Mruganie w dobrym tonie

Rys. 1	Rys. 2

- To błąd, ponieważ kierunkowskazu używamy nie po to, by oznajmić wszystkim "właśnie skręcam", ale by ostrzec i jednocześnie poinformować: uwaga, za chwilę będę skręcał - mówi Mieczysław Olejnik, egzaminator z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi.
W jaki sposób błędne używanie kierunkowskazów może wpływać na płynność jazdy? Widać to wyraźnie na rysunkach. Na rysunku 1 pojazd A stanął przed skrzyżowaniem z zamiarem skrętu w lewo, ale kierunkowskazu nie włączył. Nadjeżdżający za nim kierowcy B i X przekonani, że kierowca A jedzie prosto, ustawili się za nim, sądząc, że kiedy światło się zmieni, pojadą równolegle z pojazdami C i Y. Pojazd A ruszył co prawda, ale stanął w pozycji, którą widać na rys. 1, by przepuścić nadjeżdżające z przeciwka pojazdy Z. Dopiero teraz włączył kierunkowskaz.
Pojazdy jadące za A muszą więc czekać aż ten skręci albo próbować "wcisnąć się" obok niego na prawy pas i w ten sposób opuścić skrzyżowanie. Rośnie w ten sposób zagrożenie dla bezpieczeństwa i mniej samochodów przejeżdża przez skrzyżowanie na jednym cyklu świateł. Przy krótszym cyklu może się zdarzyć, że tylko postępujący egoistycznie A pokona skrzyżowanie.
Czy można zrobić to inaczej? Oczywiście tak. Widać to na rys. 2. Pojazd A1 zatrzymał się przy osi jezdni z zamiarem skrętu w lewo i od razu włączył kierunkowskaz. Dla jadącego na wprost pojazdu B1 (odpowiednik B na rys. 1) jest to sygnał, by nie zatrzymywać się za A1, ale raczej w rzędzie samochodów na prawym pasie.
Z kolei dla kierowcy X1 włączony kierunkowskaz w samochodzie A1 oznacza, że planując skręt w lewo, może ustawić się za tym ostatnim, w pozycji X2. Jeśli zamierza jechać prosto, lepiej będzie, kiedy pozostanie na już zajmowanym pasie ruchu, za pojazdem C1.