Mieszkańcy, którzy za wycieraczkami swoich samochodów znaleźli wystawione wezwania, są zdumieni i zachodzą w głowę, jakim cudem kontroler mógł aż tak bardzo się pomylić. Auta zostawili bowiem na ul. Krasickiego, na której strefa płatnego parkowania w ogóle nie obowiązuje i nigdy nie obowiązywała.
**
CZYTAJ TAKŻE
**
- Od wielu miesięcy zostawiam samochód przed domem, bo chcę go mieć na oku - mówi jedna z mieszkanek ul. Krasickiego. - Do tej pory nigdy nie było żadnych problemów. Kiedy więc ostatnio znalazłam mandat za wycieraczką, zdenerwowałam się. Wybrałam się do siedziby biura obsługi strefy płatnego parkowania i zażądałam wyjaśnień. Dowiedziałam się jednak, że mam napisać odwołanie i czekać 30 dni na rozpatrzenie go, a jeśli nie, będę musiała zapłacić 50 złotych kary. Ale za co, skoro nic złego nie zrobiłam?!
Po interwencji "Dziennika Bałtyckiego" pracownicy biura obsługi strefy płatnego parkowania zmienili jednak zdanie i dodatkowe opłaty, nałożone na mieszkańców, w ekspresowym tempie anulowali. Tomasz Wojaczek, kierownik strefy, tłumaczy, iż podległy mu pracownik, który popełnił błąd, pracuje krótko i jest niedoświadczony.
- Taka pomyłka drugi raz się nie zdarzy - deklaruje Wojaczek.
Źródło: Dziennik Bałtycki
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?