Leasing konsumencki. Sprawdzamy jego wady i zalety

Kamila Nawotnik
Fot. Marcin Jeziorek
Fot. Marcin Jeziorek
Niemal każda osoba posiadająca prawo jazdy ma swój wymarzony samochód, na który musiałaby oszczędzać latami, albo przynajmniej miewa motoryzacyjne „zachcianki”. Nie wszyscy należą do grupy kierowców, którzy potrafią jeździć jednym autem aż do jego naturalnej śmierci. W takim przypadku, zamiast zaciągania kredytu, możemy zastanowić się nad leasingiem konsumenckim. To jeden ze sposobów, by uniknąć ogromnego wydatku, a jednocześnie móc cieszyć się nowym samochodem.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, od kilku lat mogą z niego skorzystać nie tylko przedsiębiorcy, ale i osoby nie posiadające własnej firmy. Odbywa się to na zasadach podobnych do wynajmu – konkretna firma leasingowa podpisuje z konsumentem umowę, na mocy której w zamian za określoną, miesięczną opłatę, udostępnia jej daną rzecz (w tym przypadku samochód) z pełnym prawem do korzystania z niej. Konsument nie staje się jednak właścicielem auta – pozostaje nim firma leasingowa. Między innymi dlatego też rata jest tańsza niż w przypadku klasycznego kredytu.

Leasing konsumencki stanowi dla niego dobrą alternatywę – po pierwsze wymaga od kierowców o wiele mniej zachodu i oszczędza im gonitwy z papierami. Po drugie, przy odrobinie szczęścia pozwala zmniejszyć koszty użytkowania pojazdu, a jego oprocentowanie jest mniej zabójcze dla portfela. Kolejna zaleta pojawia się w przypadku osób z niską zdolnością kredytową, które nie mogą liczyć w banku na pożyczkę wystarczająco wysoką do opłacenia auta lub nie chcą mieć tego wydatku zapisanego w swojej historii kredytowej.

W Polsce leasing konsumencki nadal jest mało popularny. Wcześniej stały za tym skomplikowane przepisy i mała świadomość istnienia takiej formy finansowania. Obecnie jednak, aby ubiegać się o leasing, konsument musi dostarczyć firmie dwa dokumenty tożsamości oraz zaświadczenie o  zarobkach. Pomimo utrzymującego się stosunkowo małego zainteresowania tym tematem wśród kierowców, coraz więcej firm udostępnia możliwość zakupu samochodu w ten sposób osobom prywatnym. Jedną z nich jest Audi, które przygotowało ofertę Perfect Lease dla klientów bez działalności gospodarczej. Opłata wstępna wynosi w niej od 0-30% wartości auta, okres leasingowania trwa 2-3 lata, a roczny przebieg deklarujemy w zakresie 10-45 tys. kilometrów.

Na szczególną uwagę zasługują warunki leasingu. W ofercie bezpłatnie otrzymujemy pakiet pogwarancyjny Audi Extensive oraz pakiet przeglądów serwisowych Audi na okres 3 lat i maksymalnie 90 000 km przebiegu, co tnie koszty związane z serwisowaniem samochodu lub ewentualnymi naprawami. Obejmuje on prace przeglądowe, zgodnie z planem serwisowym, w tym wymianę oleju, płynu hamulcowego oraz filtrów kabinowego/paliwa/powietrza, świec zapłonowych i uzupełnienie płynu do spryskiwaczy. Tak jest w większości firm – oferują one bezpłatne przeglądy, drobne naprawy, czasem także przechowywanie i wymianę opon, a nawet ubezpieczenie OC i samochód zastępczy. Nie zapominajmy jednak o tym, że takie auto musi posiadać także AC i NNW, co znowu podniesie nam cenę składki.

Załóżmy, że chcemy kupić najnowszą wersję modelu A1, z silnikiem 1.0 TFSI o mocy 95 KM i z pięciobiegową skrzynią manualną, który w wersji podstawowej kosztuje 80 300 zł brutto. Wybieramy 0% opłaty wstępnej, decydujemy się na 36-miesięczny okres umowy i limit 20 tys. kilometrów przebiegu rocznie. W tym przypadku nasza rata miesięczna wynosi 968,31 zł brutto, co po trzech latach da 34 859 zł. Warto dodać, że jeśli postanowimy rozszerzyć konfigurację pojazdu, wysokość miesięcznych rat wzrośnie o odpowiednią kwotę. Po upływie trzech lat możemy zdecydować się na wykup samochodu. Jeśli jednak nie dość uważnie przyjrzeliśmy się umowie, będziemy mocno zaskoczeni wysokością ostatniej raty leasingowej. Zostanie ona bowiem powiększona o „zaległą” wartość auta. W omawianym przykładzie ta tzw. rata balonowa wyniosłaby 48 tys. złotych. To oznacza, że całkowita zapłacona przez nas cena pojazdu to 82 859 zł.

Zobacz także: Seat Ibiza 1.0 TSI w naszym teście

Wychodzi na to, że nie tylko nie udało nam się na tym zaoszczędzić, ale wręcz musieliśmy dopłacić. Oczywiście oferty poszczególnych dealerów będą się między sobą różnić i to po stronie konsumenta leży znalezienie tej najlepszej. Leasing konsumencki wypada jednak lepiej w porównaniu ze standardowym kredytem bankowym. Gdybyśmy zaciągnęli takowy na kwotę 80 tys. zł., miesięczna rata wyniosłaby (w zależności od banku i naszej historii kredytowej) około 2500 złotych, co po trzech latach spłacania dałoby z oprocentowaniem 90 000 zł.

Po upływie okresu umowy leasingowej, w zależności od jej warunków, zwracamy auto dealerowi i możemy zdecydować się na nowszy model lub zakończyć przygodę z leasingiem. Pojawia się także wspomniana już opcja wykupienia samochodu po zapłaceniu raty balonowej, ale konsument nie może zostać do tego zmuszony zapisami w umowie. W większości przypadków można tę przytłaczającą zazwyczaj kwotę rozbić na kolejne raty lub spłacić ją jednorazowo.

[page_break]

Fot. Marcin Jeziorek
Fot. Marcin Jeziorek

Propozycję podobną do tej od Audi przygotowały także inne koncerny. Mamy do wyboru program Volkswagen Leasing Easy-Drive, dealerzy Skody oferują abonament na swoje samochody, a Seat przygotował „Kredyt Niskich Rat”. Różne nazwy, ale czy oznaczają także różne zobowiązania? Niekoniecznie. Porównując oferty, każda z wymienionych wyżej firm zawiązuje z konsumentem umowę na okres od 2 do 4 lat. Klient może ustalić wysokość wpłaty wstępnej na od 0-30% wartości auta. Wszędzie też ustalamy limit rocznego przebiegu. I wszędzie, o ile zdecydujemy się na wykupienie auta, płacimy skumulowaną ratę końcową. Dlaczego w takim razie te same oferty mają inne nazwy? Przyczyna leży w szczegółach. W przypadku umowy leasingowej firma może odliczyć transakcję od podatku – takiej możliwości nie ma przy kredycie. W leasingu i abonamencie klient otrzymuje zazwyczaj wspomniany wcześniej pakiet gwarancji, ubezpieczeń i serwisów, czego ponownie może zabraknąć przy kredycie. Z drugiej strony, w przypadku kredytu konsument nabywa auto, a więc staje się jego pełnoprawnym właścicielem.

Największą wadą leasingu jest fakt, że po upłynięciu czasu trwania umowy zostajemy z niczym. Auto formalnie nigdy nie było naszą własnością, co oznacza, że zainwestowane pieniądze nie przyniosą nam kapitału w postaci pojazdu, który w każdej chwili możemy sprzedać, chyba że odkupiliśmy samochód od firmy leasingowej. W dodatku, jeżeli przekroczymy zadeklarowany przebieg, musimy dopłacić zaległą sumę - kilkadziesiąt groszy brutto od każdego kilometra nadwyżki. Należy tu dodać, że roczny przebieg liczony jest sumarycznie. To oznacza, że jeśli zadeklarowaliśmy 20 tys. rocznie przez 3 lata, nasz limit wynosi 60 tys. kilometrów i nie musimy faktycznie ściśle trzymać się tej deklaracji. Możemy zatem w pierwszym roku przejechać np. 10 tys. km, a w kolejnych 34 tys. i 16 tys. km.

Kolejny problem pojawia się w momencie powstania szkody całkowitej lub kradzieży przedmiotu leasingu – wówczas umowa wygasa, a firma leasingowa może żądać od konsumenta natychmiastowego spłacenia wszystkich przewidzianych w umowie, niezapłaconych jeszcze rat. Podpisując umowę podejmujemy zatem ryzyko, zresztą jedno z wielu.

W sytuacji, gdy w trakcie trwania umowy i użytkowania pojazdu, konsument utraci zdolność spłacania kolejnych rat, niektóre firmy zachowują wyrozumiałość. Po złożeniu odpowiednich wniosków, dopuszczają przeniesienie płatności na osobę wskazaną przez klienta (za jej zgodą), odłożenie jej na kolejny miesiąc lub natychmiastowe oddanie samochodu i zerwanie umowy. W takich sytuacjach często jednak konieczna jest „karna” dopłata do raty. Z kolei w przypadku przedwczesnego zakończenia umowy, np. na skutek jej zerwania przez konsumenta, firma nakazuje mu spłatę pozostałych, niespłaconych jeszcze rat oraz nalicza karę, o której wysokości powinna być mowa w treści podpisywanego dokumentu o leasingu. Naturalnie konsument musi także niezwłocznie oddać leasingowane auto.

 Podsumowanie:

Leasing konsumencki opiera się na nowoczesnej zasadzie, w imię której lepiej używać niż posiadać.  Idąc z duchem czasu, pozwala ludziom na krótkoterminowe zobowiązania, które nie wymagają od nich zbyt wiele pracy i zainteresowania. Drobne naprawy, pełny serwis i podstawowe ubezpieczenie pojazdu leży w gestii firmy leasingowej, co znacznie odciąża „zabieganego konsumenta”. Wygodna jest także możliwość wymiany auta na nowszy model co kilka lat. Zazwyczaj firma leasingowa bierze też na siebie odpowiedzialność za zarejestrowanie samochodu. Jest to forma finansowania idealna dla tych, którzy lubią zmieniać auto regularnie co kilka lat, a zajmowanie się sprzedażą używanego pojazdu nie jest ich ulubionym zajęciem. W porównaniu z kredytem bankowym, pozwala także zmniejszyć koszty tym, którzy nie są w stanie uzbierać jednorazowo całej kwoty na zakup pojazdu, bez udziału stron trzecich. Jeśli jednak mamy możliwość zgromadzenia odpowiednio dużej gotówki, lepiej zapłacić za auto jednorazowo, ponieważ ta droga okazuje się być po prostu najtańsza.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na motofakty.pl Motofakty