Samochód z Titanica

Marek Ponikowski
Renault CB Coupe de Ville 1912 - brat bliźniak samochodu z Titanica Fot: Archiwum
Renault CB Coupe de Ville 1912 - brat bliźniak samochodu z Titanica Fot: Archiwum
Motoryzacyjny wątek sławnej katastrofy morskiej sprzed stu lat wytropił Marek Ponikowski.

W stulecie zatonięcia "niezatapialnego" transatlantyku powrócił na ekrany - tym razem w wersji 3D - słynny film Davida

Renault CB Coupe de Ville 1912 - brat bliźniak samochodu z Titanica Fot: Archiwum
Renault CB Coupe de Ville 1912 - brat bliźniak samochodu z Titanica Fot: Archiwum

Camerona o tragicznym romansie Rose, dziewczyny z amerykańskich wyższych sfer (Kate Winslet) i przystojnego, choć biednego jak mysz kościelna, malarza Jacka Dawsona (Leonardo di Caprio). W roku 1912 na statku pasażerskim te podziały mają bardzo realny wymiar. Ona mieszka z matką w luksusowo wyposażonym apartamencie, on dzięki wygranemu w pokera biletowi III klasy podróżuje w zbiorowej kajucie kilka pokładów niżej. Rose ma w Ameryce poślubić majętnego, ale nie kochanego narzeczonego. Przypadkowe spotkanie z chłopakiem z socjalnych nizin błyskawicznie zmienia się w płomienne uczucie. Błądząc po zakamarkach statku młodzi trafiają do mrocznej ładowni, w której pośród skrzyń i kufrów połyskuje lakierem i mosiężnymi ozdobami wytworna limuzyna. W jej przepysznym wnętrzu bariery klasowe tracą wszelkie znaczenie…

Kto chce się dowiedzieć, co było dalej, niech idzie do kina. My zatrzymajmy się przy samochodzie. W przeciwieństwie do Rose i Jacka, wymyślonych przez Camerona, nie pochodzi on ze świata fikcji. Jeszcze w czasach, gdy powstawał film, czyli w drugiej połowie lat 90. minionego stulecia, tropiciele tajemnic fatalnego liniowca snuli najróżniejsze hipotezy na temat liczby pojazdów mechanicznych, które towarzyszyły pasażerom w dziewiczym rejsie Titanica . Autor jednej z nich spekulował, że mogło być ich nawet trzydzieści do czterdziestu. Ale odnalezione późnej dokumenty statku, a zwłaszcza tzw. manifest, czyli spis ładunków, pozwoliły ustalić w sposób niepozostawiający wątpliwości, że w sąsiadującym z okrętową pocztą pomieszczeniu bagażowym na dziobie, tuż pod kabinami trzeciej klasy, samochód był tylko jeden. Był to Renault CB Coupé de Ville z nadwoziem wykonanym w renomowanej firmie Labourdette. Stanowił własność 36-letniego wówczas Williama Cartera z Brynn Mawr w stanie Pensylwania.

Carter był człowiekiem bardzo zamożnym. Podróżował w pierwszej klasie z żoną i dwójką dzieci oraz dwojgiem służących i dwoma psami. Szoferowi kupiono miejsce w klasie drugiej. Internetowa "Encyclopedia Titanica " informuje, że wieczorem 14 kwietnia 1912 roku Carterowie uczestniczyli w uroczystej kolacji wydanej na cześć kapitana statku Edwarda Johna Smitha dla najznakomitszych pasażerów pierwszej klasy. Potem damy udały się na spoczynek, a panowie zasiedli w palarni do brydża.

Titanic wyrusza z portu Southaampton w swą pierwszą i ostatnią podróż, Fot: Archiwum
Titanic wyrusza z portu Southaampton w swą pierwszą i ostatnią podróż, Fot: Archiwum

Gdy po zderzeniu z górą lodową rozpoczęła się ewakuacja, Carter ulokował swą rodzinę w szalupie numer 4, a sam pozostał na pokładzie. Nieco później oficer rachunkowy Herbert McElroy odpędził strzałami z pistoletu grupę zdesperowanych mężczyzn, usiłujących wsiąść do łodzi ratunkowej oznaczonej literą C i wówczas okazało się, że w pobliżu nie ma kobiet i dzieci, dla których w pierwszej kolejności przeznaczono miejsca w szalupach. Pilnujący porządku marynarze pozwolili wsiąść dwóm mężczyznom. Jednym był Carter, drugim - Bruce Ismay, prezes linii żeglugowej White Star, do której należał Titanic. Łódź z Carterem była jedną z pierwszych dostrzeżonych ze statku Carpathia, który przypłynął na miejsce zatonięcia Titanica . Nieco później uratowano także rozbitków z szalupy numer 4. Ocalono ogółem 706 osób, zginęło 1517 pasażerów i członków załogi. Z odnalezionej na początku obecnego stulecia dokumentacji firmy ubezpieczeniowej Lloyd of London wynika, że Carter otrzymał pięć tysięcy dolarów (ok. 2 mln dzisiejszych dolarów!) odszkodowania za samochód i trzysta dolarów za psy. Historia milczy o tym, co stało się z kierowcą i dwójką służących.

Ponieważ urzędnicy Lloyda, którzy zajmowali się rozliczeniami z Williamem Carterem byli bardzo skrupulatni, z odnalezionych protokołów można się dowiedzieć nie tylko, że samochód , który wraz ze statkiem spoczął na głębokości 3800 metrów, został zakupiony w siedzibie firmy Renault w Billancourt pod Paryżem, a na Titanica załadowano go w porcie Southampton, notabene

Schemat, na którym owalem oznaczono miejsca dla samochodów. To on zapewne był źródłem teorii, że na Titanicu znajdowała się więcej aut, Fot: Archiwu
Schemat, na którym owalem oznaczono miejsca dla samochodów. To on zapewne był źródłem teorii, że na Titanicu znajdowała się więcej aut, Fot: Archiwum

w drewnianej skrzyni, co rozmija się ze scenariuszem Camerona. Właśnie dzięki dokumentom Lloyda na konkursach elegancji w Stanach Zjednoczonych pojawia się od niedawna samochód do najdrobniejszego szczegółu identyczny z autem Cartera! A zaczęło się od tego, że w połowie lat 80. kolekcjoner samochodowych antyków Arthur Doering odnalazł w magazynach pewnej firmy w Chicago zdewastowanego Renaulta z roku 1912 z charakterystycznym nadwoziem określanym jako Towncar (po francusku Coupé de Ville). Doering zlecił kompleksową restaurację samochodu, którą wysoko oceniono na wielu wystawach. Następny właściciel, dysponując dokumentacją Lloyda, zamówił w renomowanej firmie 3R Restoration w Denver kolejną "operację plastyczną" auta, po której wygląda ono identycznie jak pojazd, który sto lat temu znalazł się w ładowni Titanica . Do kwitnącego stanu doprowadzono nie tylko nadwozie, ale także układ napędowy. Czterocylindrowy, dolnozaworowy silnik ma pojemność 2,6 litra, jego moc, fabrycznie określaną na 12 koni mechanicznych, specjaliści szacują na 40-50 KM, bo ówczesne francuskie oznaczenia odnosiły się do tzw. koni fiskalnych. Na najwyższym, trzecim biegu Renault CB Coupé de Ville model 1912 osiąga prędkość 55-60 km/godz. Bez żadnych problemów pokonuje wymagany regulaminem konkursów elegancji dystans 80 kilometrów i zbiera liczne nagrody. Pytanie: czy tylko za swój wygląd i stan techniczny, czy też po części za to, że kojarzy się z budzącą ciągle emocje tragedią sprzed stu lat?

A samochód ze sceny erotycznej w "Titanicu" był tylko kopią zbudowaną przez pewną firmę z Reno. Nie miał silnika ani nawet układu kierowniczego, a rama i koła pochodziły z taniego Forda T. Na szczęście owa kopia, różniąca się zresztą wieloma szczegółami wyglądu od prawdziwego Coupé de Ville, uległa zniszczeniu podczas kręcenia scen katastrofy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty