Jazda do tyłu

W motoryzacji dzieje się zresztą wiele innych spraw niełatwych do zrozumienia. Prawo niby nie działa wstecz, ale urzędy celne i

izby skarbowe uznały, że producenci karetek pogotowia powinni płacić podatek akcyzowy i to wstecz, za lata 2006-2009. Dotychczas karetki traktowane były jako użytkowe samochody ciężarowe, od których nie płaci się akcyzy, ale obecnie uznawane są za osobowe od których płacić trzeba i to właśnie wstecz. Związek Producentów i Dystrybutorów Pojazdów Sanitarnych alarmuje, że zniszczony zostanie świetnie działający w tej dziedzinie polski przemysł, tysiące ludzi stracą prace, a znacznie droższe karetki trzeba będzie sprowadzać z zagranicy. Sprawa jest prosta. Budżet ma kłopoty, więc nie bardzo myśląc, co się wprowadza i jakie będzie to miało skutki, wprowadza się wsteczne opłaty akcyzowe. Tego nie było i być nie powinno, ale jest. Jedziemy do tyłu.

Kolejna bzdura to nowy system zdawania egzaminów na prawo jazdy. Poprzednio zdawało 70-80% kandydatów na kierowców, a obecnie zaledwie 30%. Co siódmy  z dziesięciu podchodzi wiele razy i wykupuje dodatkowe jazdy. Płaci. Zrobiła się z tego sprawna maszynka do robienia pieniędzy, a nie egzamin dla kierowców. Jaka jest szerokość numeru rejestracyjnego, albo z jaką częstotliwością mruga kierunkowskaz – na takie pytania do niczego niepotrzebne, muszą odpowiadać zdający. Często piszemy, że prawo jazdy w Ameryce może uzyskać niepiśmienny, byleby wiedział gdzie jest hamulec, a u nas trzeba się uczyć paru tysięcy pytań równie mądrych jak to, o szerokości numerów rejestracyjnych.

Wprowadzono system , który jest karykaturą sam w sobie. Ministerstwo Transportu udaje, że nic się nie dzieje, a jeżeli już, to za to właśnie powinien polecieć minister Sławomir Nowak, a nie za to, że bawi się zegarkami. Jedziemy do tyłu ze szkodą dla ludzi i kraju.