Podsumowanie:

Samochód nie do zajeżdżenia. Jeżdżę od 5 lat rocznikiem '90 z zagazowanym silnikiem 2.0 DOHC. Przebieg 260.000. Przez ten czas nie popsuło się nic, co nie wynikałoby z winy uzytkownika :) tzn. Dwa razy wymieniałem pompę paliwa (wyschło w baku), zatarła się przepustnica, i zacisk hamulca bo przetarłem klocek. Poza tym standardowe naprawy, tarcze, klocki, sprężyny. Teraz jestem na etapie próby zajeżdżenia go na śmierć, ale się nie daje. Osobiście przejechałem 80.000 po polskich dziurach - zawieszenie jak w czołgu, nawet elementy gumowo-metalowe jeszcze żyją. Po zmianie opon na niski profil kilka razy urwałem cały wydech :) Acha, i nigdy nie byłem u żadnego mechanika, bo większość to złodzieje i oszuści. Autko kosztowało mnie przez te lata około 3.000, ale gdybym jeździł do warszatatów trzebaby to przmnożyć przynajmniej przez 3. Ostatnio kicha z odpalaniem na ostrym mrozie, ale to już wina zagazowania - przez dwa lata jeździł bez pompy paliwa :) Jeśli ktoś dysponuje niewielkim budżetem i nie chce w samochód ładować całej wypłaty - lepszego nie znajdzie.

Czy poleciłbyś innym zakup tego samochodu?