Zabrać, ukarać, powiesić

Jerzy Iwaszkiewicz
Fot: Archiwum Polskapresse
Fot: Archiwum Polskapresse
Policja wymyśliła nowy przepis. Media już to podały, ale warto przypomnieć, iż w nowym roku kierowcy mają tracić prawo jazdy na trzy miesiące, jeżeli przekroczą szybkość o 50 km/h. Ma być tak, że prawa jazdy będą zabierane za jazdę z szybkością powyżej 100 km/h w terenie zabudowanym, a na autostradzie, gdzie obecnie można jeździć 140 km/h, granicą dopuszczalną będzie 190 km/h.

Szybkość ma być notowana przez, jak to się powszechnie mówi, tzw. „suszarki”, a także przez fotoradary. Jeżeli fotoradar

Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse
Jerzy Iwaszkiewicz, Fot: Archiwum Polskapresse

zanotuje przekroczenie szybkości o 50 km, to powiadomiony zostanie starosta, odpowiedni do miejsca zamieszkania kierowcy, który na trzy miesiące będzie zabierał prawo jazdy. Obecnie za przekroczenie szybkości o 50 km kierowcy karani są mandatem do 500 zł. oraz 10. punktami karnymi. Przepis o zabieraniu prawa jazdy obowiązuje w Niemczech, Norwegii i Szwajcarii. Nowe przepisy w Polsce mają obowiązywać w nowym roku, jeżeli projekt Komendy Głównej Policji zostanie zatwierdzony przez Sejm.

Miejmy nadzieje, że nie zostanie. W Polsce zawsze obowiązywała filozofia kary. Zabrać, ukarać, najlepiej od razu powiesić, aby był spokój. Ale na samych karach już się dalej nie zajedzie. Cała Polska po pierwsze, naszpikowana jest znakami ustawionymi tylko po to, aby kierowcy byli w pewnym sensie prowokowani do przekraczania szybkości i aby kasowano za to pieniądze. Znak 50 km/h stoi np na świetnie wyremontowanej, autostradowej drodze do Katowic i to na prostym odcinku. To samo widzieliśmy kilka dni temu na znakomicie rozbudowanej obwodnicy Kielc. Dwa pasy, autostrada, a stoi najpierw 50 km, a potem 70 km. Są to znaki pułapki celowo tak postawione, albo zostawione po budowie. Kto będzie jechał 50 km/h na nowej autostradzie?

Z kolei odczyt z radaru w żadnym wypadku nie może decydować o zabraniu prawa jazdy. Sprawy trafią do sądów. Trzeba będzie pokazywać zdjęcia z fotoradarów, czego policja jak na razie sprytnie unika. Zrobi się wielki bałagan. W Polsce trzeba  najpierw zrobić porządek na drogach, a dopiero potem wprowadzać nowe przepisy.

Po drugie natomiast, i to jest szczególnie ważne, to jakość aparatów, jakimi policja mierzy szybkość. Są to głównie aparaty produkcji rosyjskiej, których praca ulega zakłóceniom nie tylko wtedy, kiedy w pobliżu są przewody wysokiego napięcia, ale nawet przez zwykłe komórkowe aparaty telefoniczne. Jeden z kierowców wygrał proces. Jechał 70 km/h, a „suszarka policyjna” wykazywała 110 km.

Musi być tu czysta gra. Nogę trzeba zdjąć z gazu, to fakt, ale policja musi mieć sprzęt, który nie oszukuje i nie pozwala oszukiwać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty