Samochód na badaniach

Michał Grygier
Fot. Adam Witkowski
Fot. Adam Witkowski
Okresowe badanie techniczne, to dla większości właścicieli - szczególnie starszych aut - nieprzyjemna konieczność. Jednak prawda jest taka, że diagności mogą czasem uratować nam życie.
Fot. Krzysztof Szymczak
Fot. Krzysztof Szymczak

Przepisy mówią jasno. Raz do roku każde dopuszczone do ruchu publicznego auto musi przyjść okresowe badanie stanu technicznego. Wspomina o tym Ustawa Prawo o ruchu drogowym. Na pierwszy rzut oka może się nam wydawać, że ten przepis to tylko wyciąganie pieniędzy z naszych kieszeni. Zauważmy jednak, że sens badań jest zupełnie inny - chodzi o wykluczenie z dróg publicznych zagrażających bezpieczeństwu pojazdów. Najprościej mówiąc, takich, które mogą nie tylko zagrażać samemu właścicielowi, ale również innym uczestnikom naszych dróg.

Przeglądy techniczne wykonują wyposażone w specjalistyczny sprzęt stacje kontroli pojazdów, gdzie upoważniony diagnosta wykonuje szczegółowe, szczegółowo rozpisane w rozporządzeniu ministra infrastruktury, płatne badanie auta. Przy zakupie nowego samochodu pierwsze badanie musimy wykonać po trzech latach od momentu zarejestrowania, kolejne po dwóch. Z upływem pięciu lat na badanie musimy stawiać się już raz do roku. Jeżeli pojazd przejdzie je pozytywnie, właściciel otrzymuje wpis w dowodzie rejestracyjnym o wykonaniu przeglądu technicznego, który jest konieczny byśmy mogli uczestniczyć w ruchu po drogach publicznych.

Czym szczególnie interesuje się diagnosta? Można powiedzieć, że wszystkim. Sprawdzane punkty są wyszczególnione w rozporządzeniu ministra infrastruktury z dnia 18.09.2009 roku. Niektórzy właściciele sądzą, że jedna, czy dwie drobne usterki nie zaważą o wyniku badania. Jednak to całkowicie błędne myślenie. Wszystkie brane pod uwagę elementy muszą być sprawne! A co, jeżeli tak nie jest? Wtedy mamy dwa wyjścia. Pierwsze dotyczy sytuacji, kiedy diagnosta stwierdził jakiś nie zagrażający życiu, drobny defekt. Oczywiście auto nie przechodzi badania, i w efekcie nie otrzymujemy przeglądu, a kierowca ma 14 dni na naprawę. Jeżeli ją wykona, ponownie stawia się w stacji diagnostycznej i sprawdzany jest jedynie element, który wcześniej nie przeszedł badania. Właściciel płaci tylko 20 zł za dokończenie przeglądu. Dokładniej, po 20 zł za każdy wcześniej wykryty, niesprawny element, jednak suma nie może przekroczyć 98 zł. A jeżeli nie zdążymy naprawić auta w ciągu 14 dni? Cóż, spóźnialscy przechodzą kolejne, już pełne badanie techniczne, równoznaczne z zapłatą kolejnych 98 zł. Drugi scenariusz to sytuacja, kiedy diagnosta stwierdzi, że nasz samochód poważnie zagraża bezpieczeństwu. Wtedy ma prawo zabrać dowód rejestracyjny i w ciągu trzech dni odesłać go do urzędu, który go wystawił. Efekt? Auto musimy transportować lawetą i wykonać stosowną naprawę. Dotyczy to jednak skrajnych przypadków.

Ceny za badanie ustalane są odgórnie przez ministerstwo, każde zatem odstępstwo (szczególnie w górę) nie może być przez nas tolerowane. Warto dodać, że przy każdym badaniu technicznym oprócz opłaty za sam przegląd, pobierana jest także jedna złotówka na CEPIK, czyli Centralną Ewidencję Pojazdów i Kierowców. Ta opłata jest obowiązkowa, a nie stanowi dobroci naszego serca.

Przed badaniem niektóre z powyższych elementów możemy sprawdzić sami. Jeżeli mamy choć minimalne pojęcie techniczne. Na marginesie, obserwować nasze auta powinniśmy znacznie częściej niż raz do roku. Wtedy ustrzeżemy się ponownej kontroli i kosztów.

Istnieją także wyjątkowe przypadki, kiedy nasze auto może zostać odesłane na przegląd techniczny do diagnosty. Jeżeli policjant wystawi nam takie skierowanie, na przykład podczas kontroli drogowej, lub po kolizji. Jeszcze do niedawna badanie techniczne było konieczne przed zarejestrowaniem samochodu sprowadzonego z zagranicy. Od 22 września 2009 roku do rejestracji używanego samochodu z importu wystarczy wydany za granicą dowód rejestracyjny z datą kolejnego badania technicznego. Zmianę przepisów wymusiła Komisja Europejska.

Całe badanie daje bardzo dobry obraz tego, w jakim stanie technicznym jest nasze auto, a wraz z nim, poziom naszego bezpieczeństwa na drodze. Cieszy fakt, że z roku na rok jakość samochodów poruszających się na polskich drogach się poprawia. Coraz mniej jest skrajnych przypadków jeżdżących wraków, choć o tym jak przejść przez badanie techniczne nie zaglądając do stacji kontroli słyszał chyba każdy. Diagnosta często uświadamia nas zagrażających naszemu życiu usterkach, traktujmy go zatem nie jak kata-poborcę, ale jak pomocnika.

Warto wiedzieć
13 punktów - tyle jest dokładnie miejsc, które bada diagnosta. Ich szczegółowe omówienie znaleźć można w rozporządzeniu ministra infrastruktury w DzU nr 227 z 2003 r, poz 2250. Należą do nich m.in. sprawdzenie numerów identyfikacyjnych (VIN i rejestracyjne), gaśnicy (uwaga na datę ważności) i trójkąta ostrzegawczego. Później diagnosta przechodzi do sprawdzenia takich elementów, jak oświetlenie. I tutaj uwaga dla tych, którzy na własną rękę montują niestandardowe lampy. Adnotacja o homologacji nie zawsze świadczy, że możemy zakładać konkretne reflektory. Samo świecenie nie wystarczy, sprawne muszą być także wszystkie kontrolki na desce rozdzielczej. Podobnie rzecz ma się z szybami - od niedawna bada się także ich stan przepuszczalności promieni słonecznych. Sprawdzany jest również stan ogumienia oraz karoserii. Bacznym okiem kontrolowany jest także układy wydechowy oraz emisja zanieczyszczeń. Najważniejsze jednak, z uwagi na wpływ na bezpieczeństwo, to stan zawieszenia, układu hamulcowego oraz kierowniczego. Tutaj diagności przyglądają się najskrupulatniej! Zużyte tarcze, przewody, czy luzy z pewnością mogą spowodować, że ze stacji wyjedziemy bez przeglądu. Jeżeli mamy zamontowaną instalację gazową, z pewnością diagnosta zajrzy również i do niej. Musi być szczelna i posiadać homologację zbiornika.

Zdaniem eksperta

Fot. Adam Witkowski
Fot. Adam Witkowski

Adam Witkowski - Autoserwis Carmen Premio Poznań
Przegląd techniczny jest obowiązkowy. W razie kolizji jego brak skutkuje poważnymi konsekwencjami prawnymi. W chwili obecnej nie ma mowy o tym, aby niesprawne auto pozytywnie przeszło badanie. Sprawdzane są najistotniejsze elementy mające wpływ na bezpieczeństwo podczas jazdy po drogach publicznych. Jeżeli diagnosta wykryje drobną usterkę, na ogół istnieje możliwość jej naprawy na miejscu w naszym warsztacie. Do kontroli warto się wcześniej przygotować. Właściciel pojazdu może sam sprawdzić niektóre podzespoły, aby ustrzec się dodatkowych kosztów. Choć okresowe badanie jest obowiązkowe, czasem zdarza się, że ludzie przyjeżdżają do stacji kontroli pojazdów na przykład, po dwóch latach bez ważnego przeglądu.

**Zobacz także:

Auto sprawdzimy w internecieReguluj nie oślepiaj

**

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty