Ministerstwo straszy

Aureliusz Mikos

Ministerstwo Finansów poinformowało, że na potęgę zaniżana jest wartość samochodów sprowadzanych z zagranicy. Zdarza się, że deklarowana kwota zakupu wynosi 10 euro. Był także przypadek zadeklarowania kwoty 1 euro. Urzędy celne i podatkowe podjęły decyzję, że będą sprawdzać dokumenty, które urzędnicy uznają za podejrzane.

 

Ministerstwo straszy

Podjęta przez Ministerstwo Finansów decyzja dotyczy jednak bardziej tego, aby to powiedzieć głośno, niż w rzeczywistości coś nowego zacząć robić. Po pierwsze podejrzane umowy sprawdzane są od dawna, po drugie możliwości urzędników są niewielkie.

 

Sprawa jest jednak dziwna. Od maja ubiegłego roku, czyli od wejścia Polski do Unii, podstawą do naliczania opłat granicznych, a więc również akcyzy, jest wyłącznie kwota wpisana w umowie kupna sprzedaży. Tak zdecydowało Ministerstwo Finansów i wiadomo było, że się zacznie. I się zaczęło.

 

Ludzie masowo przywożą z zagranicy używane samochody i równie masowo zaniżają cenę zakupu, od której należy zapłacić akcyzę. Powstała luka w przepisach i ludzie to wykorzystują. Jeżeli 3-letniego nieuszkodzonego Mercedesa kupiono za 100 euro ( taka kwota widnieje w umowie), to zachodzi przypuszczenie, że podana wartość jest zaniżona. W takich wypadkach urząd celny dokona szczegółowej kontroli dokumentów i delikwent popłynie.

 

Kontroli mają być poddawane nie tylko firmy, ale i osoby prywatne. Sprawdzą, czy właściciele przestrzegają terminu składania deklaracji do właściwego naczelnika urzędu celnego. Termin ten wynosi 5 dni, licząc od dnia nabycia auta. Jeśli chodzi o ewentualne zaniżenie wartości pojazdu w celu zapłacenia niższej akcyzy, to sytuacja jest bardziej skomplikowana.

 

Od stycznia sprowadzono do naszego kraju ponad 700 tys. samochodów osobowych "z drugiej ręki". Jeśli Ministerstwo Finansów chciałoby sprawdzić wszystkie umowy, to musiałoby zatrudnić dodatkowo kilka tysięcy osób, które tylko tym by się zajęły. Trudno wyobrazić sobie sytuację, aby polscy urzędnicy w każdym przypadku kontaktowali się ze sprzedającym z Niemiec, czy innego kraju Unii. Poza tym większość zaniżonych umów z formalnego punktu widzenia jest w porządku, bo w umowie kupującego i sprzedającego widnieją te same kwoty.

 

Działania Ministerstwa Finansów są więc raczej straszakiem, niż rzeczywistą możliwością  sprawdzenia umów samochodów sprowadzonych z zagranicy. Chociażby chcieli, to i tak zgodnie z prawem wiele zrobić nie mogą. Bo wiedzieć, że umowa została zaniżona to jedno, a udowodnić, to drugie.

 

Na sprawdzenie dokumentów urzędnicy mają 5 lat licząc od końca roku, w którym upłynął termin płatności podatku. Za podawanie nieprawdy powodujące odprowadzenie niższego podatku grozi grzywna i kara pozbawienia wolności do lat 2.

 

Jeżeli ktoś kupi w Polsce samochód sprowadzony z zagranicy, który miał zaniżoną wartość, a Urząd Celny to odkryje, to może się okazać, że na ostatnim właścicielu będzie ciążył obowiązek wyrównania opłaty należnej akcyzy.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty