Mercedes pod mostem

W Skodzie jak do tej pory podobała nam się głownie fryzura Klaudyny Gorzan z działu prasowego, ale samochody też mają w

porządku. Octavia jechała już przeszło 400 km/h, a teraz Fabia. Przed laty po milionie kilometrów jeździły głównie Mercedesy. Mercedes W123 tzw. Beczka przejeżdżał bez kłopotów 1,5 mln kilometrów, podobnie jak W124 tzw. Baleron i to z silnikiem diesla o mocy zaledwie 75 KM.

Obecnie nie opłaca się już produkować samochodów, które się nie psują. W motoryzacji nie zarabia się teraz na handlu, tylko na serwisie. Żaden Mercedes z luksusową klasą S na czele nie przejedzie już zresztą tyle, ile Beczka sprzed trzydziestu lat. Nawet Japończycy produkują auta, które jeżdżą góra 8-10 lat, a potem psują się jakby na zamówienie. A to linka się zacina, a to hamulce piszczą, a to sprzęgło się ślizga. Technologia materiałowa jest już teraz taka, że można zaprogramować kiedy samochody zaczną się psuć. Napisałem kiedyś, że z 10-letni samochodem jest tak, jak z 80-letnim człowiekiem – musi się popsuć. Samochody są coraz ładniejsze, ale zdecydowanie mniej trwałe.

Mercedes otworzył właśnie nową stację i to w samym centrum Warszawy, pod Mostem Poniatowskiego, obok stacji kolejowej Warszawa-Powiśle, gdzie jest popularny klub i ludzie siedzą na leżakach. Na początek odbyła się dyskusja o żeglarstwie z Mateuszem Kusznierewiczem, pokazano film z Audrey Hepburn jak jeździ, oczywiście Mercedesem, a także zapowiedziano szereg innych imprez kulturalnych. Nowa stacja pełnić ma głównie funkcję propagatora kultury, a samochody będą pokazywane jakby przy okazji. Serwisu tu nie ma.

Nowy Mercedes S 63 AMG - 5,5 l, 585 KM, napęd po raz pierwszy w tym modelu 4x4, uznany został za najciekawszy projekt ostatnich lat. W centrum Mercedesa pod, mostem, podają ponadto dobrą kawę.