplarza 3- lub 4-letniego poszukać w internecie. Jednak na tanią Alfę 147 nie ma co liczyć. Za pojazd z roku 2002 ze stosownym przebiegiem trzeba zapłacić około 40 tys. złotych, a kto by marzył o dieslu JTD musi być przygotowany na wydatek zbliżony do 50 tys. zł. Wprawdzie w porównaniu z ceną nowej Alfy 147 kupowanie z drugiej ręki to oszczędność kilkudziesięciu tysięcy, ale jednak i tak, to wydatek niemały. Można wprawdzie za 19 tys., czy 21 tys. kupić samochód "po przejściach", lecz dobrze przeprowadzony remont też kosztuje niemało.

 

Renault dla kobiety

 

Jednak kupno Alfy to i tak wydatek mniejszy niż zaspokojenie wymogów bizneswomen, wśród których panuje moda na BMW X5. Podobno damska ręka z łatwością potrafi okiełznać nawet samochód z silnikiem o pojemności 4,4 litra. Jednak za tę przyjemność zapłacić trzeba nieomalże 200 tys. złotych, bo przecież prawdziwa dama nie powinna jeździć samochodem starszym niż trzyletni. Zostawmy jednak krezuski i zobaczmy ile kosztują damskie Renault. Najtańszym i najbardziej obficie występującym jest model Clio. Na każdej giełdzie można wybierać dowoli pośród kilkuletnich samochodów mając nawet w kieszeni mniej niż trzydzieści tysięcy złotych. Jednak również uchodzącego za damski modelu Modus nie sposób kupić za mniej niż 50 tys. złotych, nawet, jeżeli auto ma formalnie rok i kilkanaście tysięcy kilometrów przebiegu. Znacznie taniej można znaleźć nawet kilkuletni egzemplarz Megane, również samochód ulubiony przez płeć piękną.

 

Liliputy

 

Dla dam ze sportowym duchem i zamiłowaniem do tradycji motoryzacyjnych są do dyspozycji Mini. Jednak te małe auta z wielkim charakterem z roku 2002 kosztują również drogo, czyli ponad 50 tys. zł. O rok młodsze cenione są o 10 tys. drożej. Mini One 1,4 diesel z roku 2004 kosztuje nawet ponad 80 tys. złotych. Tańsze za to są Nissany Micra. Wprawdzie samochody z roku 2004 rzadko kosztują taniej niż 40 tys. złotych, ale o dwa lata starsze, nawet napędzane oszczędnym silnikiem wysokoprężnym o pojemności 1,5 l można kupić płacąc mniej niż 30 tys. złotych. Godna obejrzenia w tej marce jest też oferta importowanych indywidualnie samochodów uszkodzonych, które oferowane są znacznie taniej. Smart kosztuje około 20 tys. złotych i to wyprodukowany w 2001 r. Egzemplarze o rok czy dwa starsze kosztują nawet znacznie poniżej tej sumy. A za podobne nowe auto w salonie trzeba by zapłacić około 50 tys. złotych. Jest to prawidłowość zatłoczonego rynku motoryzacyjnego.

 

Terenówki

 

Ulubione przez wolne kobiety samochody terenowe Suzuki z roku 2003 kosztują około 40 tys. złotych. Nie jest to tanio, ale za swobodę wyboru dowolnej drogi, czy nawet bezdroża, trzeba zapłacić. Suzuki Vitara i tak jest o połowę tańsza od Nissana Patrola. Cena tego ogromnego auta, którym decydują się jeździć panie o guście szczególnie wysublimowanym, nawet wyprodukowanego w roku 2001 rzadko kiedy jest niższa niż 100 tys. złotych. Jak widać samochody uchodzące za szczególnie ulubione przez panie wcale nie muszą być tanie.

 

Mimo równouprawnienia na samochodowy bazar radzę paniom przybywać w męskim towarzystwie, bo równouprawnienie na bazary motoryzacyjne jeszcze nie dotarło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty