Wraz ze mną egzamin w bydgoskim WORD zdawało kilkanaście osób. Byłem ostatni. Wszyscy wracali do bazy na tylnych siedzeniach. To oznacza, że nie zdali. Ja też - informuje pan Jakub, absolwent UKW. - O wiele łatwiej można zdobyć wyższe wykształcenie niż prawo jazdy. Coś tu zatem jest nie tak. Dla mnie to sankcjonowana prawem patologia.
Sprawdziliśmy, jaka jest zdawalność egzaminów na kategorię "B" (auto osobowe) w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego w Kujawsko-Pomorskiem.
Od początku tego roku do 6 sierpnia zdawalność egzaminów praktycznych w Bydgoszczy wynosi 25 procent, teoretycznych 75,3. W Toruniu (wraz z filią grudziądzką) jest to 30,2 i 82,7 proc., zaś we Włocławku - odpowiednio 31,7 i 76,2 proc.
Słabe wyniki egzaminów, choć nie tylko to, wpływają na spadek liczby uzyskujących prawo jazdy: w 2011 r. otrzymało je 570 tys. osób, w 2010 - 832 tys. Powodem jest także niż demograficzny. Niektóre osoby po nieudanych próbach rezygnują.
Piotr Cybiński z Chojnic, obecnie kierowca autobusu miejskiego w Londynie mówi, że kilkoro jego znajomych zdawało w Bydgoszczy. Bez powodzenia. Gdy los rzucił je do Londynu, zdali bez problemu za pierwszym razem i to pomimo faktu, że w Anglii jeździ się lewą stroną jezdni, a natężenie ruchu jest większe. Co ciekawsze, na Wyspach kurs praktyczny trwa tylko 20 godzin (u nas 30), teorii kursant uczy się sam (u nas to kolejne 30 godz.). Potem może jeszcze się doszkolić jeżdżąc z posiadającym "prawko" członkiem rodziny (u nas nie ma takiej możliwości). - W Anglii egzaminator podchodzi do zdającego jak człowiek, a nie maszyna. Tam o zaliczeniu decyduje ogólny ogląd umiejętności kursanta, a nie nieistotne błędy. Nawet jeśli kursant nie zatrzyma się do zera przed znakiem ,,Stop", ale nie spowoduje zagrożenie w ruchu, egzaminator nie przerwie jazdy. Później tylko przypomni, że tak nie powinno się robić.
Dlaczego we Włocławku prawdopodobieństwo zdania egzaminu jest największe? Dyrektor tutejszego WORD Jarosław Chmielewski uważa, że to przede wszystkim lepsze przygotowanie kursantów, ale nie bez znaczenia jest ciepłe podejście egzaminatorów do kursantów. Jego zdaniem, wielkość miasta, na dodatek bez tramwajów (w przeciwieństwie do Bydgoszczy, Torunia i Grudziądza) nie ma wpływu na statystykę zdawalności. - Nie może być tak, że na dzień dobry egzaminator mrozi wzrokiem kursanta - mówi Chmielewski. - Ten pierwszy kontakt jest bardzo ważny i często wpływa na rozładowanie emocji, bo te, jak wiadomo, bardzo często decydują o zdaniu lub nie egzaminu. Na naradach uczulam podwładnych, by byli uprzejmi, uśmiechali się. To ma odzwierciedlenie w statystykach zdanych egzaminów.
- Kursantów gubi zwykle stres - uważa Ryszard Nagórski, zastępca dyrektora WORD w Toruniu. - Gdy trasę egzaminacyjną wyprowadziliśmy poza centrum miasta, mieliśmy nadzieję na znaczny wzrost zdawalności, a tak się nie stało.
Krytycznie do tematu zdawalności podszedł chcący zachować anonimowość szczeciński instruktor. Jego wypowiedź publikuje miesięcznik "Szkoła Jazdy": - WORD-y, jak każda firma, muszą zarabiać. Nie oszukujmy się, dyrektorzy, chcąc utrzymać swoje stanowiska, nie mogą świecić przed swoimi marszałkami, że ośrodki przynoszą straty. A najłatwiejszym sposobem podratowanie stanu kasy jest oblewanie kursantów.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
