Tajne przez poufne

Marek Ponikowski
MAZ 543, nosiciel rakiet SS-1 Scud, wygląda podobnie do polskiegoprojektu Fot: Wikipedia
MAZ 543, nosiciel rakiet SS-1 Scud, wygląda podobnie do polskiegoprojektu Fot: Wikipedia
Czy w Gdańsku projektowano pojazdy przewożące rakiety SS-1? - docieka Marek Ponikowski

Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa miała to do siebie, że wydarzyła się w listopadzie. W jej czterdziestą ósmą

MAZ 543, nosiciel rakiet SS-1 Scud, wygląda podobnie do polskiegoprojektu Fot: Wikipedia
MAZ 543, nosiciel rakiet SS-1 Scud, wygląda podobnie do polskiego
projektu Fot: Wikipedia

rocznicę, siódmego listopada 1965 roku, inżynier Andrzej Grabowski siadł przed telewizorem w swym mieszkaniu w Gdańsku aby obejrzeć transmisję defilady wojskowej na Placu Czerwonym w Moskwie. Z trudem przetrzymał sążniste przemówienie krzaczastobrewego genseka, ceremonialne raporty marszałków oraz przemarsze wyprężonych sołdatów w paradnych mundurach wpatrujących się z zachwytem w trybunę na mauzoleum Lenina, aż wreszcie zza masywnego gmachu Państwowego Muzeum Historycznego zaczęły wytaczać się na plac kolumny katiusz, haubic i czołgów. W kulminacyjnym momencie, gdy przed trybuną pojawiły się ogromne, ośmiokołowe  wehikuły inżynier Grabowski zerwał się nagle z fotela z okrzykiem: - NASZ POJAZD!

Trzynaście lat wcześniej Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało Katedrze Budowy Pojazdów  Mechanicznych Politechniki Gdańskiej zaproszenie do udziału w konkursie na (jak czytam we wspomnieniach profesora Stefana Manitiusa) "projekt transportera opancerzonego oraz terenowego samochodu ciężarowego, zdolnych do poruszania się w najtrudniejszych warunkach terenowych oraz na wodzie". - Dopiero po jakimś czasie okazało się, że do konkursu włączono uczelnie techniczne całego Układu Warszawskiego -mówi mi pan Ryszard Grabowski, syn nieżyjącego już doktora Andrzeja Grabowskiego. - Projekt był

Ten rysunek to dziś jedyny ślad po supertajnym projekcie z 1952 roku Fot: Archiwum
Ten rysunek to dziś jedyny ślad po supertajnym projekcie z 1952 roku Fot: Archiwum

supertajny i pilny. Mieszkaliśmy wtedy w domku na terenie Politechniki i moja mama o drugiej w nocy nosiła "chłopcom" kawę i kanapki.

Szefem zespołu był 47-letni wówczas profesor Mieczysław Dębicki, absolwent Państwowej Szkoły Morskiej w Tczewie i Politechniki Lwowskiej, jeden z pionierów przedwojennej polskiej motoryzacji, w drugiej połowie lat 30. ważny członek zespołu  konstruktorskiego Państwowych Zakładów Inżynierii w Warszawie. Jego dziełem było nowatorskie podwozie słynnej limuzyny PZInż. Lux-Sport, która nie zdążyła wejść do produkcji przed wybuchem wojny.  Współtworzył dwa, bardzo nowoczesne na owe czasy, prototypy ciężarówek o ładowności 4 ton PZInż. 703 i PZInż. 713, a tuż przed wojną zaprojektował dla  Antoniego Więckowskiego, właściciela warszawskiej fabryki "Bielany" w Łomiankach,  prototyp podwozia lekkiego samochodu osobowego AW, który miał szansę by z powodzeniem konkurować ze starzejącym się Polskim Fiatem 508 Junak. Niestety projekty i sam prototyp zaginęły. Dębicki wykładał też w

Mieczysław Dębicki z żoną Stanisławą i Polskim Fiatem 508 Junak. 1937 Fot: Zbiór rodzinny
Mieczysław Dębicki z żoną Stanisławą i Polskim Fiatem 508 Junak. 1937 Fot: Zbiór rodzinny

latach 1936-39 budowę samochodu w Państwowej Szkole Technicznej Lotniczo-Samochodowej w Warszawie.

Podczas okupacji utrzymywał się m.in. z prowadzenia hurtowni chemicznej i warsztatu samochodowego, a nawet… wyrobu wózków dziecięcych. Przede wszystkim jednak był żołnierzem Armii Krajowej. Pod pseudonimem "Zygmunt" przystosowywał zdobyte na Niemcach samochody do akcji dywersyjnych. Wraz z towarzyszami broni z Oddziału Dyspozycyjnego "Motor", a potem Brygady "Broda-53" zmieniał wygląd pojazdów, wyposażał je w fałszywe tablice rejestracyjne i dokumenty. Pani Joanna Dębicka-Swolkień, córka profesora wspomina o specjalnym osprzęcie zainstalowanym przez ojca w jednym z samochodów w celu dyskretnego wykonywania dokumentacji fotograficznej. Samochody, które przeszły przez ręce "Zygmunta" posłużyły w jednej z najbardziej znanych akcji AK - wykonaniu wyroku na kacie Warszawy, generale SS i Policji, Franzu Kutscherze. Po upadku Powstania Warszawskiego Dębickiemu udało się uciec z transportu do obozu koncentracyjnego.
 
W Gdańsku znalazł się na początku kwietnia 1945 roku, gdy dopalały się ruiny miasta. Dołączył do grupy operacyjnej, która w zrujnowanym gmachu dawnej Technische Hochschule organizowała Politechnikę Gdańską. W roku akademickim 1945/46 był już kierownikiem Katedry Budowy Pojazdów Mechanicznych. Niebawem działalność dydaktyczną i naukową połączył z pracą konstruktorską: miał budować samochód ciężarowy o ładowności 3,5 tony. W projektowaniu ciężarówki inspirowanej rozwiązaniami przedwojennego PZInż.-a 713, która niebawem stała się znana jako Star 20 z Mieczysławem Dębickim współpracowali dawni koledzy, inżynierowie Jerzy Werner i Zygmunt Okołów.
 

Pracownicy naukowi i studenci Wydziału Mechanicznego PG. Prof. Dębicki czwarty z lewej. Zdjęcie z lat 1946-1947 Fot: Zbiór rodzinny
Pracownicy naukowi i studenci Wydziału Mechanicznego PG. Prof.
Dębicki czwarty z lewej. Zdjęcie z lat 1946-1947 Fot: Zbiór rodzinny

- Stosunki w katedrze  były familiarne - wspominała po latach Janina Grabowska, która nocą nosiła "chłopcom" kanapki i kawę. - Wszyscy mówili sobie po imieniu, a mimo to w sprawach służbowych zachowywano dystans. Niekończące się spory wokół projektu samochodu terenowego dla MON kwitowano zazwyczaj stwierdzeniem: "Mietek to rozstrzygnie"… Oprócz Andrzeja Grabowskiego i Stefana Manitiusa projektem zajmowali się najbliżsi współpracownicy profesora - Ryszard Krupowicz i Wojciech Nowakowski. Gdy okazało się, że zarówno transporter opancerzony jak ciężarówka zdobyły w konkursie drugie nagrody (pierwszych nie przyznano), profesor Dębicki podzielił równo między wszystkich otrzymaną nagrodę pieniężną.
 
Poza drewnianymi modelikami, które, jak pamięta Ryszard Grabowski, aż do końca lat 70. stały w oszklonej szafie w gabinecie profesora Dębickiego oraz dwoma rysunkami przekazanymi mi przez panią Anię Pałuchę, córkę Wojciecha Nowakowskiego nie ma ani śladu po supertajnym projekcie sprzed sześćdziesięciu lat. W każdym razie na Politechnice Gdańskiej. Jaki zatem pojazd uczestniczący w defiladzie w Moskwie tak zbulwersował inżyniera Andrzeja Grabowskiego?
Próbuję porównywać szczegóły bardzo szkicowych rysunków ze zdjęciami wojskowych pojazdów sowieckiej armii z lat 60. Bardzo szybko z kręgu podejrzanych wypada transporter opancerzony BTR 60. Istnieje pewne podobieństwo sylwetki, ale w projekcie profesora Dębickiego i współpracowników przedział silnikowy znajduje się za przedziałem kierowcy, a desant ulokowany został z tyłu. BTR ma przedział silnikowy z tyłu; mieściły się w nim, notabene dwa, ulokowane równolegle silniki V 8 z samochodu osobowego GAZ-13 Czajka. A jak jest z ciężarówką? W tym przypadku dość łatwo udaje mi się znaleźć pojazd, który w 1965 roku mógł skojarzyć się inżynierowi Grabowskiemu z projektem, nad którym pracował przed laty. Wszystko się zgadza - konfiguracja podwozia, umieszczenie silnika, w  niektórych odmianach także charakterystyczny błotnik rozpoczynający się nad pierwszą osią i biegnący aż do tyłu samochodu. Czy MAZ 543, potężny nosiciel rakiet 9K72, na Zachodzie znanych jako SS-1 Scud był oparty na polskim projekcie? Aby odpowiedzieć twierdząco lub przecząco na to pytanie trzeba by poszukiwań zakrojonych znacznie szerzej niż te dziennikarskie dociekania…

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty