Do pierwszego etapu - na słynnym Osypowym Jaju w Kazimierzy Małej - wystartowało 39 załóg z różnych stron kraju. Trasa, na której rywalizowali, uchodzi na bardzo trudną ze względu na błoto i wodę, jakich tu nie brakuje. Tym razem jednak było... bardzo sucho.
Nie pomogły modlitwa i święcona woda kazimierskiego dziekana, księdza Janusza Mularza, który przed startem obficie pokropił samochody. Z nieba spadł tylko mały kapuśniaczek, a kierowcy jeździli w ogromnych tumanach kurzu.
Mordercza jazda non-stop po Osypowym Jaju trwała sześć godzin i zakończyła się przed 22. To była naprawdę trudna próba dla zawodników i ich terenówek.
W niedzielę, w drugim dniu rajdu, zaplanowano dwa etapy w Kazimierzy Wielkiej. Odcinek specjalny na terenach obok hali sportowej - początek o godzinie 9 - obfituje w ostre górki, hopki i podjazdy. Kierowcy pojadą także po... dnie ogromnego, budowanego właśnie zbiornika retencyjnego na rzece Małoszówce.
Uroczyste zakończenie V Kazimierskiego Rajdu Samochodów Terenowych przewidziano na godzinę 15. Wtedy zostaną także wręczone nagrody dla najlepszych kierowców.
Adam Ligiecki
Fot. Adam Ligiecki
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?