"Złote kaski"

(boro)
Z historii motocyklizmu...

Ojcowie i dziadkowie młodych adeptów motocyklizmu, dzisiejszych dwudziestoparolatków,
śmigających na najróżniejszych typach motocykli, nawet nie śnili o stalowych
rumakach mających po 100 i więcej koni mechanicznych. Dla nich szczytem
marzeń była MZ Tropy, a na co dzień musieli się zadowolić WSK lub Junakiem.
Jednak te WSK, na które teraz nikt nie zwraca uwagi, były podstawowym sprzętem
sportowym w latach 60. i 70.
Dla największych pasjonatów były zawody o "Złoty Kask", organizowane
przez "Tygodnik Nowa Wieś". O dokonaniach najlepszych, ówczesna prasa aż
huczała, niemal jak o rekordach toru Valentino Rossiego. Jednak ówcześni
nie ścigali się na złamanie karku. Musieli mieć opanowaną technikę jazdy
terenowej, być bardzo sprawni fizycznie i mieć dużą wiedzę z zakresu przepisów
ruchu drogowego i obrony cywilnej.
Motocyklową branżę w sportowym wydaniu poznał z bliska Kazimierz Skowroński,
który w 1972 i 74 roku zdobywał drugie i trzecie miejsce w ogólnopolskich
finałach zawodów o "Złoty Kask". Aby dostać się do czołówki krajowej, nie
wystarczała umiejętność jazdy w terenie czy spryt w konkurencjach sprawnościowych.
Były również testy wiedzy z przepisów, pierwszej pomocy, rzuty granatem
do celu, czy strzelanie z karabinków pneumatycznych.
- Aby dostać się do finałów ogólnopolskich, trzeba było wygrać eliminacje
powiatowe, a później wojewódzkie. W finale startowało po dwóch najlepszych
zawodników z województwa - wspomina Kazimierz Skowroński z Nowego Dworu
Gd. - Miałem problem ze strzelaniem, bo nie byłem w wojsku i w tej konkurencji
nie wychodziło mi zdobywanie punktów. W innych nie miałem równych. W części
praktycznej jeździliśmy w terenie, gdzie trzeba było się zameldować w kilku
punktach kontrolnych. Do tego dochodziła rywalizacja w technice jazdy.
Np. "slalom żółwia". W tej konkurencji w pasie szerokości 1 metra trzeba
było jechać jak najwolniej. Wygrywał ten, który ostatni dojechał do mety.
Przed ważnymi zawodami pan Kazimierz dostawał dwutygodniowy urlop. W
tym czasie odbywało się zgrupowanie, podczas którego przygotowywał się
do zawodów. Startowałem w trzech ogólnopolskich finałach. W 1972 roku miałem
III m w Błażejewie (woj. wielkopolskie), w 1973 IX m w Ustrzykach Dolnych
i II m w Mielnie (woj. pomorskie).
Dalszą karierę Kazimierzowi Skowrońskiemu przekreślili organizatorzy
finałów, którzy w 1975 roku wprowadzili zapis o tym, że zdobywca złotego,
srebrnego lub brązowego kasku z poprzednich edycji nie może ponownie startować
w zawodach. Mimo że wygrał kolejne eliminacje wojewódzkie, nie mógł walczyć
o wymarzony, najważniejszy tytuł zdobywcy "Złotego Kasku". Były to ostatnie
sukcesy, jakie odnosił nowodworski motocyklista.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty