Wojna o fotoradary - wyciąganie pieniędzy od kierowców czy sposób na bezpieczeństwo?

Bartosz Gubernat
Wojna o fotoradary. Kierowcy chcą ich likwidacji, NIK chwali i gani
Wojna o fotoradary. Kierowcy chcą ich likwidacji, NIK chwali i gani
W ubiegłym roku kierowcy zapłacili dwa razy więcej mandatów na podstawie zdjęć z fotoradarów Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Liczba wypadków spadła tymczasem do najniższego poziomu od ponad trzydziestu lat.
Wojna o fotoradary. Kierowcy chcą ich likwidacji, NIK chwali i gani
Wojna o fotoradary. Kierowcy chcą ich likwidacji, NIK chwali i gani

Przy polskich drogach działa w tej chwili prawie 600 fotoradarów - 309 z nich należy do GITD, reszta do straży miejskich i gminnych. Urządzenia inspekcji w ubiegłym roku wykonały 2,5 mln zdjęć. Do właścicieli samochodów wysłano 772 tysiące informacji o zarejestrowanych wykroczeniach. Tylko 262 tysiące zakończyło się mandatami na kwotę 68 mln zł. Dla porównania rok wcześniej zdjęć było 1,3 mln, a mandatów tylko 126 tysięcy.

Chodzi tylko o pieniądze?

Kierowcy nie mają wątpliwości:

- To najlepszy dowód na to, że system powstał wyłącznie w celach zarobkowych. Na bezpieczeństwo wpływałby wówczas, gdyby wykroczenie było karane natychmiast, jak na przykład podczas policyjnej kontroli radarowej. A tak po zrobieniu zdjęcia niczego nieświadomy kierowca dalej łamie przepisy – mówi Andrzej Łukasik, prezes Polskiego Towarzystwa Kierowców, które postuluje o likwidację fotoradarów.

- Informację o zarejestrowanym wykroczeniu dostaje z ITD właściciel auta, który płacąc wyższy mandat może odmówić wskazania kierowcy. Jest też możliwość przerzucenia winy na kogoś innego, komu nie zależy na punktach karnych. Nikt tego nie kontroluje. To tak, jakby policjanci kryminalni zrobili zdjęcie złodziejowi kradnącemu auto, ale zamiast go zatrzymać, za dwa tygodnie wysłaliby mu list z prośbą o wskazanie sprawcy przestępstwa – dodaje Łukasik.

Przeczytaj także: Alkomat połączony z blokadą zapłonu także w Polsce? Eksperci są "za"

Przedstawiciele GITD odpierają te zarzuty.

– System zaczęliśmy budować w dwa tysiące jedenastym roku. Już rok później na polskich drogach zginęło o ponad sześćset osób mniej, a w dwa tysiące trzynastym roku wynik poprawił się o kolejnych dwieście osób – wylicza Łukasz Majchrzak z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego.

Andrzej Łukasik przyczyny poprawy bezpieczeństwa na drogach upatruje jednak przede wszystkim w budowie autostrad i dróg ekspresowych. Łukasz Majchrzak przyznaje mu rację, ale jego zdaniem infrastruktura to obok nadzoru, edukacji i ratownictwa medycznego tylko jeden z elementów składających się na sukces.

– Jak w takim razie wytłumaczyć fakt, że do połowy dwa tysiące jedenastego roku liczba ofiar rosła, a od lipca, kiedy rozpoczęliśmy kontrole w skali całego kraju, zaczęła lawinowo spadać? Przecież z dnia na dzień nie otwarto setek kilometrów nowych dróg – broni systemu Majchrzak.

Kontrola NIK

Z opinią kierowców nie zgadza się Najwyższa Izba Kontroli, która niedawno nie zostawiła suchej nitki na fotoradarach straży miejskich i gminnych. W swoim najnowszym raporcie chwali ITD za wybór lokalizacji nowych, żółtych fotoradarów, należących do GITD.

- Są zainstalowane i oznakowane rzetelnie, a GITD wybierał lokalizacje w porozumieniu z policją oraz Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad w oparciu o szczegółowe analizy dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego – potwierdza Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK.

Ale kontrolerzy mają także sporo zastrzeżeń, głównie do systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym. Biedziak podkreśla, że w wielu przypadkach radary robiły zdjęcia po przekroczeniu prędkości dopiero o 15, 20 a nawet 25 km/h. Tymczasem zgodnie z przepisami dopuszczalny błąd w przypadku fotoradarów to 10 km/h.

- Podwyższona tolerancja jest nie tylko niezgodna z przepisami, ale zwiększa ryzyko wypadków – mówi rzecznik NIK

Kontrolerzy izby wytknęli funkcjonariuszom inspekcji także zbyt małą efektywność w przetwarzaniu zdjęć. Z raportu NIK wynika, że z tego powodu w ubiegłym roku nie nałożono 72 tysięcy kar o szacunkowej wartości ok. 19,5 mln zł. Kolejne 2,5 mln zł Skarb Państwa stracił z powodu przedawnienia 11 tysięcy postępowań.

Kierowcy mają swoje sposoby

Lwia część przedawnionych postępowań wynika z zachowania kierowców, którzy po otrzymaniu informacji o wykroczeniu z ITD celowo grają na zwłokę.

– Sposobów jest kilka. Najskuteczniejszy to zignorowanie listu od ITD, które prosi o wskazanie sprawcy wykroczenia. Nie mając odpowiedzi, inspektorzy mogą w ciągu roku oddać sprawę do sądu, ale w większości przypadków tego nie robią. Nie mają na to ani czasu, ani ludzi – mówi kierowca z Rzeszowa. Przekonuje, że w ten sposób uniknął już trzech mandatów.

Inne sposoby na walkę z fotoradarami polegają na zasłanianiu tablic rejestracyjnych. Na forach internetowych można znaleźć sprzedawców specjalnych ramek z automatycznie opuszczanymi roletami, a nawet urządzeń obracających tablicę w czasie jazdy w rejonie radarów. Są także pasty do tablic, które uniemożliwiają zrobienie wyraźnego zdjęcia numeru samochodu.

– Wszystkie takie urządzenia są nielegalne. Tablice muszą być czyste i czytelne, a jeśli jest inaczej, kierowcy grozi nawet pięćset złotych mandatu i utrata dowodu rejestracyjnego. Zamiast kombinować, tam gdzie to konieczne radzę po prostu zdjąć nogę z gazu – mówi Paweł Międlar, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie.

Bartosz Gubernat

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty