Z jej auta dobywa się łoskot punkowej muzyki. Kierowcy na widok pędzącego samochodu trąbią i w panice zjeżdżają na chodnik. Załoga radiowozu nawet nie próbuje ścigać dziewczyny.
- Gliniarze są za mądrzy, żeby za mną gonić. Najbardziej lubię prowokować tych z Universalu. Nawet ci, co jeżdżą Porsche, nie mają jaj, żeby pokonać zawziętą dziewczynę z Azji - mówi ta mikra weteranka nielegalnych ulicznych wyścigów, które polegają na slalomowaniu między statecznymi kierowcami volvo i wielkich terenówek.
16-latka, która mówi o sobie Jackie Q, płaci wysoką cenę za te zastrzyki adrenaliny: tysiące dolarów za tuning czerwonego autka, pęknięta czaszka po słabo skontrolowanym poślizgu, który skończył się na ścianie budynku supermarketu i spaprana kartoteka. Zapalona rajdówka jest córką południowokoreańskiego onkologa, świetnie się uczy i marzy o studiowaniu medycyny w Stamford University. Mierzy 155 cm, ale chodzi w bardzo wysokich szpilkach.
W weekendy, bez wiedzy kochających rodziców, którzy uważają jej samochodowe hobby za bezpieczniejsze od uganiania się za chłopakami, wiedzie prym wśród nowej fali młodych Azjatek, które sieją śmierć i przerażenie na szerokich alejach i zakorkowanych ulicach Los Angeles.
Nielegalne wyścigi uliczne są w Mieście Aniołów uświęconą męską tradycją. Trasa to ćwierć mili po prostej; pod tym względem niewiele się zmieniło między "Buntownikiem bez powodu" (1955) a "Szybkimi i wściekłymi" (2001).
- Azjatki to nowe zjawisko - powiedział sierżant Chris Ortell, zajmujący się sprawą 17-latki, która z prędkością 130 km/godz. uderzyła w inny samochód i zabiła kierującą nim osobę. Sama odniosła tylko niegroźne obrażenia i jako nieletnia prawdopodobnie wywinie się 3 latami nadzoru kuratora.
W hrabstwie Los Angeles liczba śmiertelnych ofiar ulicznych rajdowców przekracza sto rocznie, czyli dwa razy więcej niż 10 lat temu. - Azjatki nie kopiują hollywoodzkich filmów - mówi Ortell - tylko gry wideo swoich braci. Wydaje im się, że mogą uderzyć w mur i wyjść z tego bez skazy. Dawniej tylko kibicowały, a teraz same siadają za kierownicą. I zabijają siebie i innych.
Jackie Q mówi, że "trochę się ustatkowała", ale nie wyobraża sobie, że miałaby całkowicie zrezygnować z rajdów. - Wyciągnęłam kiedyś 140 km/h na Sunset Boulevard, zdmuchując na bok Lindsay Lohan i ekipę paparazzich o trzeciej nad ranem. Ale te czasy się skończyły - dodaje.
Inspiracją dla Jackie Q i wielu innych młodych Azjatek z Los Angeles jest Nadine Toyoda, która zaczynała w nielegalnych wyścigach ulicznych, a potem została zawodowym kierowcą rajdowym.
Toyoda, córka Szkotki i Japończyka, przeniosła do L.A. z Japonii nowe konkurencje wyścigów, np. jazdę po parkingach wielopoziomowych. Jest szefową Drifting Petty, pierwszego amerykańskiego zespołu rajdowego, w którego skład wchodzą wyłącznie kobiety. Wybryki jej młodych fanek ją denerwują. - To jest poważna sprawa. Nie bawią się lalkami Barbie, tylko ludzkim życiem.
Dwa tygodnie temu kalifornijska legislatura stanowa zaostrzyła kary dla uczestników nielegalnych rajdów (ze złomowaniem samochodu włącznie) i wprowadziła mandaty dla ciekawskich kibiców.
- Nie ścigamy młodocianych piratów, bo skutki mogłyby być jeszcze gorsze - mówi policjant z drogówki z L.A.
Tłum. BT
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?