Po wypadkach na DK6 chcą fotoradaru

redakcja.gdp
Po wypadkach na DK6 chcą fotoradaru
Po wypadkach na DK6 chcą fotoradaru
Sołtysi Leszczyna i Dębicy oraz miejscowa radna chcą by na "ich” odcinku drogi krajowej nr 6 stanął fotoradar. – Prawdziwy, żadna atrapa. Może wtedy tyle ludzi nie będzie tu ginąć – mówią.
Po wypadkach na DK6 chcą fotoradaru
Po wypadkach na DK6 chcą fotoradaru

W sobotni ranek, na leśnym odcinku drogi krajowej nr 6, około 1,5 km od wioski Dębica w gminie Rymań doszło kolejnej tragedii. Tym razem w karambolu pięciu samochodów zginęły dwie osoby: 25-latek i 14-letnia dziewczynka. Cztery osoby zostały ranne. Sześć ekip pogotowia – w tym ta rymańska, która na miejscu była pierwsza – udzieliło pomocy łącznie 11 osobom.

Zaledwie trzy dni wcześniej na sesji Rady Gminy Rymań pojawił się temat: co zrobić by zapobiec tragediom, na wyjątkowo obfitującym w wypadki około 15-kilometrowym odcinku biegnącej przez gminę Rymań "szóstki”.

– Niczego nowego nie wymyśliliśmy – przyznał Mirosław Ekiert, przewodniczący rady. – Chcieliśmy, żeby tu powstał tzw. czarny punkt, ale już się ich nie stawia, bo nie działają. Droga jest nowa, szeroka, są na niej odpowiednie ograniczenia. Tyle że na niewiele się zdają, bo kierowcy jeżdżą po prostu za prędko. No i korzysta ich z tej drogi coraz więcej. Myślę, że potrzebujemy częstszych policyjnych kontroli drogowych, bo moim zdaniem jest ich za mało.

Tyle że zastępca komendanta powiatowego policji Jerzy Kitowski tłumaczy, że nie może wystawić wszystkich rymańskch funkcjonariuszy na drogę.

O tym, że faktycznie większość kierowców niewiele sobie robi z ograniczeń prędkości, wie Krzysztof Sadowski, sołtys Dębicy. – Nie sposób włączyć się do ruchu. Najgorzej gdy trzeba wyjechać ciągnikiem. Wtedy zdarza się i 20 minut czekać.

Dębica leży przy "szóstce”, ale zabudowania wioski cią-gną się dalej, prostopadle do ruchliwej drogi. To tu, przy szkole, niedaleko przystanku, w drugiej połowie maja, nad ranem na drzewie roztrzaskali się dwaj młodzi męż-czyźni z sąsiednich wiosek.

– Tak gnali, że nie weszli w zakręt – mówi sołtys. – Śladów hamowania na mokrej drodze nie było widać. Ich opel vectra rozpadł się na części. Tuż obok drzewa, na którym się rozbili, jest ograniczenie prędkości do 70 km na godzinę. Ten znak z 70-tką ocalał. Tylko co z tego, że tam stał? – pyta retorycznie.

Krzysztof Sadowski ma swoją teorię: – Nasza "szóstka” jest za dobra. Kierowca myśli, że się tu może bezkarnie rozpędzić i ignoruje znaki. Chyba tylko Niemcy zdejmują nogę z gazu – zauważył i dodał: – Przed remontem tylu wypadków nie było.

Sołtys ma jednak też swoje zastrzeżenia do jakości drogi: – Jest takie miejsce, nawet niedaleko tego ostatniego wypadku, gdzie przy silnym deszczu w poprzek przez asfalt spływa strumień wody. Przy przymrozkach jest szczególnie niebezpiecznie. Samochód tu "wybija”. Znajomą wyrzuciło z drogi, jej samochód dachował.     

Małgorzata Andrusiów jest radną reprezentującą Dębicę. – Słyszałam ten huk, gdy zginęli ci dwaj młodzi. Trzeba w końcu zrobić coś takiego, żeby tę szybką jazdę ukrócić.

Marek Sosnowski to sołtys Leszczyna. Jego wioska praktycznie łączy się z Dębicą, tyle że Leszczyn rozciąga się dokładnie wzdłuż szóstki. – W lipcu tir z Biedronki wjechał czołowo w VW T4. To było przed moim domem. Próbowaliśmy z sąsiadem ratować jeszcze zanim przyjechało pogotowie. Wyciągnęliśmy kierowcę volkswagena z samochodu, ale już nie żył. Jego ojciec był ciężko ranny. Takich scen się nie zapomina, a to nie jedyna podobna sytuacja. Od 20 lat jestem sołtysem. Śmiertelnych wypadków na "szóstce” mógłbym wyliczyć ze 20. Piesi też tu ginęli. Dwie osoby wracały z zajazdu, który mamy w wiosce. Tam droga nieoświetlona, zostali śmiertelnie potrąceni. Od dawna staramy się o oświetlenie tej drogi. Ma zostać zamontowane w tym roku.

Marek Sosnowski mówi, że mieszkańcy Leszczyna codziennie przeżywają chwile grozy na drodze: – Gdy chcę wjechać przez bramę na posesję i muszę skręcić w lewo, to sterczę na środku drogi, a samochody z naprzeciwka i z mojej prawej tylko mi śmigają. O tym jak jest kiedy wyjeżdżam np. opryskiwaczem, lepiej nie mówić. Dlatego będziemy z sołtysem Dębicy i radną pisać wniosek o fotoradar. I to nie atrapę a prawdziwy, bo atrapa jest przy wjeździe do Rymania i nie działa. A niedaleko, w Karwinie jest prawdziwy fotoradar i kierowcy naprawdę zwalniają.

Sołtys chce wysłać wniosek do wójta i Rady Gminy.

Mateusz Grzeszczuk, rzecznik Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która zarządza drogą przypomina, że jej kompleksowy remont zakończył się w 2010 roku. – Jest szeroka, ma teraz 7 m szerokości i po 1,5 m poboczy bitumicznych. Spełnia wszystkie normy techniczne. Oznakowanie też jest właściwe, ale oczywiście będziemy je kolejny raz analizować.

W sprawie fotoradaru, odsyła do Inspekcji Transportu Drogowego. – Jak będzie trzeba, to napiszemy i tam – mówi Marek Sosnowski.

Iwona Marciniak
Fot. Michał Świderski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty