Samochody miałyby zostać wyposażane w urządzenia, które uniemożliwiłyby rozwijanie prędkości ponad 120 km/h. W pierwszym z wariantów miałoby odbywać się to za pomocą sygnału GPS. Satelity przekazywałyby informacje o ograniczeniach prędkości, a system elektroniczny wyhamuje auto. Druga opcja wykorzystywałaby kamerę, która po odczytaniu na znakach informacji o ograniczeniach prędkości, przekazywałaby dane do komputera, który zwolni pojazd.
Urzędnicy przekonują, że takie rozwiązanie może spowodować zmniejszenie liczby śmiertelnych wypadków na drogach. Kierowcy w większości jednak podchodzą do pomysłu z dużą rezerwą. - Staram się jeździć zgodnie z przepisami, ale uważam, że ograniczenie maksymalnej szybkości to bzdura. W wielu przypadkach wyprzedzanie na dużej szybkości zmniejsza możliwość kolizji, a nawet czasem ratuje życie - komentuje jeden z internautów. Inni kierowcy twierdzą, że nagłe wyhamowanie może spowodować, że liczba wypadków śmiertelnych wzrośnie. - Wyprzedzam busem ciężarówkę, ale w trakcie manewru okazuje się że jest ich kilka. Z naprzeciwka też jedzie ciężarówka, dodaję gazu i w tym momencie system wyhamowuje mojego busa pełnego pasażerów. Raczej nikt nie przeżyje takiego czołowego zderzenia, a scenariusz jak najbardziej możliwy - pisze jeden z kierowców i pyta kto weźmie odpowiedzialność za takie zdarzenie. Niektórzy proponują, aby zamiast montować urządzenia do blokowania prędkości, zastanowić się nad zastosowaniem czarnych skrzynek w samochodach.
Nie wiadomo czy regulacje wejdą w życie. Jeśli tak się stanie to niewykluczone, że przez nowe urządzenia podrożeją same auta, a kierowcy, którzy nie posiadają takich systemów w swoim samochodzie będą musieli je dokupić na własny koszt.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?