Listek dębu dla seniora w samochodzie

Od lat siedemdziesiątych najmniej doświadczeni polscy kierowcy na szyby samochodów naklejają symbol liścia klonu - ostrzeżenie dla innych, że na drogach mogą radzić sobie słabiej. Teraz najstarsi kierowcy z Wrocławia klony zamienią na liście dębu.

Pomysłodawcy z Wrocławskiego Centrum Seniora przygotowali już odpowiednie nalepki. Będzie je rozdawała policja. Jak tłumaczą seniorzy, nowy symbol ma świadczyć o tym, że mamy do czynienia z kierowcą, który jeździ spokojniej niż inni.

Ale liść dębu będzie też ostrzeżeniem, że reakcja takiego kierowcy może być wolniejsza i - co za tym idzie - że na drodze trzeba na niego bardziej uważać.

Statystyki mówią same za siebie - starsi kierowcy powodują coraz więcej wypadków. Przez 9 miesięcy tego roku osoby po 60. roku życia spowodowały ich na Dolnym Śląsku już 149. To o prawie 40 więcej niż w tym samym czasie w zeszłym roku.

Wprawdzie w statystykach wśród sprawców wypadków i tak więcej jest kierowców z najkrótszym stażem za kółkiem, ale dane te trudno porównywać, bo nie wiadomo, ilu seniorów jeździ autami, co nie pozwala sprawdzić proporcji.

- Starsi ludzie wypadki powodują najczęściej przez zagapienie się, bo niektórym forma nie pozwala już na prowadzenie auta, a mimo to wsiadają do niego na siłę - przyznaje Leszek Konefał z wrocławskiej drogówki. Dodaje, że w podeszłym wieku trudniej się skoncentrować, reakcje są wolniejsze, a zbyt dużo bodźców na jezdni rozprasza staruszków.

Kiedy kierowcy powinni przeprowadzać regularne badania? - Granica wieku zależy od indywidualnych cech człowieka - mówi Dorota Bąk-Gajda, psycholog z Instytutu Transportu Samochodowego. - Jeśli ktoś ma kłopoty ze zdrowiem, przyjmuje dużo leków, powinien badać się już od wieku 60 lat - nawet przed każdym sezonem.

Mimo że pojawiały się pomysły, by badania psychofizyczne kierowców w podeszłym wieku były obowiązkowe, nie ma takiego zapisu w najnowszym projekcie ustawy o kierujących.

- Nie zamierzamy nikogo zmuszać do badań. Traktujmy seniorów na drodze tak, jak sami tego sobie życzą, czyli po prostu jak zwykłych kierowców - tłumaczy Tomasz Piętka z Ministerstwa Infrastruktury.