Wielka motocyklowa wyprawa po najwyższej autostradzie świata (ZDJĘCIA)

redakcja.regiomoto
Tadżykistan. Przełęcz Ak-Baital 4655 m n.p.m.
Tadżykistan. Przełęcz Ak-Baital 4655 m n.p.m.
Chcieli zobaczyć świat inny od zachodniej cywilizacji, pojechali w trójkę motocyklami do Azji Środkowej. Był wśród nich „Herni” ze Stalowej Woli. Oto jego opowieść o wielkiej wyprawie.
Tadżykistan. Przełęcz Ak-Baital 4655 m n.p.m.
Tadżykistan. Przełęcz Ak-Baital 4655 m n.p.m.

Co może pomóc w wyprawie w wielki świat, na przykład do egzotycznej Azji Środkowej? Grzegorz Kopera ze Stalowej Woli, który na motocyklu z dwoma kolegami objechał kawał świata, radzi: - Przede wszystkim trzeba być wyluzowanym i wielkim optymistą.

I dodaje: - Ja osobiście dzięki temu, że rzuciłem palenie papierosów, mogłem sobie pozwolić na taki wyjazd. Paliłem dwadzieścia lat, nie palę już od trzech.

Kliknij, aby przejść do galerii zdjęć z motocyklowej wyprawy po Azji Środkowej

Grzegorz Kopera w Kazachstanie
Grzegorz Kopera w Kazachstanie

POŻYCZYŁ MOTOR

Czterdziestoletni Grzegorz nazywany Herni, zdecydował się na wielką wyprawę w nieznane z trzydziestodziewięcioletnim Mariuszem „Jokerem" Klekowskim z Wrocławia, trzydziestosiedmioletnim Dominikiem „Magyarem" Trybą z Tarnowa. „Jokerowi" dzień przed wyjazdem popsuł się silnik, w którym „obróciło panewki". Wtedy w ostatniej chwili motocykl Honda XRV Africa Twin RD07A pożyczył mu Adam Stanczykiewicz vel Puszek.

Co było impulsem do wyprawy?
- Na pewno zachętą było to, że Azja Środkowa szybko się zmienia. Żeby zobaczyć coś innego, inny świat, którego nie ma w Europie Zachodniej, to trzeba się po prostu spieszyć - tłumaczy Grzegorz.

Trójka motocyklistów przejechała prawie czternaście tysięcy kilometrów przez kraje Azji Środkowej. Nabijali kilometry na licznikach pokonując odległości przez asfaltowe drogi i przez bezdroża. Poturlali się przez siedem państw, przez niespokojną Ukrainę, Rosję, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan oraz Kirgistan.

WIELKIE PRZESTRZENIE

- W szybkim tempie przejechaliśmy Ukrainę i Rosję. Na kazachskich stepach spotkaliśmy wiele stad wielbłądów, tam określenie przestrzeń zmienia znacznie. W Uzbekistanie zwiedzaliśmy jedne z najstarszych miast świata - wylicza Grzegorz.

Wcześniej „Herni" objechał motorem Gruzję, Albanię, Mołdawię, Rumunię, Rosję, Bośnię i Hercegowinę, Kosowo, Czarnogórę. Każda podróż była nowym doświadczeniem, po każdej przybywało przyjaciół i tematów do rozmów. Jak przyznaje, podczas wyprawy do Azji Środkowej oczarowały go wielkie przestrzenie, piękne wysokogórskie jeziora, góry i spokój mieszkańców krajów, gdzie nikt się nie spieszy, tak jak w Europie.

Podróż była także okazją do poznania kuchni. Jak podkreśla Grzegorz, kuchnia Azji Centralnej nie jest zbyt bogata. Najczęściej je się szaszłyki z baraniny oraz lepioszkę, rodzaj chleba popularnego w Kazachstanie, Kirgistanie i Uzbekistanie. Wyrabia się go bez dodatku drożdży, z mąki, wody i tłuszczu. Próbował także kumysu - sfermentowanego mleka klaczy. To tradycyjny napój koczowniczych ludów centralnej Azji - mongolskich, kirgiskich, tatarskich, baszkirskich.

JAK KOSMICI

Grzegorz zapewnia, że byli traktowani przez napotykanych ludzi bardzo pozytywnie. - Patrzyli na nas jak na kosmitów. Ciągle i wszędzie pytali się nas, ile kosztuje motocykl, skąd jesteśmy, gdzie jedziemy, po co jedziemy. Tak było za każdym razem, kiedy tylko zatrzymywaliśmy się. Ludzie fotografowali się z nami, robili nam zdjęcia, pozdrawiali z samochodów, trąbili klaksonami. Ogólnie wzbudzaliśmy zainteresowanie – wspomina Grzegorz. - Nie mieliśmy żadnych problemów z ludźmi. Motocyklista w Azji Centralnej jest dosyć rzadkim widokiem więc wzbudzaliśmy przeogromne zainteresowanie z ciągłymi pytaniami skąd jesteście, ile kosztuje motocykl.

Problemów nie brakowało. Na przykład w Uzbekistanie dziewięćdziesiąt procent aut jeździ z napędem na gaz i brakowało tam benzyny.
- Byliśmy uzależnieni od benzyny, więc ciężko się było zapuszczać w nieplanowane miejsca. Drogi w wysokich górach też są czasami nieprzejezdne z powodu lawin błotnych – tłumaczy podróżnik.

NUDNE DROGI

26 czerwca relacjonowali: „Jesteśmy już w Uzbekistanie i zwiedzamy piękne miasta. Wczoraj Khiva, dzisiaj Buchara, a jutro planujemy zobaczyć Samarkandę. Jedynie, do czego można się przyczepić w Uzbekistanie to nudne i dziurawe drogi przez pustynię i niemiłosierny upał, około 45 stopni. Na stacjach benzynowych nie ma paliwa, kupujemy z butelek od ludzi."

Jak Grzegorz przyznaje, motocykle były dobrze przygotowane do podróży i nie sprawiały żadnych problemów podczas wyprawy, mimo że mają ponad dziesięć lat, a najstarszy miał nawet dziewiętnaście.

- Ale to są dobre, sprawdzone, mało awaryjne motocykle Honda – stwierdził Grzegorz.

Sam jechał na Hondzie Transalp 650 z 2002 roku.

Większość terenów górzystych była na wysokości powyżej trzech tysięcy metrów nad poziomem morza. Na tak dużych wysokościach w organizmach nawykłych do polskich nizin pojawiają się bóle głowy, występuje złe samopoczucie. W Tadżykistanie, w górach Pamir, podróżnicy spędzili kilka dni na wysokości ponad czterech tysięcy metrów n.p.m. Jak wspomina Grzegorz przemierzając przełęcz Ak-Baitał w Tadżykistanie na wysokości ponad 4600 metrów nad poziomem morza, ciężko było nawet rozmawiać.

MAŁO POWIETRZA

Na takiej wysokości, gdzie maleje zawartość tlenu, problemem okazał się brak powietrza, co wpływ na skład mieszanki paliwowo-powietrznej paliwową. Silnik na takiej wysokości jest dużo słabszy i zużywa duże ilości paliwa.

Grzegorz złapał jedną gumę i z powodu kiepskich dróg w Azji urwał mu się kufer. Jednak szaleli motorami po dnie wyschniętego Morza Aralskiego, widzieli Bajkonur, ale z dużej odległości ponieważ wstęp tam jest zabroniony.

- Przede wszystkim widzieliśmy bardzo wysokie góry, byliśmy na przełęczach powyżej 4500 m n.p.m. Widzieliśmy rozległe stepy i pustynie szczególnie w Uzbekistanie, w Kazachstanie wielkie obszary i odległości. Ale najbardziej zapierały nam dech w piersiach krajobrazy, poznaliśmy mnóstwo ludzi z całego świata. Bardzo dużo turystów podróżujących pieszo, na rowerach, motocyklach - wspomina Grzegorz.

Trasa ogólnie nie należała do trudnych. Drogi były bardzo różne od super asfaltu w Kazachstanie poprzez szutry z kamienie w Tadżykistanie.

- My chcieliśmy przede wszystkim przejechać słynną drogę numer M41 Pamir Higway. To jedna z najwyżej położonych dróg świata. Chcieliśmy podjechać i zobaczyć kilka wysokogórskich jezior - mówi o planach Grzegorz Kopera.
Udało się je zrealizować.

BYLI W POLSCE

Jak się kontaktowali z ludnością?
- Azja Centralna to głównie i przede wszystkim język rosyjski. Jedynie wśród młodzieży bardziej znany jest język angielski. Bardzo dużo sześćdziesięciolatków wśród mężczyzn służyło w Armii Radzieckiej, która stacjonowała w Polsce. Dobrze znają niektóre miasta w naszym kraju, zaskakująco dużo wiedzą o Polsce - odpowiada Grzegorz.

Podróż po Azji trwała dwadzieścia dziewięć dni od 12 czerwca. - Cały czas dochodzę do siebie po tej wyprawie. Ale gdzieś tam już kiełkuje w głowie jakiś kolejny pomysł na kolejną wyprawę. Może Afryka - uśmiecha się „Herni".

Zdzisław Surowaniec, „Echo Dnia"
[email protected] 

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty