Przerażająca seria na „trasie śmierci” w Lubuskiem

gazeta.lubuska
Przerażająca seria na „trasie śmierci” w Lubuskiem
Przerażająca seria na „trasie śmierci” w Lubuskiem
Sobota na trasie Zielona Góra - Nowogród Bobrzański: osiem samochodów dachowało, dwa się zderzyły, jeden wypadł z drogi. - Trzeba uczyć kierowców jeździć i przewidywać. Konieczne są zmiany w systemie nauki i egzaminowania - mówią eksperci.
Przerażająca seria na „trasie śmierci” w Lubuskiem
Przerażająca seria na „trasie śmierci” w Lubuskiem

Przerażająca seria zaczęła się rano. Młody kierowca opla astry jechał za szybko, na zakręcie wypadł z drogi i dachował na poboczu. Potem było już tylko gorzej. Do kilku zdarzeń doszło niemal jednocześnie. - Nie było złych warunków do jazdy, jedynie padał deszcz - podkreśla podinsp. Jarosław Tchorowski, naczelnik zielonogórskiej drogówki.

Wielu kierowców winę za wypadki zrzuca na... drogę, często nazywaną trasą śmierci. Ta od niedawna jest jednak bardzo dobrze oznakowana. O ograniczeniach i niebezpieczeństwach informują m.in. migające znaki świetlne. - Są doskonale widoczne - stwierdza Tchorowski. Nawierzchnia nie jest dziurawa, na jezdni są wyraźne linie. Prokuratura nie dopatrzyła się nieprawidłowości w budowie odcinka z Zielonej Góry do Nowogrodu Bobrzańskiego. - Kolizje i wypadki to nie wina drogi, tylko kierowców, którzy zapominają o rozsądku - uważa Tchorowski.

Jak było w sobotę? - Wpadłem w poślizg - tłumaczył kierowca hondy. - Na zakręcie straciłem panowanie nad autem i musiałem manewrować, żeby nie zderzyć się z ciężarówką jadącą z naprzeciwka - relacjonował policji prowadzący mazdę. Zdecydowana większość dachujących w sobotę kierowców to młodzi ludzie, którzy zapomnieli o ostrożności. - Po skończonym kursie i zdaniu egzaminu na prawo jazdy jesteśmy pewni, że potrafimy jeździć. Ale tak nie jest, brakuje doświadczenia i umiejętności - zaznacza Tchorowski.

Rafał Gajewski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Zielonej Górze, mówi wprost, że konieczne są głębokie zmiany w systemie szkolenia i egzaminowania kierowców. Wylicza, że powinien obowiązywać okres próbny dla początkujących, który zakładał m.in. niższe dopuszczalne prędkości dla nich. - Tymczasem został odłożony dopiero na rok 2016 - dziwi się. Błędem jest też rezygnowanie z obowiązkowego kursu techniki jazdy, który miał kosztować 200 zł. - Kandydat na kierowcę uczyłby się poślizgów, jadąc po płytach poślizgowych, czy omijania przeszkody - opowiada Gajewski. Taki kurs można zrobić w ośrodku ruchu drogowego dobrowolnie za 150 zł. - Ale chętnych jest bardzo mało, chociaż pokazujemy, jak hamować awaryjnie na łuku czy przed przejściem dla pieszych - dodaje dyrektor.

Umiejętności kierowców często weryfikuje rzeczywistość. Nie tylko na „trasie śmierci", także podczas turniejów, które organizuje ośrodek ruchu drogowego. - W ostatnim finale żaden z 19-letnich uczestników nie potrafił jeździć po płytach poślizgowych - podkreśla Gajewski. - Młodych kierowców trzeba też uczyć przewidywać.
Tchorowski dodaje, że człowiek za kółkiem powinien myśleć. Tymczasem wśród głównych przyczyn wypadków są agresja na drodze i przecenianie własnych umiejętności.

Piotr Jędzura
[email protected] 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty