Zakup samochodu. W Polsce zaczyna brakować nowych aut? Ile trzeba czekać?

Mariusz Michalak
Fot. Newspress
Fot. Newspress
Coraz trudniej kupić nowy samochód. W Polsce zaczyna brakować wybranych modeli oraz popularnych elementów wyposażenia – ostrzega Carsmile. Wszystkiemu winne są pandemia oraz nagły wzrost popytu na auta. Terminy odbioru wydłużają się z tygodnia na tydzień. To ostatni dzwonek, aby zamówić samochód na wakacje.

Ograniczenia w produkcji podzespołów, a także utrudniania w transporcie międzynarodowym przekładają się na coraz mniejszą dostępność nowych samochodów na polskim rynku. Producenci nie nadążają za rosnącym popytem na auta. – Terminy odbioru są coraz bardziej odległe. Stocki samochodowe są prawie wyprzedane. Po roczniku 2020 nie ma już praktycznie śladu. Produkcja nowych modeli jest wydłużona o co najmniej miesiąc, choć są przypadki, że czas produkcji przesuwa się o pół roku i więcej. Widzimy nawet takie sytuacje, że auta, które miały zjechać z taśm produkcyjnych w pierwszym kwartale, zostały przesunięte z dostawą na czwarty kwartał - relacjonuje Michał Knitter, wiceprezes Carsmile, internetowej platformy integrującej prawie cały rynek aut osobowych i małych samochodów dostawczych w Polsce.

Popyt odżył, a samochodów brakuje

Jak zauważa Knitter, sytuacja jest wyjątkowa i niestety pogarsza się z miesiąca na miesiąc, bo na opóźnienia w dostawach nakłada się zwiększony popyt. Po bardzo słabym marcu 2020 roku, kiedy Polska została objęta pierwszym lockdownem, marzec 2021 przyniósł silne wzrosty w rejestracjach nowych pojazdów. Według Samaru, w ubiegłym miesiącu zarejestrowano 55,5 tys. aut osobowych i dostawczych do 3,5t, co daje wzrost o 63,4% rok do roku. – W sprzedaży nowych pojazdów ten wzrost może być jeszcze większy, bo na część samochodów trzeba czekać, przez co ich rejestracja się opóźnia – ocenia wiceprezes Carsmile.

Brakuje automatów i ekranów

Zdaniem Knittera, sytuacja na rynku jest bardzo zróżnicowana. – Widzimy, że większość marek ma problemy z dostawami aut, ale są od tego wyjątki. Poza tym, w obrębie danej marki są modele, na które czeka się bardzo długo, podczas gdy inne modele z tym samym logotypem są wciąż osiągalne na stockach. Dlatego trzeba cały czas porównywać terminy. Powszechne są natomiast ograniczenia z dostępnością niektórych elementów wyposażenia. Dotyczy to m.in. wyświetlaczy oraz automatycznych skrzyń biegów, choć zdarzają się też problemy na przykład z fotelami, przez co niektóre wersje wyposażenia są po prostu w tej chwili nieosiągalne – mówi wiceprezes Carsmile, internetowej platformy, za pośrednictwem której można wynająć lub wyleasingować samochód dowolnej marki.

Chcesz szybciej? Porównuj terminy dostaw między markami

Jego zdaniem, osoby planujące zakup, wynajem czy leasing nowe samochodu, nie powinny zostawiać takiej decyzji na ostatnią chwilę. – Jeśli ktoś planuje wymianę auta na wakacje, to jest ostatni moment na jego zamówienie – ostrzega Michał Knitter. Zaleca też, aby przy wyborze auta kierować się pewną elastycznością. –Przede wszystkim od razu pytajmy o spodziewany termin dostawy. Jeśli model, na którym nam zależy będzie trudno dostępny, to warto sprawdzić, jakie terminy dostaw mają inne modele w tej samej klasie, bo sytuacja między markami jest zróżnicowana. Trzeba porównywać oferty. Jeśli słyszymy bardzo odległy termin dostawy lub dealer nie jest w stanie go sprecyzować, poszukajmy jakiejś alternatywy. Trzeba też elastycznie podchodzić do wersji wyposażenia, bo czasem przez jeden element czas oczekiwania może się wydłużyć o kilka miesięcy – rekomenduje wiceprezes Carsmile.

Samochód przedkontraktowy

Jego zdaniem, trzeba też wziąć pod uwagę, że podany dziś przez dealera termin dostawy, ulegnie zmianie, bo sytuacja na rynku jest dynamiczna. – Dlatego warto zapytać o tzw. samochód przedkontraktowy. Takie rozwiązanie nie jest jeszcze standardem na rynku, ale powoli zyskuje w Polsce popularność. W obecnej sytuacji samochody przedkontraktowe to ważny element walki o klienta -zauważa Knitter.

Kto najlepiej sobie radzi?

Jakie marki najmniej odczuły opóźnienia w dostawach? Z analizy Carsmile wynika, że dotychczasowe terminy dostaw raczej utrzymały Audi, Fiat, Mazda, Nissan czy Volvo. Sytuacja z dostępnością modeli KIA jest jeszcze w miarę dobra dzięki zapasom stockowym, ale te powoli się kurczą. Terminy dostaw modeli do produkcji mogą jednak przekraczać pół roku. Łatwo dostępne są wybrane modele Suzuki (zwłaszcza Vitara i SX4), ale terminy oczekiwania na Swifta są wydłużone – informuje Carsmile.

… a kto ma największe opóźnienia?

Z niestandardowo długim czasem oczekiwania trzeba liczyć się natomiast zamawiając BMW. Ponieważ popyt na auta tej marki znacząco wzrósł, przy obecnych ograniczeniach produkcyjnych, obserwujemy wydłużony czas oczekiwania na większość modeli. Problemem są też niektóre elementy wyposażenia, np. fotele sportowe. W Dacii ograniczenia w dostępności sprowadzają się głównie do wyświetlaczy, ale praktycznie nieosiągalna stała się też popularna wersja Dustera z silnikiem diesla – wynika z analizy Carsmile. Ford z pierwszego na czwarty kwartał musiał przesunąć dostawy Mondeo, ale w przypadku Focusa terminy oczekiwania na odbiór też się wydłużają. Hyundai mierzy się z generalnym problemem dostępności skrzyń automatycznych, niektórych silników czy wyświetlaczy, co przy dużym zainteresowaniu nabywców, skutkuje opóźnieniami. W Mercedsie część modeli ma wydłużone terminy oczekiwania do 8-10 miesięcy (GLC, GLE, GLS, S-Klasa). W Oplu praktycznie wyczerpały się zapasy stockowe modeli Astra oraz Insignia, ale terminy produkcyjne są raczej utrzymane – ocenia Carsmile. W Renault terminy oczekiwania praktycznie na wszystkie modele do produkcji są wydłużone o dwa miesiące do nawet pół roku względem wcześniejszych standardów. W Seacie dłużej poczekamy na Leona, a w Skodzie – na Karoqa i Kamiqa, ale też inne modele, jeśli szukamy automatu. Tak dzieje się, gdy zwiększony popyt napotyka na przeszkodę w postaci ograniczonej produkcji podzespołów.

Wszystkiemu winne chipy

Jednym z powodów opóźnień w produkcji nowych samochodów są uszczuplone dostawy chipów dla przemysłu motoryzacyjnego na całym świecie. Producenci samochodów, widząc spadek sprzedaży aut w czasie lockdownu, zmniejszyli zapotrzebowanie na chipy pod koniec ub.r. , a uwolnione w ten sposób nadwyżki „przejęła” branża elektroniczna, przeżywająca obecnie prawdziwy boom. Dziś jesteśmy świadkami ożywienia w branży motoryzacyjnej, ale nie nadąża za nim produkcja elektroniki.

W przeciętnym samochodzie wykorzystuje się od 50 do 150 chipów. Niektóre z nich mają zunifikowany charakter i mogą być stosowane w różnych modelach, ale nie zawsze jest to możliwe. General Motors i Ford już poinformowały, że z powodu niedoboru chipów, ich przychody ze sprzedaży aut w 2021 roku będą mniejsze o miliard dolarów. Innym problem, z którym borykają się obecnie producenci samochodów, są ograniczenia w transporcie morskim na świecie.

Źródło: zespół analiz Carsmile

Zobacz także: Tak prezentuje się pickup Forda w nowej wersji

od 12 lat
Wideo

Kierowca ciężarówki dachował w przydrożnym rowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty