Identyczne okładziny można zużyć przez tysiąc kilometrów jazdy (np. w zawodach sportowych) lub przez kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Nie chodzi zresztą tylko o sport. Wystarczy, że jeden kierowca jeździ autem bardziej obciążonym, może z przyczepą, ponadto rzadziej stosuje hamowanie silnikiem. Zaś inny kierowca w takim samym samochodzie lepiej przewiduje na drodze, częściej stosuje „wybiegi”, nie dojeżdża ostro do czerwonych świateł, itp. Różnica w trwałości elementów układu hamulcowego między ich autami może być wielokrotna. rwałość „klocków hamulcowych” zależy też od ich marki i modelu. Bywa, że te bardziej odporne na przegrzanie, pozwalające intensywnie hamować (używane w sporcie samochodowym, albo do samochodów tuningowanych), są jednocześnie mniej trwałe od „zwykłych”.
Mechanicy przyjmują zasadę – zazwyczaj tarcze hamulcowe wymienia się co dwie wymiany klocków hamulcowych, choć bywają wyjątki. W rzeczywistości decyduje o tym grubość tarczy (minimalną wartość podaje producent) i stan jej powierzchni. Hamulce przednie, ze względu na większą intensywność hamowania kół przedniej osi, wymagają wymiany okładzin co najmniej dwukrotnie częściej niż tylne. Różnica ta jest jeszcze większa, gdy z przodu mamy tarcze, a z tyłu bębny.
Oczywiście żadne z tych reguł nie mają zastosowania, gdy np. okładzina się rozwarstwi lub tarcza hamulcowa pęknie – takie przypadki zdarzają się rzadko, ale są możliwe.
Zawsze z umiarem
Wspomnijmy też o jeszcze innym, niekorzystnym zjawisku jakiemu mogą podlegać elementy cierne układu hamulcowego: gdy kierowca jeździ naprawdę niezwykle delikatnie i dba o hamulce przy każdym zmniejszaniu prędkości... także nie czyni dobrze! Tarcze i okładziny hamulców, dla ich sprawnej pracy, wymagają niemałej temperatury. Jednocześnie, z oczywistych powodów, wykonane najczęściej z żeliwa tarcze mają tendencję do korodowania. Używając hamulca „normalnie” czyli czasami hamując dość intensywnie, czyścimy je i usuwamy z nich warstwę tlenków. Prawidłowo pracująca tarcza ma jednakowy, srebrzysty kolor na całej powierzchni. Wtedy najmniej zużywa okładziny hamulcowe, a ponadto pozwala, w razie potrzeby, uzyskać maksymalną silę hamowania.
Jeżeli zbytnio oszczędzając hamulce dopuścimy do tego, że tarcze w znacznej części pokryte będą rdzą, paradoksalnie zużycie okładzin wzrośnie, a w czasie awaryjnego hamowania może okazać się, że hamulec jest bardzo słaby, bo materiał cierny ślizga się po warstwie tlenków. Ponadto usunięcie tej rdzy nie jest łatwe, zazwyczaj wymaga demontażu i przetoczenia tarcz, a wtedy może się okazać, że właściwie należy je wymienić. Tak więc radzimy hamulce używać średnio intensywnie, gdyż wykonanie od czasu do czasu ostrego hamowania zupełnie im nie szkodzi.
Zobacz także: Jak zadbać o akumulator?
Niepokojące objawy
Nie można wyznaczyć z góry przebiegów między wymianami okładzin i tarcz. Zużycie hamulców należy sprawdzać przy każdym przeglądzie, a ponadto nie można ignorować ewentualnych bieżących sygnałów. Należy też zważać na odgłosy zgrzytania – prostym rozwiązaniem jest blaszka, która zawadza o tarczę, gdy okładziny są już cienkie. Gdy zaś przy hamowaniu pojawia się „bicie”, czyli pulsowanie pedału, jest to sygnał nie tyle zużycia okładzin, co wykrzywienia (w skrajnym przypadku – pęknięcia) tarcz. Należy je wtedy wymienić na nowe, choć bywa, że gdy ich zużycie jest jeszcze niewielkie, wystarczy delikatne wyrównanie (przeszlifowanie lub przetoczenie) ich powierzchni.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?