Wysokie ceny paliw. Kierowcy ograniczają korzystanie z aut

redakcja.nto
Wysokie ceny paliw. Kierowcy ograniczają korzystanie z aut
Wysokie ceny paliw. Kierowcy ograniczają korzystanie z aut
ING Bank Śląski sprawdził, jak ceny paliw zmieniają nawyki kierowców. Wyniki raportu są zaskakujące.
Wysokie ceny paliw. Kierowcy ograniczają korzystanie z aut
Wysokie ceny paliw. Kierowcy ograniczają korzystanie z aut

Krzysztof Jodłowiec z osiedla Kuźniczka w Kędzierzynie-Koźlu lubi wygodę. - Do pracy mam dwa kilometry, ale zawsze dojeżdżałem do niej samochodem. Ale jesienią zeszłego roku powiedziałem dosyć - opowiada nasz czytelnik.

Wtedy ceny dobrej jakościowo benzyny (pan Krzysztof tylko taką tankuje) doszły na  kędzierzyńskich stacjach do 6 złotych. - Od tego czasu do roboty chodzę piechotą albo dojeżdżam autobusem. Auto uruchamiam tylko wtedy, gdy jest to konieczne albo gdy wybieram się gdzieś dalej - dodaje pan Krzysztof. - Mam znajomych, którzy postępują podobnie.

ING Bank Śląski sprawdził, jak ceny paliw zmieniają nawyki kierowców. Wyniki raportu są zaskakujące.

Okazało się bowiem, że w zeszłym roku co drugi kierowca ograniczył korzystanie z samochodu, bo zdenerwował się wysokimi kosztami zakupu benzyny czy oleju napędowego.

5 procent badanych zadeklarowało, że teraz jeździ już tylko autobusami komunikacji miejskiej i nie wyciąga auta z garażu.

Jedynie 4 procent pytanych ten problem nie interesuje, bo korzystają - także po pracy - ze służbowych samochodów.

Pozostali jeżdżą prywatnymi autami, tłumacząc, że jeszcze ich na to stać. Raport wydaje się rzetelny, bo przepytano na jego potrzeby aż 70 tysięcy osób.

Tylko 13 procent respondentów zaznaczyło, że będzie jeździło autem bez względu na ceny paliwa. Reszta jest gotowa zrezygnować z tego przy kolejnych podwyżkach.

- Jak wynika z naszej ankiety, silny wzrost cen paliw zmienił nawyki znacznej części polskich kierowców i zmusił ich do refleksji. Dla części z nich jeżdżenie autem do pracy może już być mniej atrakcyjne niż jazda transportem publicznym. Nawet jeśli wiąże się to z obniżeniem komfortu i wydłużeniem czasu podróży - informuje Grzegorz Ogonek z zespołu ekonomistów ING Banku Śląskiego.

W Nysie już zauważono zwiększoną ilość pasażerów w miejskich autobusach.

- Od kilku lat systematycznie malała nam liczba podróżnych, mniej więcej o 5 procent w skali roku. Zmiana nastąpiła pół roku temu. Od tego czasu liczba pasażerów szybko się pnie, w ciągu zaledwie kilku miesięcy sprzedaliśmy o 6 procent biletów więcej - wylicza Anna Pyka, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Nysie.

W  MZK są przekonani, że ten skok to efekt także lepszego dopasowania rozkładu jazdy do potrzeb mieszkańców. - Ale i ceny paliw oraz biorąca się z tego niechęć do jazdy własnych samochodem pewnie ma wpływ na ten fakt - zauważa prezes MZK.

Andrzej Posyniak, szef brzeskiego PKS-u, także przyznaje, że w ostatnich miesiącach liczba pasażerów poszła w górę. - Jeśli chodzi o podróżnych, którzy przemieszczają się po terenie miasta, to wzrost wynosi kilka procent - mówi prezes Posyniak.

Nie dziwi się kierowcom, którzy zamiast jeździć swoim samochodem do pracy, wybierają PKS. - Bilet po mieście kosztuje u nas 2,2 złotego. W tej cenie nie da się kupić nawet pół litra paliwa - podkreśla szef brzeskiego przewoźnika.

W opolskim MZK też przeprowadzano takie kalkulacje, bo tu także wzrosła liczba pasażerów. Na razie podejrzewają jednak, że zwiększone zainteresowanie komunikacją miejską związane jest z warunkami atmosferycznymi.
- Czyli ze skrajnie niskimi temperaturami i problemami z uruchomieniem własnych pojazdów, jakie miały ostatnio miejsce - wyjaśnia  Małgorzata Jazłowiecka, główny specjalista ds. ekonomicznych w MZK Opole. - Przeprowadzone przez spółkę badania w listopadzie i grudniu ubiegłego roku wskazywały, że rosnąca cena paliw nie osiągnęła jeszcze poziomu, który decydowałby o zamianie samochodu osobowego na transport publiczny.

Niewykluczone, że mieszkańcy Opola należą do tych coraz mniej licznych, których stać jeszcze na tankowanie, czego nie można powiedzieć o kierowcach z mniejszych miejscowości.

Właściciele stacji benzynowych nie chcą oficjalnie rozmawiać na temat swoich wyników sprzedaży. - Nie jest jednak najlepiej. Widać, że kierow- cy coraz mniej tankują - usłyszeliśmy w jednej z nich. - Jak tak dalej pójdzie, to część stacji będzie trzeba zamknąć.

Zadowolony z wyników raportu jest Kamil Nowak z Sekcji Rowerzystów Miejskich z Kędzierzyna-Koźla. Zachęca kierowców, by przesiedli się na dwa kółka. - A samorządowców i drogowców wzywamy do podjęcia działań, które doprowadzą do tego, że jazda rowerem będzie przyjemna i bezpieczna - apeluje Nowak. - Chodzi nie tylko o budowę ścieżek dla jednośladów, ale także tzw. śluz rowerowych, które usprawniają komunikację na skrzyżowaniach, i stojaków na rowery. Bo dziś, idąc na zakupy, bardziej niż o portfel boję się, że mi ukradną rower - mówi Kamil Nowak.
Krzysztof Jodłowiec z kędzierzyńskiego osiedla Kuźniczka zapowiada, że ma zamiar kupić jednoślad: - Jak tylko przyjdzie wiosna. Ze mnie już nie będą zdzierać  na stacjach benzynowych.

Tomasz Kapica / NTO

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty