Planujesz kupić używany samochód? Poczekaj do grudnia. Jest szansa, że do tego czasu można będzie zarejestrować w Polsce auta sprowadzane z Wysp Brytyjskich.
Dziś taki interes średnio się opłaci, gdyż dostosowanie przywiezionego "anglika" do naszych przepisów (tzn. głównie przełożenie całego układu kierowniczego na lewą stronę) podnosi koszt operacji nawet o dwadzieścia procent! Gdyby zrezygnowano z tych wymogów, te pieniądze pozostałyby w kieszeniach kierowców! A to z kolei mogłoby obniżyć ceny wszystkich używanych samochodów.
Dlaczego polscy urzędnicy nie chcą rejestrować oryginalnych "anglików"?
- Przy ruchu prawostronnym dopuszczenie ich do ruchu zagrażałoby bezpieczeństwu - uważa Mikołaj Karpiński, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury.
Podobnych obaw nie podzielają inne kraje Wspólnoty, ani Komisja Europejska, która kilka dni temu upomniała Polskę za łamanie unijnego traktatu (chodzi o swobodny przepływ towarów na wspólnym rynku) i zażądała zmiany przepisów. Niedostosowanie się do tych sugestii może doprowadzić nas przed unijny Trybunał Sprawiedliwości. To efekt skargi, jaką złożył Grzegorz Dorobek z Kielc.
- Jeśli polskie władze nie chcą dopuścić tych aut do ruchu, mogły zastrzec to w traktacie akcesyjnym lub negocjować okres przejściowy. Nie zrobiły tego, więc powinny stosować się do wspólnych przepisów - twierdzi Dorobek.
Co ciekawe, zastrzeżeń wobec obecnych przepisów nie kryją też ci, którzy zarabiają dzięki dostosowywaniu "anglików" do polskich warunków. Arkadiusz Boronowski, który prowadzi warsztat samochodowy w Rudzie Śląskiej, mówi wprost.
- Nic złego się nie stanie, jeśli kierownica będzie po prawej stronie. Przecież do jazdy dopuszczane są auta mające kierownicę dokładnie na środku - wyjaśnia Boronowski. I dodaje, że kolejnym argumentem na rzecz zmiany obecnych przepisów jest wysoka awaryjność przerobionych "anglików". - To efekt oszczędzania przez nowych właścicieli na częściach - twierdzi.
Urzędnicy z resortu infrastruktury nie chcą zdradzić, czy ugną się pod presją KE. - Czekamy na oficjalną korespondencję z Komisji Europejskiej. Po zapoznaniu się z jej argumentami mamy 2 miesiące na zajęcie stanowiska - mówi Karpiński.
Jeśli przepisy dopuszczą legalizację oryginalnych "anglików", na polskich drogach zaroi się wozów, sprowadzonych przez wracających z Wysp Brytyjskich polskich emigrantów. - Czy później pojawią na nie klienci, to kwestia otwarta. Mam więc wątpliwości, czy ceny masowo spadną - uważa Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Rozmawiamy z Romanem Bańczykiem, dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach
Podoba się panu pomysł dopuszczenia oryginalnych "angielskich" samochodów do jazdy w Polsce?
Osobiście nie odważyłbym się jeździć na stałe takim samochodem na naszych drogach, a na Wyspach Brytyjskich prowadziłem wszystkie rodzaje pojazdów prócz autobusów.
W czym więc problem?
Do ruchu lewostronnego można się przyzwyczaić. Tyle że u nas obowiązuje ruch prawostronny, a na drodze obowiązuje zasada naczyń połączonych. Problemem zresztą byłaby nie tyle sama jazda, co manewry, a zwłaszcza wyprzedzanie. Jak mocno trzeba się wychylić samochodem w lewo, by siedząc za kierownicą po prawej stronie cokolwiek zobaczyć. Na dwupasmowej drodze to jeszcze byłoby może wykonalne, ale nie wyobrażam sobie wyprzedzać takim samochodem na drodze z Katowic do Gdańska, gdzie cały czas ciągnie się sznur samochodów.
**Zobacz także:
Chcą aut z kierownicą po prawej stronieKosztowne przystosowanie**
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?