"Z głębokim smutkiem ogłaszamy, że Niki zmarł w otoczeniu najbliższych w poniedziałek. Jego wyjątkowe osiągnięcia jako sportowca i przedsiębiorcy są i pozostaną niezapomniane. Jego niezmordowana chęć działania, jego szczerość i odwaga pozostaną na zawsze" - przekazała rodzina w oświadczeniu.
"Był wzorem do naśladowania, punktem odniesienia dla nas wszystkich. Kochającym i troskliwym mężem, ojcem i dziadkiem. Będzie nam go brakować" - czytamy dalej w komunikacie.
Austriak zadebiutował w Formule 1 w roku 1971, a swój pierwszy wyścig wygrał w sezonie 1974.
W 1976 roku podczas Grand Prix Niemiec Austriak uległ koszmarnemu wypadkowi. Prowadzony przez Laudę bolid uderzył w bandę i stanął w płomieniach. Kierowca zakleszczył się w pojeździe i długo nie mógł go opuścić. W końcu udało się go wydostać, ale cały poparzony znajdował się w stanie krytycznym. Gdy poinformowano, że Lauda ma poparzoną twarz, głowę, że uszkodzone są płuca (efekt wdychania gorących oparów paliwa), mało kto dawał Austriakowi szansę powrotu na tor. A jednak kierowca okazał się wyjątkowo twardym człowiekiem. Wystarczyło mu raptem sześć tygodni, by znów stanąć na starcie. Mało tego, niewiele zabrakło Laudzie do zdobycia mistrzostwa świata, które przegrał zaledwie o jeden punkt.
Przez wiele lat pełnił rolę konsultanta m.in. w Ferrari, Jaguarze i Mercedesie. W roku 2012 objął stanowisko dyrektora tej ostatniej marki.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?