NAC Rally Team na mecie 17. Historycznego Rajdu Monte Carlo

(ip)
Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.
Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.
Pięć dni jazdy w zmiennych warunkach po górskich serpentynach prowadzących na zaśnieżone alpejskie przełęcze. Nieustanna presja czasu na oblodzonych, niebezpiecznych odcinkach specjalnych. A to wszystko autem rajdowym z innej epoki, na dodatek borykającym się z awarią silnika. Żadna z tych trudności nie powstrzymała Pawła Molgo i Janusza Jandrowicza reprezentujących zespół NAC Rally Team przed dotarciem do mety 17. Historycznego Rajdu Monte Carlo.

Uzbrojony w opony z kolcami i łańcuchy śniegowe Fiat 125p zespołu NAC Rally Team na trasę rajdu wyruszył wieczorem w

Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.
Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.

piątek, 24 stycznia. Premierowy etap miał charakter długiej dojazdówki, zakończonej 8-kilometrowym odcinkiem specjalnym w zaśnieżonej, bajkowej scenerii. Zawodnicy spędzili w aucie pełne 24 godziny, nieustannie „goniąc” czas, bowiem ich najważniejszym zadaniem było terminowe meldowanie się na punktach kontrolnych. Zbyt powolna jazda oznaczała spóźnienie, a w konsekwencji karę czasową. Nie można było również przekraczać dozwolonej prędkości, gdyż za to... również groziła kara (a czasem mandat). Paweł Molgo i Janusz Jandrowicz z zadaniem tym poradzili sobie znakomicie, plasując się w czołowej trzydziestce; tuż za ich plecami sklasyfikowany został m.in. słynny Daniel Elena.

Niestety na kolejnym, niedzielnym etapie ze startem i metą w Valence, silnik w samochodzie Polaków uległ awarii. - Auto nagle straciło moc, mieliśmy duży kłopot z pokonaniem górskich podjazdów – opowiada Paweł Molgo. – Na odcinkach specjalnych szło nam bardzo dobrze, ale z powodu naprawy spóźniliśmy się na start jednego z oesów. Dostaliśmy za to karę czasową, która zepchnęła nas na 82. miejsce. Jechało nam się rewelacyjnie, wszystko szło po naszej myśli, ale taki jest motosport. Na końcowy sukces składa się wiele czynników...

Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.
Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.

Załoga NAC Rally Team nie poddała się i mimo kłopotów technicznych, nie w pełni sprawnym autem ruszyła do walki o odrobienie strat w klasyfikacji generalnej. Poniedziałkowy etap pokonała tylko na trzech cylindrach, mając duże problemy zwłaszcza na podjazdach. A mimo to awansowała na 77. pozycję.

Meta wydawała się już na wyciągnięcie ręki, ale na drodze do niej stał jeszcze najtrudniejszy, wtorkowy etap prowadzący z Valence do Monte Carlo oraz finałowa, nocna bitwa ze startem i metą w Monako. - Zwłaszcza ostatnia noc była prawdziwym horrorem – relacjonuje kierowca. –  Czekały nas dwa odcinki specjalne – o długości 50 i 47 km plus dojazdówka, która de facto też była oesem, bo Punkty Kontroli Czasu były ciasno wyznaczone. W sumie 188 km po oblodzonych, krętych drogach, na dodatek w ciemnościach. Ale za to wrażenia z przejazdu przez słynną Col de Turini po śniegu, w szpalerze wiwatujących kibiców – bezcenne!

Mimo niesprawnego auta i ogromnych trudności na trasie załoga NAC Rally Team z sukcesem osiągnęła metę, zajmując

Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.
Fot: Paweł Molgo i Karol Jaskłowski.

ostatecznie 68. miejsce w klasyfikacji generalnej na 310 startujących pojazdów. Jej 38-letni Fiat 125p okazał się najlepszy spośród wszystkich Dużych Fiatów biorących udział w imprezie. 17. Historyczny Rajd Monte Carlo po raz trzeci w karierze wygrali doświadczeni Belgowie: Jose Lareppe i David Lieven startujący Oplem Kadettem GTE.

- Z rajdu wyniosłem niezapomniane wrażenia – mówił na mecie szczęśliwy Paweł Molgo. – Startowałem tu już po raz drugi i znów była to niesamowita frajda. Już myślimy o przyszłym roku! Cieszę się, że nasz zespół złożony z pięciu Polskich Fiatów prezentował się tak profesjonalnie na tle konkurencji. Nasze samochody pod względem technicznym nie są w stanie konkurować z Porsche, BMW czy Renault 5 Alpine, dlatego fakt że cztery Fiaty uplasowały się w czołowej setce napawa dumą. Szczególnie gratuluję Tomkowi Jaskłowskiemu, który w Monte Carlo startował już po raz dziesiąty. Jestem, wraz z moim pilotem Januszem Jandrowiczem, zadowolony z naszego wyniku, ale lekki niedosyt pozostaje... Gdyby nie pechowa kara za przekroczenie prędkości, bylibyśmy w pierwszej pięćdziesiątce. Ale to efekt pogoni za czasem, bo w zasadzie przez cały rajd próbowaliśmy usunąć usterkę i do tej pory nie wiemy, co się stało. Wciąż się zastanawiamy, co by było, gdyby auto było w pełni sprawne...

 

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty