Sołtys zamontowała na działce atrapę fotoradaru. Czy naruszyła przepisy?

OPRAC.:
Mariusz Michalak
Mariusz Michalak
Radę na zbyt wyrywnych kierowców znalazła sołtys. Wpadła na pomysł, żeby postawić u siebie w ogródku atrapę fotoradaru i tym sposobem odstraszyć kierowców przed rozpędzaniem się na wyremontowanej drodze.
Radę na zbyt wyrywnych kierowców znalazła sołtys. Wpadła na pomysł, żeby postawić u siebie w ogródku atrapę fotoradaru i tym sposobem odstraszyć kierowców przed rozpędzaniem się na wyremontowanej drodze. Zdjęcie ilustracyjne / Fot. materiały prasowe
Sołtys wsi Wielki Buczek zamontowała na swojej działce atrapę fotoradaru. W rozmowie z PAP przyznała, że kierowcy zwalniają, dlatego zachęca innych do podobnych akcji. Główny Inspektorat Transportu Drogowego i policja zabrali głos w sprawie.

Wielkopolska wieś Wielki Buczek w powiecie kępińskim liczy ok. 400 mieszkańców. Jej sołtysem jest Grażyna Krzyżańska. Mieszkańcy chwalą swoją szefową. Mówią o niej, że zaradna, gospodarna i pomysłowa. Ostatnio wieś doczekała się remontu drogi, która została pokryta asfaltem.

"Od tego czasu poprawił nam się komfort życia, jedzie się jak po maśle. Ale to spowodowało, że kierowcy spoza naszego terenu jadą bardzo szybko przez wieś. Jest wtedy niebezpiecznie, bo niedaleko są bloki, w których mieszka dużo dzieci" – powiedział PAP jeden z mieszkańców.

Radę na zbyt wyrywnych kierowców znalazła sołtys. Wpadła na pomysł, żeby postawić u siebie w ogródku atrapę fotoradaru i tym sposobem odstraszyć kierowców przed rozpędzaniem się na wyremontowanej drodze. Radar stanął wśród krzewów czerwonych róż. Ze względu na żółty kolor jest widoczny z daleka.

Sołtys wyjaśniła, że urządzenie mąż kupił na złomowisku. "To było dawno temu, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że wykorzystamy go w ten sposób. Teraz dorobił do niego nogę, jest okazały i widoczny dla kierowców" – oświadczyła.

Przed jego zamontowaniem sołtys Wielkiego Buczka udała się na policję w Kępnie, by dowiedzieć się, czy czasem w ten sposób nie łamie prawa. "Powiedzieli mi, że nie trzeba mieć na to żadnego pozwolenia, ponieważ urządzenie nie pracuje i nie znajduje się w pasie drogi" – powiedziała.

Ludzie we wsi poparli pomysł pani sołtys. Pogratulował go też jej na swoim profilu społecznościowym wicemarszałek województwa wielkopolskiego Krzysztof Grabowski. "Choć w środku nie ma urządzeń mierzących prędkość, to jednak wielu przejezdnych na widok radaru zwalnia i jest bezpieczniej. Gratuluję pomysłu, choć trochę szkoda, że nie robi zdjęć, bo dochód mógłby zasilać budżet wsi" – skomentował.

Od 2016 r. wszystkie stacjonarne fotoradary zamontowane przy polskich drogach trafiły w zarząd Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.

Jak powiedziała PAP rzecznik prasowy Monika Niżniak GITD nie jest uprawniony do prowadzenia jakichkolwiek czynności i działań kontrolnych. Główny Inspektorat Transportu Drogowego nie dostrzega też bezprawnego działania w postawieniu na prywatnym terenie atrapy fotoradaru.

Nie wiadomo, w jaki sposób obudowa fotoradaru trafiła na złomowisko, ponieważ Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) GITD maszty pozbawione głowic fotoradarowych poddawał utylizacji i takich sytuacji od 2016 r. było zaledwie kilka – wyjaśniła rzecznik. Dodała, że maszt może pochodzić z czasów, kiedy fotoradary były w zasobach straży miejskich.

"Nie wyzbywamy się urządzeń, które możemy ponownie wykorzystać. Nawet jeśli demontujemy je z jednej lokalizacji, to przenosimy do kolejnej. Koszt jednej głowicy wynosi 200 tys. zł. Utylizacja następowała tylko w sytuacji, kiedy doszło do kompletnego zniszczenia masztu" – wyjaśniła.

Źródło:

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty